Rak pęcherza moczowego

14 lat temu
Walczę z nim już 8 lat,po pięciu latach walki okazało się, że są nacieki i jedyne wyjście to usunięcie pęcherza i wszystkiego co jest w pobliżu. Decyzja musiała być podjęta błyskawicznie. Oczywiście zdecydowałam się na tak skomplikowaną operację. Od trzech lat mam pęcherz zrobiony z jelita, początki były trudne, ale już jest ok. Myślę, że przerzutów nie będzie, wierzę w to bardzo mocno. Pozdrawiam wszystkich chorych i zdrowych, życzę wytrwałości i wiary w siebie:))
11541 odpowiedzi:
  • Heniek napisz proszę jakie ty obecnie worki stosujesz? Kiedyś mi już chyba pisałeś ale nie mogę tego zlokalizować :( Jak dobrze pamiętam to nie musisz wycinać? Z góry dziękuję
  • Filomena dobrze, że podjęłaś decyzję, według mnie nie ma na co czekać. Trzeba usuwać organ gdzie gad zaatakował póki się jeszcze da i lekarze chcą. Często słyszy się o takich sytuacjach, że pacjent już nieoperacyjny i odprawiają z kwitkiem. My także z południa i ja mogę polecić szpital Urovita w Chorzowie przy ul. Strzelców Bytomskich. Bardzo polecam dr Szurkowskiego. My poszliśmy do niego na prywatną wizytę (mają tam też prywatne gabinety) i potem dał skierowanie do szpitala, najpierw na cystoskopię a po niefajnym wyniku na operację. Osobiście operował mojego męża i jego polecam w 100%. Bardzo fajny człowiek, wszystko wyjaśni, wyrysuje, można o wszystko pytać. Przed operacją mąż przyjmował też chemię w Katowicach przy Raciborskiej. Chemię zaczęliśmy 18 stycznia 2019, skończyliśmy 1 kwietnia (4 cykle, 8 wlewów) a 13 maja miał operację. My już mieliśmy T3 czyli nacieki na mięśniówkę, reszta była czysta.
  • 5 lat temu

    Filomena mój ojciec onkologicznie leczył się w zielonej gorze. Operacje miał w Nowej soli. Pewnie dlatego, ze dość blisko. Co do nowej soli mam wrażenie, ze to dość dobry oddział 

  • Grażyna, ja z drugiej strony polski jestem, nie chcę pisać skąd, bo pewnie lekarze tu też zaglądają. Czy ktoś z południa polski miał jakieś doświadczenie, pozytywne z którymś ze szpitali. Dzięki za info.
  • Diagnoza moja to naciekający rak urotelialny (high grade), z ostatnich badań wiem, że nacieka na ścianki pęcherza, bez naruszenia ścian mięśniówki. TK wykonane 5 m-cy temu wykazało guz tylko w pęcherzu. Jestem zdecydowana na usunięcie pęcherza, czy ktoś mi może pomóc i wskazać klinikę która ma najlepszą renomę, doświadczenie, oraz pozytywne opinie. Wahałam się, ale mój urolog po pierwszej cystoskopii dał skierowanie do szpitala i nakazał szybkie usunięcie pęcherza, z uwagi na to że w pęcherzu było tego bardzo dużo....., uff ale się rozpisałam, ale targają mną wielkie emocje.
  • Dziękuję wszystkim obecnym, za cenne rady i mam nadzieję, że uzyskam możliwą odpowiedź na nurtujące mnie pytania.
  • Witam, Jestem nowa na Waszym forum i niestety stwierdzono u mnie tego gada. Nie chcę pisać jakie emocje mną na początku targały. Dzięki Wam, przeczytałam całe forum od początku rozjaśniły mi się horyzonty i postanowiłam podjąć walkę. Tak jak piszą w większości obecni na forum, lekarze tylko informują, "straszą" a jednocześnie pozostawiają chorego samemu sobie. Na początku pomyślałam że nie będę nic czytać w necie, przecież to lekarze lepiej wiedzą, niestety zostałam potraktowana jako kolejny przypadek i wypuszczona do domu.....
  • 5 lat temu
    aisogg napisał:

    She tata nabierze sił i będzie lepiej. Tylko musi się ruszać.


    Mam nadzieje, że się weźmie w garść. Strach się bać co to będzie, gdy wróci do domu.. jakie relanium będzie mi potrzebne albo coś, bo nerwów do użalania się nad sobą to nie mam niestety. Ot taka ze mnie wyrodna córeczka, która nie skacze i nie niuńka, a wręcz zmusza do samodzielności i wysilku 🙄

  • 5 lat temu

    She tata nabierze sił i będzie lepiej. Tylko musi się ruszać.

    Tośka mojemu tacie też się czasami odklei.a większy brzuch niż kiedykolwiek w życiu. I jak do mojego syna się zgina, bawi się to faktycznie ma takie dziwne pozycje że może to powodować rozszczelnienie. Cieszę się że u Was wszystko dobrze.

    Pozdrawiam wszystkich.

  • 5 lat temu

    dobry wieczór wszystkim. 
    Toska, tak, tata już po operacji. Obyło się bez komplikacji, przerzutów na przyległych organach nie było. Stomię udało się zrobić jedną. Dziś rano dostał kleik do jedzenia. wsciekly jest jak osa, nie idzie z nim normalnie porozmawiać, dziś byłam u niego TYLKO godzinę i pojechałam bo miałam go dość. Po 1 nikotyna, a raczej jej brak. Po 2 ciągnie go ta rana na brzuchu. Po 3 głodny pewnie 😂

    Nawyzywał mnie dzisiaj, gdy spytałam czy kleik mu podać -.- 

    Ma problem z podniesieniem 4 liter- bo gruby i nie może się nijak rękoma zaprzeć, żeby nogi z pozycji bocznej dać na dół... wiec usiąść nie może i szarpie łóżkiem -.- gamoń jak nic. Rozumiem ze boli, rozumiem ze musi, rozumiem ze głodny, ale fakt niezbyt miłego odnoszenia się do mnie i co gorsza pielęgniarek jest urągający i jest mi za niego glupio. Jeśli go dźwigiem nie podniosę to cyt „pier******ę nie będę wstawał i będę tak cały dzień leżał” nie wytrzymałam i zwyczajnie wyszłam. Pojadę we wtorek dopiero.

    Pozdrówka :* 

    Dzięki za rady :) 



Zaloguj się lub Zarejestruj, żeby odpowiedzieć lub dodać nowy temat