Rak pęcherza moczowego
Walczę z nim już 8 lat,po pięciu latach walki okazało się, że są nacieki i jedyne wyjście to usunięcie pęcherza i wszystkiego co jest w pobliżu. Decyzja musiała być podjęta błyskawicznie. Oczywiście zdecydowałam się na tak skomplikowaną operację. Od trzech lat mam pęcherz zrobiony z jelita, początki były trudne, ale już jest ok. Myślę, że przerzutów nie będzie, wierzę w to bardzo mocno.
Pozdrawiam wszystkich chorych i zdrowych, życzę wytrwałości i wiary w siebie:))
-
Witam kochane dziewczyny. Dziękuje Aniu i ja za "kobietkowe" życzenia i całym sercem życzę wszystkiego najlepszego.
Enni dobrze, ze mama wróciła, szpital przygnębia. Sam fakt, ze juz jest sie z bliskimi swietnie wpływa na psychikę, a psychika jak wiemy jest bardzo ważna w leczeniu. I płacz jezeli czujesz potrzebę, to zmniejsza stres, uspokaja tez i paradoksalnie dodaje siły. A siła Ci potrzebna kochanie. A mama okazała sie silna kobietą, mimo kruchej budowy, czy to nie dobra wróżba? Ja myśle, ze jak najlepsza.
Mam nadzieje, Agente,to smutne, ze stare choroby wam dokuczają. Ja zachorowałam, kiedy chorował mój maź, byłam w tak wielkim stresie i szoku przez 2 lata, ze przestałam całkowicie myślec o sobie. Kiedy minął stres, maź sie wyleczył i wydawało sie, ze teraz wszystko juz bedzie dobrze, to okazało sie, ze moje zdrowie podupadło i to bardzo włącznie z gruzami na pęcherzu (w końcu jestem niepaląca od zawsze kobieta - czyli nie łapie sie teoretycznie do statystyki zachorowań na raka pecherza). Teraz wiem - niestety zbyt późno - ze aby pomagać bliskim nie mozna zapominać o sobie. Permanentny stres czyni więcej szkód niżby sie wydawało. Mamy, Wy macie do wychowania dzieci. Przepraszam Was za mentorstwo, ale mimo iż sie nie znamy chciałabym dla Was i waszych najbliższych jak najlepiej.
Natalia199, bez względu na to jakie wyniki, to chorobę wykryto i mozna zacząć leczyć. I to jest ważne. Trzymam kciuki za jak najlepszy wynik. Daj znac co Tacie wyszło.
Pozdrawiam serdecznie <3
-
Ja dzis z nerwów chyba oszaleje. Tak mi sie marzy, zeby te wyniki były dobre.
Jestem tez z Wami myslami i bede trzymac kciuki 21 i 22.
-
Agnete moj tato tez idzie 21 do szpitala. Wiec pewnie operacja 22. Ja samam w zeszlyl tyg robilam tk kontrolne bo jestem po operacji na nerke praea i musimy kontrolowac czy wszystko ok. Prowadzi mnie ten sam lekarz co tate. Mam u niego wizyte 22 rowiez i mam nadzieje ze juz bedzie po operacji i dowiem sie wszystkiego. Boze jak ten czas sie ciagnie. Juz bym chciala zeby bylo po wszystkim..mniej juz bym myslala o tym wszystkim i glowa troche by odpoczela. Milego dnia.
-
Mamcia juz w domu:) pierwsze koty za ploty,woreczki nocne podlaczone:)chociaz byla nerwowka bo nie moglysmy ich wcisnac,ale udalo sie:) powiedzie czy to mozliwe zeby te worki przy skorze zmieniac raz na tydzien??? Tak powiedzieli niby mamie,ale nie wiem czy dobrze zrozumiala?dodam ze worki sa firmy Donsac Nova 1 Urostomy x3.
Corki swoich tatusiow,dokladnie wiem co czujecie,ile strsu to wszystko nas kosztuje.Agnete gratuluje coreczki:) Musimy sie wziasc w garsc kobitki:)chociaz ciezki:( Moja mama wrocila do domu po 10 dniach a po 9 od operacji,dodam tylko że nie miala naruszanych jelit,czyli miala ta lzejsza operacje,mniej inwazyjna.Pewnie jej pobyt troszke sie przedluzyl bo lezala 3 dni na intensywnej.
-
Witam wszystkich :) czytam Was nieustannie, ale jakoś nie mam ostatnio sił na nic. Całą energię kieruję do taty, który potrzebuje wielu rozmów i wsparcia. Cieszę się, że chce ze mną rozmawiać i mało tego widzę postępy w uczeniu go pozytywnego myślenia.
Ponadto ja sama ostatnio nie czuję się najlepiej. Cały czas coś się w moim życiu dzieje. Choroba taty - i ta poprzednia, i ta teraz - nie wpływają najlepiej na mój stan zdrowia. Niestety jakieś 3 lata temu zdiagnozowano u mnie SM (teoretycznie wciąż do końca nie potwierdzono, ale coś pozbawiło mnie możliwości chodzenia na 2 miesiące). Po długiej rehabilitacji wróciłam do formy i zaczęłam chodzić, niespełna rok temu urodziłam zdrową córeczkę. I wszystko było dobrze - do teraz. Widzę jak odbija się na mnie cały ten stres...i aż chce mi się krzyczeć z bezsilności!
Mam nadzieję, dostrzec można dużą analogię w naszym przypadku. Doskonale Cię rozumiem i wiem, że teraz martwisz się także o siebie. Ponadto nasi ojcowie mają operację w tym samym terminie. Tzn mój tato ma się zgłosić 21 na oddział i podejrzewam, że operacja będzie dnia następnego.
Enni, cieszę się, że mama już wraca do domu - na pewno będzie szybciej dochodzić do siebie. I dołączam się do pytania: ile mama była w szpitalu?
Natalia, czekam na wiadomość odnośnie wyników. Wiem jak ciężko na nie czekać...
Bogda, mam nadzieję, że znajdziesz najlepsze wyjście z sytuacji i dalej z uporem maniaka będziesz przepędzać to cholerstwo!
-
Enni ile mama byla w szpitalu po operacji? Kurcze odliczam dni do operacji taty, ale bardzo martwi mnie jedna rzecz: po dwoch latach ciszy wrocila do mnie jak grom z jasnego nieba nerwica. A juz myslalam ze wygralam z nia po tylu latach walki. Jednak choroba taty dala powod do nawrotu tej choery. A ja musze miec sile do walki razem z tata. Do tego wczoraj moj tesc dostal skierowanie do Gliwic bo rowniez on ma guza. Poprostu rece mi opadly i mialam chwile totalnego dola. Sory ze sie rozpisuje ale musze to z siebie wyrzucic bo oszaleje. Chyba musze wrocic do lekow niestety bo sama sobie nie poradze. Pozdrawiam Was.
-
Enni ile mama byla w szpitalu po operacji? Kurcze odliczam dni do operacji taty, ale bardzo martwi mnie jedna rzecz: po dwoch latach ciszy wrocila do mnie jak grom z jasnego nieba nerwica. A juz myslalam ze wygralam z nia po tylu latach walki. Jednak choroba taty dala powod do nawrotu tej choery. A ja musze miec sile do walki razem z tata. Do tego wczoraj moj tesc dostal skierowanie do Gliwic bo rowniez on ma guza. Poprostu rece mi opadly i mialam chwile totalnego dola. Sory ze sie rozpisuje ale musze to z siebie wyrzucic bo oszaleje. Chyba musze wrocic do lekow niestety bo sama sobie nie poradze. Pozdrawiam Was.
-
Enni ile mama byla w szpitalu po operacji? Kurcze odliczam dni do operacji taty, ale bardzo martwi mnie jedna rzecz: po dwoch latach ciszy wrocila do mnie jak grom z jasnego nieba nerwica. A juz myslalam ze wygralam z nia po tylu latach walki. Jednak choroba taty dala powod do nawrotu tej choery. A ja musze miec sile do walki razem z tata. Do tego wczoraj moj tesc dostal skierowanie do Gliwic bo rowniez on ma guza. Poprostu rece mi opadly i mialam chwile totalnego dola. Sory ze sie rozpisuje ale musze to z siebie wyrzucic bo oszaleje. Chyba musze wrocic do lekow niestety bo sama sobie nie poradze. Pozdrawiam Was.
-
Enni czasem trzeba sobie tez poplakac mam nadzieje, ze troszkę Ci sie zrobilo lzej jak wylalas tyle smutkow. Ale wierze w to, ze Twoja mama to silna kobieta i da sobie z tym rade tym bardziej z Twoją pomocą. Wiecie z czym walczycie i wygracie tą walke <3
-
Natali mama czuje się dobrze.Jest szczęśliwa że wraca do domu.
Mi jakoś stres nie mija,nie mówiąc już o wczorajszym dniu.Tak mnie naszło że wylam chyba z dwie godziny aż się zanosilam.Cholender muszę się wziąść w garść! a czuje się taka bezradna:(