Rak pęcherza moczowego
Walczę z nim już 8 lat,po pięciu latach walki okazało się, że są nacieki i jedyne wyjście to usunięcie pęcherza i wszystkiego co jest w pobliżu. Decyzja musiała być podjęta błyskawicznie. Oczywiście zdecydowałam się na tak skomplikowaną operację. Od trzech lat mam pęcherz zrobiony z jelita, początki były trudne, ale już jest ok. Myślę, że przerzutów nie będzie, wierzę w to bardzo mocno.
Pozdrawiam wszystkich chorych i zdrowych, życzę wytrwałości i wiary w siebie:))
-
joanna198830 Nie matrw się na zapas, bedzie dobrze, usuną pęcherz i resztę narządów żeby nie było przerzutów. Dobrze, że nerki dobrze pracują mimo osłabienia jednej z nich. Skoro nie ma przerzutów to będzie dobrze.
Najważniejsze to trafi w dobre ręce:)
Pozdrawiam:) i głowa do góry.
-
Agatek w miarę moich możliwości służę pomącą :)
Pozdrawiam
-
dziękuję:)
za dwa tygodnie Tato będzie miał USG mocno wypełnionego pęcherza, a za miesiąc 1. cytoskopia. Czekamy i szukamy wszędzie pozytywnych informacji, żeby przekazać je Tacie
pozdrawiam Cię serdecznie, wierzę, że silna kobieta poradzi sobie z każdą trudną sprawą - życzę Ci mnóstwa sił!
-
W takiej chorobie trzeba byc silnym Agatek :). Rak to nie wyrok i to przekaż tacie:) , trzeba walczyc:)
-
czarownica44
Dziękuję z miłe słowa.
A ja się obawiam że mama trafiła do nie do końca dobrego lekarza ja nie wiem ale czy to jest możliwe żeby nie leczyć jej teraz kiedy wiadomo że jest zastuj w lewej nerce tylko kazano jej czekac do operacji przeciez ta nerka z zastojem moczu może się wykończyc do terminu operacji. A tu nawet nie dostała żadnych lekarstw na przegonienie tego zastoju z nerki :(
-
Joanno198830, też byliśmy zdziwieni, że gdy okazało się, że wycięty guz to G3 lekarz nie zalecił od razu chemii tylko wyznaczył termin pierwszej kontroli. skonsultowaliśmy to z innym doktorem, który w sumie powiedział to samo. Ja bym już od razu działała, ale widocznie jest jakiś cykl, któremu trzeba się poddać (najgorsze jest to czekanie!). może też popytaj jakiegoś innego lekarza, jeśli Mama cierpi, powinno być wyjście zaradcze.
Trzymam kciuki, mam znajomą która długo zmagała się z rakiem piersi. Wychodzi z choroby a jej największą siłą jest wnuczka - też ma 11 lat:)
-
Agatek
Mama jest w domu i czuje się mozna powiedziec dobrze po usunieciu guza byla 21 grudnia do kontroli i okazało się za jest zatuj w nerce i lekarz powiedzial ze trzeba usunac pecherz zeby tez ratwac nerke. Mam nadzieję że bedzie wszystko dobrze mama jest silna kobieta ale i tak bardzo się boi życia bez pechęrza itd
-
Myślę, że trzeba pokazać mamie choćby wpisy czarownicy44, uświadomić, że często nie zdajemy sobie sprawy, jak wiele ludzi obok nas żyje "bez czegoś" - choćby kobiety bez piersi czy macicy szczęśliwe, że odzyskały zdrowie. Nie wiem, może i mój Tato będzie kiedyś postawiony wobec tego problemu, grunt żeby uświadomic kochanej osobie że to nie koniec świata, że dla nas najbliższych najważniejsze jest, że Mama czy tato po prostu są obok nas, z pęcherzem, czy bez ale są. A strach trzeba oswoić - może uda się wam znaleźć kogoś kto żyje ze sztucznym pęcherzem czy stomią i zechce porozmawiać o tzw. prozie życia, byle tylko pokazywał, że to w miarę normalne życie a nie biadolił. Jak najwięcej pozytywnych przykładów, tak staram się pocieszać mojego Tatę, choć mam czasami okropne momenty zwątpienia i strachu. Ale Tacie nie pokażę tego za nic (mam nadzieję, że tego nie czyta:))
-
Witam wszystkich dawno nic nie pisałam ale może to dlatego że teraz czekamy na operację w piątek tato idzie do szpitala a 2 stycznia jest operacja do tej pory trzymałam się jakoś ale teraz strasznie się denerwuję nerwy już o sobie z powrotem dają znać, czytam wszystkie wpisy i widzę jak wiele ludzi zmaga się z podobnym problemem i powiem że najgorsze jest czekanie jak chcielibyśmy coś zrobić a tu trzeba czekać i nic nie można zrobić joanna 198830 nie załamujcie się wszystko będzie dobrze mama jest młoda i na pewno silna najważniejsze że nie ma przerzutów mój tata też bardzo się boi właśnie życia bez pęcherza strasznie to przezywa ale rozmawiałam ze znajomą i okazało się że ona bez pęcherza żyje już kilka lat ma woreczek i nigdy nikt nie poznałby że choruje jest pełna życia wiary i wesołości aż pozazdrościć może niejeden zdrowy agatek u ciebie jest chyba dobrze bo guz jest nieinwazyjny więc myślę że na razie będzie leczenie inne i nie będzie operacji wycięcia pęcherza tak przynajmniej mi się zdaje bo u mojego taty były od razu nacieki i to jest niezbyt dobrze i musi być usunięty cały pęcherz , z tego co czytam to teraz najszybciej mój tata będzie operowany nawet nie wiecie jakie mam nerwy sama nie wiem jak to wszystko wytrzymam , najgorsze dla mnie to było czekanie na wyniki , potem jakoś to było wiedzieliśmy już że jest rak złośliwy i trzeba walczyć i byłam pewna że damy radę teraz to wszystko powraca strach i jeszcze raz wielki strach
-
Witajcie:). Strach w niczym Wam nie pomoże. Musicie stawic czoło temu . Bez pecherza można zy i to w miarę dobrze. Poczatki są trudne, ale każdy da radę :), trzeba tylko wierzyc, że będzie dobrze.
Agatek , chetnie bym porozmawiała z Twoim tatą, ale nie wiem czy to jest możliwe. Jeśli czytałaś wcześniejsze wpisy to pisałam, że jestem z Warszawy. Widzę, że dobrze by było gdyby była mozliwośc stworzenia grupy wsparcia, ale nie wiem jak to zrobic. Może macie jakieś pomysły??
Pozdrawiam i spokojnie dziewczyny, wszystko bedzie dobrze:))