Niki38, 11 miesięcy temu zostałam zdiagnozowana w tym samym stadium 1B1. Zaproponowano mi zabieg trachelektomii, aczkolwiek po mojej śmiałej deklaracji, że nie zamierzam mieć już więcej potomstwa, lekarze zgodzili się wykonać histerektomię. Operacja zakończyła się około godziny 17, a ja następnego dnia o 9 rano brałam już sama prysznic...Zadnego bólu, no ale profilaktycznie dostałam zaraz po operacji paracetamol 500mg, zaszaleli w szpitalu :)) Do dnia dzisiejszego absolutnie żadnych skutków ubocznych i oby tak dalej...Trzymam za Ciebie kciuki i głowa do góry...ta choroba Cię nie zabije, ale z perspektywy czasu, zobaczysz jak bardzo Cię wzmocni. Pozdrawiam gorąco wszystkie Forumowiczki!
Niki38 operacja przeprowadzili przy pomocy robota Da Vinci, który zrobił wstępne rozpoznanie i biopsję przed rozpoczęciem usuwania węzłów chłonnych. Na każdym etapie operacji onkolog dzwonił do mojego męża i zdawał relacje, operacja rozpoczęła się o 8 rano, około godziny 11 lekarz zadzwonił do męża, że węzły zostały przebadane w laboratorium i mogą przystępować do usuwania macicy. Około 17 byłam już w swoim pokoju, odwiedził mnie najpierw mój anestezjolog, potem psycholog, dwóch ginekologów obecnych przy operacji, operator robota i na samym końcu mój onkolog. Powiedział mi, że wyniki będą za dwa tygodnie, ale wyglądało to dobrze i nie powinnam w ogóle myśleć o wynikach i czas wracać do normalnego życia. Po dwóch tyg. wyniki: wszystko czyste, brak dalszego leczenia.
Cześć 🙂
Niki38 a u mnie w czerwcu 2015r.diagnoza stopień zaawansowania szczęśliwie początkowy bo 1a1 w stopniu złośliwości G3. To wyszło na podstawie wycinków, potem kolposkopia i klops. Zlecona konizacja nie przyniosła spodziewanego efektu i 20 października miałam histerektomię radykalną. Mamy 2 synów więc dla nas decyzja o usunięciu wszystkiego była absolutnie podjęta. Przede wszystkim skupiłam się na tym, żeby to pomogło. Badania które miałam tuż przed operacją (tk,rm) dawały nadzieję. Moja lekarka zadecydowała o przeprowadzeniu operacji metodą laparoskopową( 2 dziury+pępek+dołem). Operacja trwała dobre 5 czy 6 godzin, teraz nawet tego już nie pamiętam a byłam przekonana, że zawsze będę o tym pamiętać. Dość szybko doszłam do siebie, pewnie dużo szybciej jak obecna tu Agnieszka76 ale cel i u mnie i u Niej był ten sam. No i niedługo jak łatwo policzyć można minie u mnie 3 rok od diagnzozy i 3 rok od radykalnej. Leczenie zakończono - tak mi napisano na wypisie i uniknęłam leczenia uzupełniającego. Od 3 lat jestem pod stałą kontrolą, kiedyś jeszcze co 6m-cy a od niedawna co kwartał. W poniedziałek na przykład idę znowu do gina, bycie pod kontrolą jest nadal obowiązkowe czyli ginekolog, usg jamy brzusznej i co onkolog zechce. Wszystko zrobię/zrobimy żeby nadal było tak jak teraz. Mam oczywiscie przyspieszoną menopauzę ale to nic. Opiekę w szpitalu pamiętam do dziś, personel empatyczny, pomocy, no po prostu wymarzony. Czy coś się zmieniło u mnie ? Już tyle na tym wątku rozpisywałyśmy się o tym, u każdej jest inaczej bo przecież jesteśmy w różnym wieku, inaczej pewnie też żyjemy. Dzisiaj gdyby ktoś mi powiedział, że można usunąć wyłącznie szyjkę a zostawić zdrowe jajniki i zdrową macicę to podjęłabym taką samą decyzję czyli chcę usunąć wszystko i mieć spokój, zero zamartwiania się. Czy rak może wrócić u mnie ? Był w końcu w wysokim stopniu złośliwości (G3), może i tak ale wyeliminowałam dziada z kobiecych narządów, jestem pod kontrolą więc to co mogę to robię, reaguję na dolegliwości których raczej ja szczęśliwie nie mam. Piszę to po to bo pewnie wertujesz internet i ten nasz portal i chcę naprawdę serio podtrzymać Ciebie na duchy. Rozum wariuje, głowa pęka, myśli szaleją a my kobiety zazwyczaj martwimy się bardziej o nasze dzieci, dom, męża. Jest duża szansa na wyleczenie, jesteś przed operacją, jesteś pod kontrolą. Trzymaj się, będę trzymać mocno kciuki za Ciebie w poniedziałek.
kaa dziękuję że włączyłaś się do rozmowy i odpisałaś swoją drogę. Masz rację pierwsze co to szukanie informacji i głowa pełna wątpliwości. Po cichu jak nikogo nie ma płacz. Rodzina mocno wspiera i stara się nie być zbyt nachalnymi. Ale synek bardzo przeżył że idę do szpitala i o niego się martwię dziewczyny już w sumie dorosłe ale z młodym mieliśmy wspolnie dużo przejsc od poczecia po porod i dalej też. Do szpitala nie będzie jeździł bo to będzie dla niego nie najlepsze. Mąż rok temu pochowali 23 letniego brata na nowotwor i stał się jakiś inny odkąd zaczęłam przygodę z gadem.
Ale nie jest źle pewnie jutro dopiero zaczną się nerwy i wtedy będzie gorzej.
Dzisiaj postaraj się nie płakać zwłaszcza przy dzieciakach bo to, że płaczesz i masz ochotę wrzeszczeć z bezsilności to normalne, ja sobie głośniej płakałam jak biegałam bo rzeczywiście to mi bardzo pomagało ale u każdej inaczej natomiast dzisiaj się zacznij pakować bo wiadomo, że kilka dni nie będziesz w domu, zadbaj o pelną lodówkę dla nich wszystkich bo przy okazji minie dzisiaj przy tym czas (ja zrobiłam zapasy ale po dwóch dniach wszystko wyjedli😊) , zrób dobry obiadek, porozmawiajcie z dziećmi o tym, że idziesz do szpitala żebyś wróciła zdrowa i musi tak być a to też pokaże zwłaszcza synkowi, że jeśli coś jest nie tak jak trzeba to trzeba działać. Ty działasz, nie siedzisz, nie czekasz tylko szybko to wszystko się dzieje a w przypadku raka wiadomo, że trzeba szybko wszystko wyeliminować. W samym szpitalu w tygodniu czas też zleci, nie jestem pewna czy Ty już w poniedziałek będziesz miała tę operację, ja musiałam poczekać dzień/każdy szpital ma swoje procedury. Jak widzisz już po wczorajszym dniu każda z nas przechodziła inaczej operację a pewnie też inaczej zostałyśmy prowadzone przed samą operacją ale cel jest jeden. Idziesz chora, wracasz zdrowa. Ze szpitala dawaj nam tu znać, chętnie będziemy Ciebie wspierać bo kto inny wie co wtedy czujemy. A w szpitalu pytaj lekarza prowadzącego o wszystko co spędza sen z oka. Trzymaj się 🙂
Już jestem od 10 w szpitalu badania pobranie krwi i rozmowa z gin.ktora poinformowała mnie że może być tak że po otwarciu zamkną bo wyniki MR są z naciekaniem na przymacicze prawe i blisko odbytnicy. Dzieciaki już pojechały do domu bo mamy 90km do szpitala. Znów trochę łapie doła bo myślałam że wytną i będę czekała na hist.i dalsze instrukcje co do leczenia A tu o.
Niki38, to rutynowa rozmowa, przed operacją miałam robione MRI z kontrastem, ale uprzedzili mnie, że jeżeli po wpuszczeniu we mnie robota "pająka", robot wykryje stan patologiczny operacja się nie odbędzie. Nie przejmuj się tym, zespół operacyjny by nie rezerwował dla Ciebie czasu i sali, gdyby nie wierzył w realne powodzenie zabiegu. Teraz się zrelaksuj, ja np zamówiłam sobie kawkę do pokoju i słuchałam muzyki. Głowa do góry, jutro będziesz lżejsza o ciężar macicy :))