Rak jajnika

14 lat temu
Zachorowałam w lipcu tamtego roku.Był to szok,do konca nie wierzyłam,ze mnie to spotkało.Zaczęło sie nagle.Całe zycie zdrowa jak ryba.Póżno,jak zwykle przy I ttym raku pózno.I tutaj zaczyna się moje forum.....Dlaczego tyle krzyczy się o raku piersi,o raku szyjki macicy,a o raku jajnika nic.Mamy profilaktyczne badania cytologiczne,mamografię,a o badaniu CA 125 nikt nam nawet nic nie mówi.Przecież o raku jajnika mówi się(dzisiaj to wiem)"cichy zabójca".Dlaczego ma tak znikomą wyleczalnośc.......Jego wykrywalnośc jest w 3,4 stadium,wiadomo co to znaczy.....Nikt nam kobietom nie mówia by profilaktycznie badac sobie krew,bo to jest jedyna szansa aby uchwycic go szybciej.I wbrew pozorom choroba ta nie dotyczy kobiet tylko po40-tce.Umierały przy mnie dziewczyny,które miału niespełna 20-cia lat.Czy na prawdę w naszym kochanym kraju nie możemy zrobic nic,aby uświadomic przynajmniej kobietom co może im grozic?Ja przeszłam cięzką operacje,dzisiaj jestem zdrowa i wierzę,że tak zostanie.Wiem,że to moja siła mnie pcha do przodu.Tej siły życzę każdemu
26202 odpowiedzi:
  • 3 lata temu
    Ala2020, Lipka ma rację. Nie przypuszczam, żeby siostra “juststaystrong” miała złe intencje, raczej przez wpis na tym forum chciała upamiętnić swoją siostrę i jej walkę. Zresztą ja zupełnie inaczej przyjmuję informację o śmierci jednej z nas. Czuję smutek, ale to przypomina mi też o co toczy się ta gra. Choruję od ośmiu miesięcy, więc przeszłam już swoje, a teraz czuję się bardzo dobrze, bez żadnych oznak raka. Cóż z tego, skoro przynajmniej raz w tygodniu ogarnia mnie rozpacz z powodu sytuacji, w której się znalazłam. Przy czym tylko raz, na początku, rzeczywiście czułam strach przed śmiercią. Na co dzień zmagam się z poczuciem straty związanej z płodnością? (pomimo 44 lat), lękiem przed przyspieszonym starzeniem się, lękiem przed powrotem do normalnego życia itp. Po takiej wiadomości zaczynam doceniać dzień dzisiejszy, bo widzę ile dobrego wciąż mi pozostało.
  • Droga Pani Alu,

    Rozumiem Pani złość. Proszę jednak mi wierzyć, że musiałabym być człowiekiem absolutnie odartym z emocji, wręcz socjopatą, by pisać takie rzeczy dla odniesienia własnej korzyści czy satysfakcji. Praktyki o informowaniu forumowiczek o śmierci jednej z nich jest czymś normalnym (żegnałyśmy na przestrzeni tych lat wspólnie z siostrą kilka kobiet) i żadna nie oburzała się tylko wspominała ciepło zmarłą osobę. Podobnie rzecz dzieje się na facebookowych grupach syrenkowych, gdzie kobiety wzajemnie cieszą się wspólnymi sukcesami w leczeniu, wspólnie dołują się gorszymi momentami, a także żegnają te, które odeszły.

    Absolutnie nie miałam złych intencji, jeśli tak zostałam odebrana to jest mi zwyczajnie przykro.

    Proszę wybaczyć, jeśli zrobiłam krzywdę.

    Pozdrawiam,

    Ania

  • 3 lata temu
    Droga Aniu, bardzo mi przykro z powodu odejscia Twojej siostry. Była częścią tego forum i dobrze zrobiłaś informujac nas o jej smierci. Bardzo często wspominam dziewczyny, któte tutaj były. Przecież zasługują zasługują na naszą pamięć czy modlitwę.
  • 3 lata temu

    Drogie panie, mam pytanie... kiedy zaczęły wypadać wam włoski? Czy można się do tego jakoś przygotować? Dwa tygodnie temu moja mama miała podaną pierwszą chemię w systemie TC +Avastin. Póki co włosy się trzymają. Co zrobiłyscie kiedy już wypadły? Czy one wypadają stopniowo? Możecie polecić jakiś sposób za złagodzenie stresu z tym związanego? Czy na przykład henna brwi to coś, co wam pomogło? Ciekawa jestem waszych opinii. Z góry dziękuje  :) 

  • 3 lata temu
    Mika321, Mnie włosy zaczęły wypadać w trzecim tygodniu po pierwszej chemii. Jak zaczynają wypadać, to to trochę boli. Z tego co wiem, włosy od chemii nie wypadają, tylko się łamią przy mieszku włosowym. Dlatego jak coś się zacznie dziać, najlepiej ściąć je dość krótko, wtedy mniej ich wypadnie i będzie chyba mniej traumatycznie. Ja byłam u fryzjera (trochę za późno, bo mi już garściami wypadały), miałam ładną krótką fryzurkę, która po drugiej chemii się tak przerzedziła, że nie mogłam chodzić z gołą głową, ale jak włosy zaczęły odrastać, to po miesiącu od ostatniej chemii było już OK. Brwi domalowywałam kredką, rzęs nie było, więc wszystko wyglądało słabo. Na szczęście wciąż chodzimy w maseczkach, a potem wszystko szybko odrasta.
  • 3 lata temu

    Mika, tak jak pisze Ania, włosy wypadają w trzecim tygodniu. Ja nigdy nie wyłysiałam do końca, fryzjerka zrobiła mi jeżyka😁

  • 3 lata temu

    ...za szybko wysłałam wiadomość więc kończę: brwi i rzęsy wypadły mi dopiero po piątej chemii. Ja skończyłam chemię pod koniec października, a w święta już miałam zadziorną fryzurę. Tylko, że włosami akurat się nie przejęłmowałam, więc na temat stresu związanego z ich wypadaniem niewiele mam do powiedzenia.  Włosy to pestka, wyniki krwi, nerki, wątroba - to jest ważne podczas chemii. Jak to mówiła koleżanka mojej mamy: włosy nie ręka, odrosną!

  • 3 lata temu

    Bardzo dziękuje za odpowiedzi :-) Czyli wszystko przed nami... Wierzę, że to nie włosy, a wyniki są teraz najważniejsze (oczywista sprawa!) jednak na pewno łysienie to jedno z bardziej traumatycznych chwil. Mama w ogóle ma włosy liche, rzadkie, wiec pewnie straci wszystkie. Po niedzieli trzeba będzie odwiedzić perukarnię ... 

  • 3 lata temu

    Mika, nie wiem, dla każdego inna rzecz jest traumatyczna. Dla mnie włosy nie stanowiły problemu, perukę miałam założoną dwa razy, chodziłam w chustce, w domu bez niczego, nawet jak przychodzili goście. Ale w tym trudnym czasie ważne jest żeby czuć się w miarę komfortowo, chociaż to może wydawać się niewłaściwe słowo. Dobierzecie fajną perukę i będzie dobrze:-)

  • 3 lata temu

    mi włosy też wypadły po pierwszej chemii. Miałam włosy do ramion i mnie bardzo bolała skóra głowy kiedy myłam włosy więc poprosiłam męża o obcięcie włosów maszynką na chłopaka😉 tak trochę podchodziłam, ale kiedy zaczęły mi jeszcze bardziej wypadać to zgolilismy je razem na 3mm jeża, jeż później też wypadł 😉 brwi i rzęsy straciłam chyba po 5, 6 chemii. Peruki nie znosiłam, miałam ją na głowie chyba raz kiedy moje dziecko miało przedstawienie w szkole i nie chciałam żeby wszyscy patrzyli na mnie zamiast na występujące dzieci😉 w domu chodziłam z łysą głowa, na ogród, do sklepu w turbaniku. Jest ich mnóstwo i można mieć różne kolorki do różnych strojów, ja tak zrobiłam 🙂 dla mnie najgorsze była polineuropatia- u mnie padło na ręce. Poza tym złe wyniki z krwi, przekładanie chemii, ból zębów.. same włosy to gorsze dla psychiki.. z własnego doświadczenia mogę podpowiedzieć że warto zająć się jakimś hobby- szyciem, czytaniem książek, oglądaniem filmów cokolwiek by mieć cel i nie myśleć ciągle o tym co nas spotkało. Mi pomogły też książki nt. choroby, odżywiania w czasie leczenia a także modlitwa/ medytacja, spotkania z bliskimi... I cieszenie się z tego ze wciąż tu jestem i mogę spędzać czas z ludźmi których kocham. Życzę dużo zdrowia i serdecznie pozdrawiam



Zaloguj się lub Zarejestruj, żeby odpowiedzieć lub dodać nowy temat