Heeeej! Rakowniczy i rakowniczki!
Tak to, czule, to określam, bo naprawdę, rak otworzył mi oczy na życie. Dziś to wręcz wydaje mi się, ze przed rakiem to ja żyłam w jakimś plastykowym świecie, tylko cześciowo realnym. Czy jest tu ktos równie stukniety?:) Chetnie bym takiego poznała.
-
elka1zgadzam się z Wami że tę chorobę trzeba traktować jak grypę, która mija , w2008 diagnoza ..rak dna jamy ustnej operacja usunięto mi 5zebów kość szczęki ślinianki,węzły chłonne potem radioterapia 32 lampy było okropnie ale wiara i siła którą dostałam od przyjaciół pomogły. Dziś wróciłam do pracy i do normalnego życia tak szybko wygrałam walkę z rakiem.bo TRZEBA IŚĆ SŁONECZNĄ DROGĄ ŻYCIA,A KIEDY PRZYJDĄ DNI DESZCZOWE NAUCZYĆ SIĘ PRZECHODZIĆ MIĘDZY KROPLAMI......... WSZYSTKIM TEGO ŻYCZĘ.............POZDRAWIAM........
-
Kasiu, masz rację. Nasza chęć powrotu do coraz bardziej normalnego życia a czasami nawet do wychodzenia przed szereg, kwalifikuje nas do używania miana "stukniętych" ale tak pozytywnie.
-
He he he Ja to dopiero jestem stuknięty i zaraz pewno nie rak mnie zabije a większosć kobiet z tego fora. Ja sobie pomyslałem, że od raka fajniejsze są kobiety i obecnie jestem w trzech szcześliwych dla mnie związkach to dopiero daje siłę. Miałem czerniaka ale załatwiłem go. Najgorsza by la chwila jak lekarz z powagą powiedział mi o tym. siedziałem ponad godzinę na poczekalni i uświadamiałem sobie jak bardzo mi nie na rękę ten rak jak mało w życiu przeżyłem i jak duzo mam do zobaczenia i posmakowania. I wtedy umówiłem się ze sobą, że zrobięwszystko żeby sięgo pozbyć a potem postaram się go uprzedzić smakując życia. Jak do mnie wóci to już mnie nieczego nie pozbawi bo mam wszystko co chciałem mieć w życiu teraz już tylko bonusy.
-
Kochani cieszę się że jest tak dużo zakręconych osób po raku ja sama jak byłm chora latałam po dyskotekach ze śrubami w nodze na kulach jak to się mówi gdzie diabeł nie mógł to mnie posłał na wczasy sama 700 km do lekarza sama po co mi mama przecież mi nic nie było tylko rak a to jak zwykły katar co z tego że złośliwy że trzeba było amputować nogę i tu bez nogi można wszystko pracować ,założyć normalną rodzinę ,mieć dzieci,zrobić prawko,skończyć szkoły .Co z tego że wszystko trwa 20lat i wciąż wizyty kontrolne do końca życi kochani wiecie ile można stracić więc korzystajcie z tego naszego wygranego życia .Ciesze się że jest tak nas dużo.
-
Pozdrawiam wszystkich optymistów cieszę się że jest was sporo ja trzy miesiące po operacji poleciałam do Pekinu i tam dowiedziałam się o letrilu czyli witaminie B17 resztę doczytałam walczę z rakiem od 2 lat i mam dobre wyniki czego wam wszystkim życzę
-
Wojtusiu,ale kogucik z Ciebie..he,he
-
Kasiu ja czuje to samo, po diagnozie otworzyłam oczy, inaczej postrzegam swiat i ludzi, przed choroba byłam 'paskuda " :)
-
Witajcie, ja też po pierwszym cyklu chemii( w między czasie dwie operacje i chemia otrzewnowa) wróciłam do pracy, jestem leśnikiem pracującym w terenie.Teraz znowu po roku przerwy mam wznowe ale nie tracę kontaktu z firmą, wiem że zawsze mogę liczyć na koleżanki i kolegów z pracy.( bez wachania jechali 100 km oddać dla mnie krew). Też jeżdżę w góry, nad morze mój lekarz prowadzący powiedział,że mam normalnie żyć.Takie wsparcie z pracy gdzie czekają na mnie i wspaniała Rodzina to 90% sukcesu, reszta medycyna. Pozdrawiam.
-
Tak sobie pomyślałem może jakiś wspólny wypad by się zrobił w góry, ???
-
Witajcie stuknięci rakowicze i rakowiczki :-)), jak to miło wiedzieć że stkunięci są wśród nas :-). Ja po zakończonej chemii i lampach chciałem jechać na spływ kajakowy :-) ale bezpośrednio po zabiegach nie miałem sił. Minął rok i bylem...na zimowym :-) było cudnie. ZAKRĘCENI SĄ WŚRÓD NAS!!!!!! I TO JEST PIĘKNE !!! :-))) TRZYMAJCIE SIĘ ZAKRĘTASY !!!! :-))) POZDRAWIAM misiek-n