Hej wszystkim. Zaczęłam czytać swój wątek sprzed 2 lat. Jestem juz inna osoba, nie placze po nocach. Nie uzalam sie nad soba. Za parę dni minie dokładnie 2 lata od mojej radykalnej operacji. Wtedy jeszcze byłam na temat tego wszystkiego zielona. Dziś po operacji, po chemioterapii jestem o te doświadczenia mądrzejsza. Co prawda bylo ciezko, czasami bardzo. Jednakże do przeżycia. To prawda że te forum czyni cuda. Pomaga człowiekowi się podnieść i daje duzo sily do działania po tej szokującej diagnozie.Czy czegoś żałuję? Może jednego, że nie było mi dane wydać na świąt małego maleństwa- bycie Matką. Chociaż z drugiej strony tyle jest matek które nie chcą, A zachodzą w ciaze i porzucają własne dzieci. To jest mi trudno zrozumieć.Dziś staram się żyć "Na pelnej petardzie" dziękując Bogu za każdy przezyty dzień.
Maryska1 napisał:
Hej wszystkim. Zaczęłam czytać swój wątek sprzed 2 lat. Jestem juz inna osoba, nie placze po nocach. Nie uzalam sie nad soba. Za parę dni minie dokładnie 2 lata od mojej radykalnej operacji. Wtedy jeszcze byłam na temat tego wszystkiego zielona. Dziś po operacji, po chemioterapii jestem o te doświadczenia mądrzejsza. Co prawda bylo ciezko, czasami bardzo. Jednakże do przeżycia. To prawda że te forum czyni cuda. Pomaga człowiekowi się podnieść i daje duzo sily do działania po tej szokującej diagnozie.Czy czegoś żałuję? Może jednego, że nie było mi dane wydać na świąt małego maleństwa- bycie Matką. Chociaż z drugiej strony tyle jest matek które nie chcą, A zachodzą w ciaze i porzucają własne dzieci. To jest mi trudno zrozumieć.Dziś staram się żyć "Na pelnej petardzie" dziękując Bogu za każdy przezyty dzień.
Cudownie jest czytać takie informację :) Fajnie, że się odezwałaś :) Dużo zdrowia!!!
Maryska1 niestety choroba tak poważna i ciężka jak rak potrafi przewrócić świat do góry nogami a i przy okazji przewartościować wiele, oj wiele. Teraz przed Tobą cudne życie, wyszłaś z tego i żyj na tej pełnej petardzie ile wlezie, nawet nie wiesz jak Ciebie rozumiem, życzę wszystkiego dobrego trzymaj się 🙂
Witajcie kochane. Dziś chciałabym się z Wami czymś podzielić tak mi się jakoś przypomniało. Jakiś czas temu miałam wypadek samochodowy nie był aż taki grozny. Kobieta wyjechała mi z podporządkowanej na głowa drogę. Auto skasowane ale to tylko rzecz i nie w tym rzecz, bardziej chodziło mi o rozmowę z policją. Gdy składałam zeznania i opowiadam ze teraz przed kazda ulicza lub gdy auto zbliza sie do glownej ciagle przychamowuje i mam wrazenie ze mi zaraz ktoś wyjedzie. Wiadomo te zdarzenie utkwiloo w glowie. Pan policjant po chwili zastanowienia pyta czy może nie potrzebuje pomocy psychologa. Bardzo mnie tym rozbawił. Ja do niego Panie ja poradziłam sobie z nowotworem bez pomocy psychologa, to z tym sobie tym bardziej poradzę. Chyba troszeczke glupio mu sie zrobilo że zdziwieniem na mnie spojrzał, usmiechna sie i na tym sie skoncxylo. Bo co, bo my kobietki jesteśmy bardzo silne wojowniczki i przepraszam za stwierdzenie ale co nas nie zabije to nas wzmocni. Wszystkim życzę pięknego dnia!