Hej, świetnie, że udaje się niektórym wyciągnąć siłę z naszej choroby. U mnie w momencie zachorowania życie było z grubsza zadowalajace- fajna praca, mąż, dzieci, znajomi, podróże. I nagle ciach- zmiana o 180 stopni. Mimo pozornie wszystkiego dobrego w życiu miałam dwa dla mnie bardzo duże problemy, na których rozwiązanie znalazłam siłę właśnie dzięki chorobie. Z jednym boryka się jeszcze trochę do dziś ale w znacznie lagodniejszej formie.
Dobrze, że poniedziałek już blisko.
Hej Mika,
U mnie trochę podobna sytuacja. Moja mama miała najpierw 7 chemii, później zmiana ośrodka leczenia i radykalna operacja, później kolejne 2 chemię. Teraz jest w trakcie podawania samego Avastinu. 2 tygodnie temu miała robione TK i jest regresja, lekarze mówią że przyzwoicie wyszło i kontynuują leczenie Avastinem. Ale marker z wizyty na wizytę rośnie. Teraz jest na poziomie ok 90.