Strasznue to trudne wszystko 😞
Dziewczyny, mam do Was jeszcze kilka pytań. Kiedy (W jakim momencie diagnozowania) badalyscie hpv?
A jak są już wyniki kolposkopii to ginekolog kieruje do onkologa? A jeśli potrzebna jest operacja to co z wyborem chirurga? Żeby nie dac się kroić pierwszemu lepszemu?
Nie wyobrażam sobie jak to wszystko ogarnąć...
Karolcia ja HPV badałam po tym jak wyszła mi zła cytologia , lekarka
zrobiła na kolejnej wizycie kolposkopię bez wycinków i pobrała materiał
do badania w kierunku DNA wirusa . Pomyślisz może że nam łatwo napisać , bo my juz wiemy na czym stoimy, ale po tych wszystkich nerwach i niemal 6 miesiącach stresu dochodzę wniosku że nie było warto. Trzy razy czekałam na wynik histopatu , miałam 3 zabiegi w ciągu niespełna 3 miesięcy . Nawet jeśli będziesz musiała przejść podobna drogę to dasz radę , a my tutaj będziemy cię wspierać ;)
Agnieszka 76, nie jestem pewna czy dobrze rozumiem. Pani z rejestracji poleciła Tobie takiego dr prowadzącego tak? I on ogarnął resztę jak najszybciej i w zasadzie wszystko wyszło że tak powiem przypadkiem? A jak chcesz sobie wybrać kto ma operować to trzeba czekać tak?
Martyna, wcale nie myślę że łatwo Wam mówić. Widzę w Waszych wpisach dużo strachu, widać, że wiele przeszłyscie. Ale mam też wrażenie że macie jakiś większy dystans do tego wszystkiego. Ja na razie nie potrafię go złapać. Wiem tez ze najblizsze tygodnie, o ike nje miesiace, to bedzie ckagle czekanie na jakies wyniki. Lęk mnie paraliżuje i nie mogę o niczym innym myśleć.
tak Karolcia , zaakceptowanie stanu rzeczy , że jesteś w grupie podwyższonego ryzyka wymaga czasu . Napiszę Ci szczerze , że pierwszej cyto po operacji bardzo się bałam, wyszła dobra , przy drugiej już 0 stresu , a wynik okazał się nieprawidłowy . To czy się boimy czy nie , nie ma żadnego wpływu na przebieg wydarzeń , ale długotrwały stres może człowieka skutecznie rozjechać .
Karolcia82 napisałaś, że mamy dystans ale jakbyś cofnęła nasz wątek o jakieś 3 lata to nie było wtedy tak różowo. Ten dystans to wynik tego co za nami ale i tak nadal jesteśmy pod kontrolą, ja na swojej karcie DILO mam jak byk, że jestem zdrowa ale tu bardziej chodziło o to, że usunięto wszystko co można było i pod tym kątem nie muszę się już bać. Ale nadal mam badaną jamę brzuszną bo może coś gdzieś kiedyś, nadal mam usg piersi bo może coś gdzieś kiedyś, mamy rtg płuc bo może ..itp.itd.no i rzecz jasna cytologia obowiązkowa co 6m-cy. Niestety nikt ani mi ani Agnieszce nie dał gwarancji,że rak nie pojawi się znowu ale przynajmniej i tę pewność sobie cenię najbardziej nie pojawi się on w narządach kobiecych, przynajmniej albo aż tyle. Nie zamartwiaj się na zapas ale też trzeba pozwolić sobie na te wszystkie emocje, one muszą mieć swoje jakieś ujście, jesteśmy tylko ludźmi. My tutaj możemy wspomóc,poradzić albo opowiedzieć co za nami ale jak sama widzisz nie ma reguły. Agnieszka to mądra babka, Ona sama o tym nie napisze ale jest naprawdę skarbnicą wiedzy. Wal jak w dym z pytaniami ale musisz pamiętać, że ośrodki się różnią od siebie, podobnie jak my.
U mnie: zła cytologia, na cito do szpitala który mogłam sobie wybrać, szpital wybrałam po konsultacjach, po zastanwieniu się gdzie chcę, gdzie powinnam się znaleźć, w tym szpitalu w moment założyli mi kartę DILO dzięki której na cito wykonano szereg badań,kolposkopia i biopsja, moja biopsja wyszła zła więc na cito konizacja, konizacja wyszła zła i szybko skierowano mnie na TK i MR, równolegle przygotowanie do operacji radykalnej. Wszystko to trwało do 5miesięcy. Moja lekarka zapowiedziała mi wprost wtedy, że Ona wie, że są właśnie wakacje, okres urlopowy itp. ale zwlekać tu nie radzi, wszystko inne trzeba odłożyć na bok bo nic nie jest ważniejsze.U mnie obyło się bez chemii i radioterapii choć na tej karcie DILO miałam wszystkie te możliwości brane pod uwagę. To piszę dlatego,że najczęściej ludzie skarżą się na naszą służbę zdrowia, na opieszałość itp. ale w moim przypadku bez żadnych znajomości nie mogę narzekać na nic. A jednocześnie na tym forum poznałam kobiety które za granicą były leczone i nie są do końca zadowolone, nie wspomnę o naszej Taszy27 która nie zdążyła wrócić na leczenie do Polski. Przykładów jest mnóstwo ale jedno najważniejsze, bez względu jaką decyzję ostatecznie kobieta podejmie w tym trudnym temacie to ważne żeby ta decyzja była przemyślana i nie wydłużona w czasie.
Rety, dziewczyny, dzięki że chcialyscie się podzielić swoimi historiami jeszcze raz. To jakie mialyscie cytologie, że takie szybkie działanie zostało podjęte?
Ja się boję że u mnie to wszystko już za długo trwa. Miesiąc czekania na cytologie, teraz drugi tydzień na kolposkopie, potem znowu 2-3 tyg na histopatologie.
Umówiłam już i tak dodatkowa konsulatcje zaraz po wynikach histopatologii. Nie wiem co jeszcze mogę zrobić. Chciałabym zbadać hpv niezależnie od jej wyników.
Wyobrażam sobie jakie te ciągle kontrole i czekanie na wyniki musza być dla Was wyczerpujące, ale z tego co piszecie wszystko wygląda ok. Mam nadzieję że tak już zostanie.
Nie wiem czy u mnie przy takiej cytologii mogę mieć nadzieję na lepsze wyniki histopatologii, ale modlę się o to, żeby nie były gorsze.
Karolcia zobaczysz,czas mija szybko,za jakiś czas będziesz na to wszystko patrzyła już z innej strony, zdrowa i szczęśliwa. Trzymaj się lekarzy, wypytuj o wszystko, musisz mieć pewność, że jesteś dobrze prowadzona.Trzymaj się,będzie dobrze (ja kiedyś nienawidziłam jak ktoś mi tak mówił 😊😉) !!
Karolcia82, mój wynik cytologiczny tez nie był zadawalający CIII HSIL. ogarnął mnie wówczas strach, był płacz. Ale szybko się pozbierałam, bo pozyskałam wiedzę (dziewczyny tu na forum tez bardzo mi pomogly) ze z takim wynikiem wychodzi się na prostą.
Z wynikiem poszłam do profesora, tam szybka decyzja o konizacji chirurgicznej (pominęliśmy etap kolposkopii), na wizycie pobranie wymazu na hpv. Konizacja wyczyściła wszystko (zmiany CINIII w wyciętym stożku szyjki, oraz CINIII w kanale szyjki, macica ok) i wszystko byłoby cudownie gdyby nie wynik dodatni hpv z patogenem 16.
Reasumując, po konizacji jest dobrze, bo pozbyłam się zmian przedrakowych ale w związku z patogenem 16 występuje u mnie ryzyko nawrotu co za tym idzie - prawdopodobieństwo w przyszłości raka szyjki macicy. Dlatego profesor radzi usunąć teraz szyjkę, jajowody i macice. Pozostawiając jajniki.
Z jednej strony chce się tego pozbyć i mieć spokój a z drugiej pojawił się jednak ogromny dylemat.
Taka u mnie sytuacja. U Ciebie, co by nie wyszło to tak jak dziewczyny zawsze piszą - lekarze sobie z tym poradzą! Wiec teraz oprócz dobrych wszelkich wyników życzę Tobie „dystansu” do tego wszystkiego. Nie zamartwiaj się,nie smuć i nie stresuj za bardzo. Nie jest lekko ale jak ja to mówię- mogło być zdecydowanie gorzej. Nastrajam się pozytywnie, mimo wszystko. Potrafiłam sobie to wszystko w głowie poukładać, nastawić pozytywnie i cieszyć się każdym dniem, życiem, bo ogarnia mnie wielka radość i pozytywne wzruszenie, ze nie leżę na onkologii, nie leżę w hospicjum..
głowa do góry kochana!!! I tak jak sama piszesz, poczytałas forum i widzisz całkiem fajny finał u każdej z nas.