Proszę o pomoc dla Mamy... porady, odpowiedź na pytania...
Dzień dobry,
Jestem tu nowa i piszę do Was, aby uzyskać trochę pomocy...
U mojej Mamy (49 lat) zdiagnozowano raka piersi w styczniu. Jest już po operacji oszczędzającej, gdzie usunięto jej 1x1,5cm guz piersi i kilka węzłów chłonnych. Jest również po I chemii (czerwonej i białej), którą odbyła w minioną środę, tj. 9 marca. W mojej opinii Mama przyjęła chemię bardzo dobrze - nie wymiotowała, czuje się po prostu osłabiona, ale nie ma innych skutków ubocznych. Siadła jej mocno psychika niestety. Do czasu chemii mówiła "a piernicze tego raka, raz dwa i będzie po sprawie", po chemii już nie jest tak kolorowo... W najbliższą niedziele chce już zgolić głowę na łyso (a dodam, że to piękna i zadbana kobieta z bujnymi włosami do połowy pleców)... Niemniej jednak do sedna: Mama cały czas ma przeczucia, że 4 chemia (bo lekarz zapisał jej 4 chemie co 3 tygodnie + radioterapia + homonoterapia) ją zabije. Że jednak boli ją ręka, z które wycięto jej te węzły chłonne, znów zaczęła ją boleć ta pierś, w której był guz itd. Mama nalega, aby przerwać chemię, a co najwyżej wziąć jeszcze 1 - max 2 cykle. Bardzo chce, abym załatwiła jej z Tatą wlew z witaminy C, o którym tak dużo piszą w internecie.
Nie chcę Mamie doradzać, bo to musi być jej decyzja co dalej z chemią... Przeczytałam mnóstwo artykułów na "tak" i "nie" dla chemii... Mama również przeczytała sporo książek na ten temat, jak i artykułów. Jest przeciwna.
Ale, drogie Panie, jakie są Wasze doświadczenia?
Czy któraś z Was zrezygnowała z leczenia chemioterapeutycznego?
Czy któraś stosowała te wlewki witaminy C w dużej ilośći?
Proszę o pomoc.
;(
-
Witaj!!!
Ja jestem po radykalnej mastektomii z wycięciem 18 węzłów, po chemioterapii, naświetlaniach i w trakcie brania hormonów.
Dzisiaj byłam na kolejnej kontroli i......jest okej. operacje miałam 19 marca 2014 roku a więc za chwilkę będę świetować dwa lata. - to tyle, jesli chodzi o rzut oka na mnie:)))
Choroba nowotworowa - bo tak ja nazywam: CHOROBA - jest niestety takim dziadostwem, które leczy sie długo. To nie jest grypa, tutaj należy przyjąć (psychicznie) inną taktykę. Przede wszystkim chory musi mieć chęć do życia, wtedy jest gotów na czasem wręcz ekstremalne leczenie. Wtedy przyświeca mu jeden cel - ja mam żyć!!!!
Ja wiem, że dla kobiet utrata piersi, włosów jest czasem baaardzo dołująca, ale............w przypadku piersi - są coraz doskonalsze protezki, albo rekonstrukcja - w przypadku utraty włosów - peruki, turbaniki, czapeczki itp nakrycia. A poza tym, problem byłby wtedy, gdyby te włosy juz nie odrastały, ale odrastają piekniejsze i bujniejsze - to jest tylko kwestia czasu.
Skontaktuj sie proszę z jakimś klubem Amazonek, gdzieś w pobliżu - dziewczyny dadza Twojej mamie konkretne wsparcie i pomogą jej zmotywować się do dalszej walki.
A przerwanie leczenia??? W takim stanie ducha nie powinno się podejmować zasadniczych decyzji.
Przejdź na wątek: rak piersi założony 5 lat temu przez Barbarę - tam nas trochę jest i jesteśmy gotowe pomóc tobie i Twojej mamie:)
pozdrówka:))
-
Mtusiam czy to ty z forum amazonek?Co do mamy to zgadzam się z Olusią918 i tak jak ci pisałam.Wiadomo że chemia jest ciężka ale trzeba przez to przejść a potem to już z górki.Tak na wątku rak piersi jest nas sporo brykających się z chorobą ale wspieramy się wzajemnie a to najważniejsze.Pozdrawiam :)
-
mtusiam lekarze wiedzą jaką metodę wybrać i jaką chemię zastosować.Czerwona jest bardzo silna lecz skuteczna.Wyniszczy komórki rakowe a to jest najważniejsze.Nie piszesz, czy były zmiany w węzłach chłonnych i jaki jest stopień raka.
Ja byłam leczona na raka piersi w 2013r.Dodatkowo mam raka jajnika.Bóle które towarzyszą są związane z działaniem chemii.Teraz mama odczuwa je w stopniu znacznym, ale po każdej chemii będą coraz słabsze.Też tak miałam.
Porozmawiajcie z lekarzem, nie podejmujcie decyzji na własną rękę.Wskazana rozmowa z psychologiem.
Pozdrawiam i życzę wytrwałości <3 <3 <3
-
mtusiam
Twoja mama jest bardzo młoda osoba a rak piersi to zdradliwa i wredna bestia
miliony kobiet na świecie przechodzą chemię i żyją potem dlugo i szczęśliwie
ja jestem po raku piersi, miałam 45 lat jak zachorowałam
miałam 6 chemii
nie wyobrażam sobie rezygnacji z leczenia
nie obraź się, ale to kompletna głupota
chociaż rozmiar raka byl mały, to wwiek mamy wskazuje, że naprawdę powinna poddac się leczeniu
a w internecie roi się od głupot
teraz każdy może udowodnić wszystko
jakbym chciała bym zmontowała filmiki potwierdzajace, że raka leczy wkład z czerwonego długopisu
jestem zwolenniczka słuchania lekarzy
pozdrawiam
-
Agaiwi nie zaśmiecaj wszystkich wątków!!