Rak tarczycy
Mam 36 lat. Problemy z moją tarczycą zaczęły się w wieku ok. 12 lat kiedy to, miał miejsce wybuch w Czarnobylu.
Natomiast rok temu zdiagnozowano u mnie raka tarczycy. Wyszło całkiem przypadkowo. Po urodzeniu drugiego dziecka postanowiłam zrobić porządek z moją tarczycą tylko dlatego, ze moja szyja była gruba. Wyniki TSH miałam w normie, FT3 i FT4 także. Był też guz, ten złośliwy guz. Na moje szczęście miał 6 mm. Jestem po wycięciu całej tarczycy i po jodzie radioaktywnym. Nie mam komórek rakowych. Na życie patrze inaczej, dostrzegam to - czego nie widziałam wcześniej.
-
kasiab, gratulacje! jak bedzie trzeba, to poczekam i 4 lata... ale ostatnio, chyba z uwagi na nabranie nowej swiadomosci 'zycia', coraz czesciej mysle o tym, ze nie chcialabym, zeby mnie ominelo macierzynstwo.
13 czerwca mam termin operacji i jestem w kropce, poniewaz rozchorowalam sie - jakies przeziebienie czy cos takiego, kaszel mam straszny, i boje sie, ze mnie nie dopuszcza do operacji. 6 czerwca mam badania u internisty i rtg itd. i mam tylko nadzieje, ze do tego czasu "wyzdrowieje". calkiem smiesznie sie o tym pisze - "wyzdrowiec do operacji" ;)
pozdrawiam wszystkich tarczycowcow
-
Witajcie,
moja historia z rakiem też nie jest do końca typowa i wole ją napisać jako ostrzeżenie dla innych.
Pierwsze objawy czegokolwiek tarczycowego wyszły u mnie przypadkiem w 1999r jak miałam 19 lat - długo utrzymująca się chrypka, uczucie duszenia, usg i wyszły guzki. Tu niby ok -wizyta u uznanego endo, operacja częściowa, wyniki histopatologii pokazały że zmiana łagodna. Zaszłam w ciążę i guz zaczął odrastać w bliźnie pooperacyjnej. Urodziłam w 2003r a 3 tyg potem byłam już na stole operacyjnym. Znów częściowa wycinka. Okazało się że złośliwy, więc za trzecim razem wycieli mi resztę i przytarczyce. Okazało się że dał już mikro przeżuty do płuc i kości.Terapia jodem, naświetlania w Warszawie, które strasznie znosiłam i fizycznie i psychicznie w międzyczasie konsultacja w Gliwicach gdzie lekarz kazał wydobyć bloczki z pierwszej operacji z 1999r. I tu niespodzianka - wtedy był już złośliwy. Histopatolodzy pomylili się!!!! Gdyby wszystko za pierwszym razem zrobiono jak należy, nie musiałabym tego przechodzić . Kolejne leczenie już w Gliwicach. Udało się....to już 8 lat - wiek córki wyraźnie odlicza mój sukces a każde urodziny są prawdziwym powodem do świętowania.
Życzę Wam wszystkim wytrwałości i powodzenia.... ze swojej strony proszę - choćby nie wiem jak dobry był lekarz czasem warto skonsultować się gdzieś jeszcze.
-
Użytkownik @magda82 napisał:
... ale ostatnio, chyba z uwagi na nabranie nowej swiadomosci 'zycia', coraz czesciej mysle o tym, ze nie chcialabym, zeby mnie ominelo macierzynstwo.
Magda82, nie ominie Cię jeśli tylko w to uwierzysz i tego chcesz! Wiesz chyba wszyscy w tej chorobie nabierają nowej świadomości życia. Do 13 czerwca jeszcze trochę czasu więc mam nadzieję, że przeziębieni minie.
-
Witam wszystkich!
jestem po wycięciu tarczycy (8 marca) - rak brodawkowaty.
Za 3 dni jadę do Gliwic na leczenie jodem - pierwsza wizyta. Czy ktoś może mi podpowiedzieć, co może mi się tam przydać oprócz szkiełek, przebiegu operacji, wyniku histo. Mieszkam ponad 200km od Gliwic, nie chciałabym o czymś zapomnieć.
O której godzinie najlepiej tam się zgłosić, jak najlepiej tam się dostać z dworca PKP? Jak przebiega wizyta?
Byłabym wdzięczna za odpowiedź
-
Witaj kasia1963, ja byłam leczona w Zgierzu więc nie wiem jak jest w Gliwicach. Najlepiej zadzwoń do nich i spytaj co powinnaś ze sobą zabrać, sprawdź też na ich stronie może są tam umieszczone takie informacje.
-
kasiu1963
Ja jeżdżę do Gliwic i mam dalej :)
zabierz wszystkie aktualne wyniki jakie tylko masz i pozytywne nastawienie. Na pewno będą w swoim zakresie robić Ci mnóstwo innych badań. Nie pamiętam już dokładnie ale czym wcześniej jesteś tym lepiej. Zgłaszasz się do rejestracji i tam już Ci powiedzą gdzie masz iść (uwaga przy wejściu głównym jest rejestracja ogólna - pewnie odeślą Cię do rejestracji ZMNIEO Zakładu Medycyny Nuklearnej i Endokrynologii Onkologicznej w starej części instytutu). Niestety to wszystko bardzo długo trwa - nastaw się na biurokrację (NFZ nie ułatwia walki z chorobą a lekarze zamiast zajmować się nami toną w papierach).
Z dworca prawie zawsze biorę taksówkę (z pośpiechu przez późno dojeżdżający pociąg ok 10zł). Droga jest prosta idzie się ok 20 min ale jak nie znasz to lepiej nie dokładać sobie stresu, że jest się zagubionym w obcym mieście więc szybciej jest taksówką.
-
Jestem już po............" wizycie"
bardzo sprawnie dostałam się do CO, gorzej bylo z odszukaniem rejestracji w ZMNIEO .
- Wreszcie znalazłam - a tam ok. 50 osób do rejestracji - czekanie ok. 40min,
- kazali iśc pod gabinet nr 119 - czekanie 2,5 godz,
- wezwała pielęgniarka skserowała dokumenty, zabrała szkiełka kazała czekać ( w sumie byłam 3 minuty) - czekanie 1,5 godz.
- wezwała P. Doktor, zbadała: raz przód raz tył, pomacała brzuch - kazała czekać ( trwało to uwaga: 1,5 minuty!!!),
czekałam chwilkę
- pani doktor wezwała 5 osób na USG - biegiem do gabinetu USD (ja nadążyłam jestem jeszcze dość sprawna, gorzej z osobami o kulach - nie nadążyły) USG trwało: 30 sekund - w tym czasie pani doktor poinformowała mnie że otrzymam skierowanie na jod - czekanie ok. 20min
- otrzymuje od Pani doktor (na korytarzu) kartę ze skierowaniem na jod - do domu
- szukanie wyjścia ok. 5 minut
Wnioski:
czekanie - 5 godzin
wizyty, rejestracje, badania: 8 minut,
Ale jestem bardzo zadowolona, że jadę na jod już za miesiąc tylko po jednej wizycie,
pozdrawiam wszystkie tarczyczki - chętnie podziele się informacjami,
-
Kasiu to Ty jesteś sprinterka a pani doktor to lux torpeda!! Ale swoją droga to sposób organizacji tej poradni to jakiś koszmar
-
Witam, mam 32 lata i zdiagnozowano u mnie raka tarczycy pęcherzykowego typu oksyfilnego. Jestem juz po całkowitym wycięciu tarczycy i w czerwcu mam wyznaczony termin jodoterapii w Zgierzu. Przyznam się, ze jeszcze nie do końca oswoiłam się z tą diagnozą, nie wiem czy powinnam sie martwić. Słyszałam że nowotwory tarczycy dość dobrze rokują i poddają się leczeniu. Moze ktoś z tu obecnych też ma takie rozpoznanie i juz może podzielić sie swoimi doświadczeniami po leczeniu. Chciałabym się dowiedziec coś odnośnie pobytu na jodoterapii czy trzeba się jakoś specjalnie przygotować? A może jest ktoś kto tą terapie odbył w szpitalu w Zgierzu? Z góry dziękuję za odpowiedz i Pozdrawiam
-
Venitta ja byłam leczona w Zgierzu. Po przyjeździe podadzą Ci małą dawkę i na drugi dzień sprawdzą jodochwytność na szyi i kolanie. Lekarz prowadzący zrobi usg i dopiero wtedy ustalą jaką dawkę dostaniesz. Weź ze sobą wodę, landryny i cytrynę bo przydadzą się w czasie jodowania (jak będziesz w izolatce). Po wyjściu scyntygrafia całego ciała i wypis. Cały pobyt trwa tam ok. tygodnia. Na czas pobytu w izolatce dostaje piżamę, ręczniki i szlafrok ze szpitala.