Zainteresowania!!
Zdecydowanie zainteresowania pacjentem, to bardzo ważne.
Tego żeby nie oczekiwał od chorego łapówki. Lekarz musi leczyć z powołania, a nie dla pieniędzy. Nie dosyć, że Ci ludzie nie mają zdrowia to jeszcze mają im zabierać pieniądze?Ja wiem, że nie wszyscy są tacy ale, miałam okazja na jednego takiego trafić.
No i oczywiście zainteresowania, żeby poświecił chwilkę dla pacjenta.
Kompetencji przede wszystkim. Fachowość to zasadnicza sprawa. Stosunek do pacjenta i zainteresowanie nim są bardzo ważne także.
Ja po chyba 2 latach kontrolowania się u pewnej pani onkolog "uciekłam" do innego gabinetu i chodzę tam do dziś chociaż tam już trzykrotnie lekarze się zmieniali. A "TA" pani dalej króluje w swoim gabinecie. Trafiłam do niej ze skierowaniem po operacji i z wynikiem hist-pat. Tak mnie "przyjęła", że przed centrum onkologii płakałam a mąż nie mógł mnie uspokoić, na dodatek nie miał pojęcia dlaczego płaczę. Żalą się na nią pacjentki odkąd tam chodzę (blisko 5 lat) i nikt nic z tym nie robi. Z całym szacunkiem (emerytką też jestem) ta pani już zapewne dość dawno przekroczyła wiek emerytalny i powinna odpocząć bo zapewne ta praca już dość mocno ją zmęczyła i dlatego nie ma serca dla pacjentek.
Wydaje mi się iż nie oczekujemy zbyt wiele. Kompetencji, wiedzy i doświadczenia - to naturalne, w końcu chcemy trafić do fachowca - czyż nie?
Oczekujemy odrobiny zainteresowania, szczerej rozmowy, odpowiedzi na pytania, wyjaśnienia wątpliwości i lęków. Tak naprawdę lekarz jest w tym momencie ostatnią deską ratunku, bo sami sobie nie jesteśmy w stanie pomóc, więc patrzymy na niego jak na wyrocznię, autorytet i guru w jednym a często po wyjściu z gabinetu jesteśmy rozczarowani i zniesmaczeni.
Po operacji, podczas chemii i w trakcie badań kontrolnych spotkałem wielu onkologów - wielu z nich to naprawdę wspaniali ludzie, ale byli równiż tacy (wcale nie tak mało) którzy w ogóle nie chcieli rozmawiać, traktowali mnie jak zło konieczne, na pytania odpowiadali złością albo pobłażliwym uśmiechem, nie informowali co może wydarzyć się np w trakcie brania chemii (i zgaduj człowieku czy ten bądź inny niepokojący objaw to normalne czy mam natychmiast szukać pomocy?). Byli tacy, którzy nie mieli do mnie nawet odrobiny szacunku, nie mówiąc już o odrobinie pokory do własnych możliwości - a te przecież nie są nieograniczone...
Bardzo smutna była świadomość tego, że walczę z chorobą, zmagam się z urzędami, lekarze nie mają dla mnie czasu i mam wrażenie że chyba temu wszystkiemu juz nie podołam.
Dobrej rzetelnej informacji, o alternatywnych metodach, o platnej terapii takze.
Witam, świetnie że poruszyłyście temat pacjent -lekarz ,przecież my nie chcemy żeby się nad nami litowali,tylko udzielali należnej nam pomocy .Najwspanialszy był tylko chirurg ,który mnie operował . Pani doktor , która ustawiała mi chemię ,była zawsze zła ,jakby miała pretensje po co wy tu "przychodzicie ,dlaczego chorujecie pacjenci " ,było to smutne i przykre. Myślałam że ja tylko mam takie dziurawe szczęście do dobrego lekarza .26 mama wizytę i już się denerwuję ,bo wiem ,że na zadane pytania pani doktor będzie jak mumia ,a przecież ona powinna być jak spowiednik.Pozdrawiam wszystkie dziewczyny:))
Szczerości, poważnego traktowania i rzetelnych informacji. Pacjent ma prawo do pełnej wiedzy na temat swojej choroby, bez względu na stopień jej zaawansowania. Z tym u nas nie jest najlepiej. Lekarze nie potrafią przekazywac pacjentom złych informacji, często je zatajaja lub nie mówią wcale... Według mnie to nie jest w porządku
Albo po prostu mają to gdzieś.Przecież nie ich to dotyczy.
Jestem z Wrocławia leczyłam się na chłoniaka 2.5 roku teraz badania wykazały,że jestem zdrowa.
W czasie mojego leczenia nie spotkałam jednej nie życzliwej osoby od sprzątaczki po profesora.
Miałam to szczęście,ze bez łapówek spotkałam się z życzliwością i zrozumieniem .Kiedy przyszłam do profesora z wynikiem ostatniego badania PET,które wykazało,że nie ma żadnych zmian nowotworowych,widziałam radość w jego oczach, cieszył się razem ze mną.Dziekuję Panu Bogu.że byłam w dobrych życzliwych rękach.Pozdrawiam i życzę zdrowia
Moim zdaniem rutyna zabija lekarzy.Przez to podchodzą do pacjenta bardzo przedmiotowo a przecierz każdy z Nas jest inny i nie powiniśmy byc spychani do jednego worka.Jestem chora na vhl to zespół nowotworów.Dzięki badaniom genetycznym wykonanym w PAM w Szczecinie stwierdzono u mnie mutacje tego genu wiedziałam że kiedys moge zachorować.Mój tata bacia ciocie też na to chrowali więc wiedziałąm jakie są początki objawy tej choroby itd.Kiedy przez pół roku dręczyły mnie nudności bóle i zawroty głowy wiedziałam że się zaczeło.Był potrzebyny tylko rezonas magnetyczny potwierdzający moje przypuszczenia(guz móżdźku)Ale trafiając do szpitala z pełną dokumentacją iż mam ten zespół i grozi mi między innymi guz módżku.Lekarz prowadzący zaczyna mi wmawiać że sobie wymyślam że ojciec chorował to nie znaczy że ja musze że to mój wymysł i zaczyna mnie leczyc lekami które mi szkodzą.Dopiero po 2 tyg zlitowali się i zrobili rezonans.Nie myliłam się guz módżku kwalifikujący się do operacji.Pani dr.po tym fakcie szybko przekazała mnie innemu lekarzowi a sama poszła na urlop.
Na szczęsie teraz jestem pod opieką wspaniały,fachowych lekarzy z PAM Szczecin których naszczęście rutyna nie doknęła.
Reasumująca jak w każdym zawodzie tak i w tym znajdziemy ludzi z powołania jak i takie"czarne owce" mam cichą nadzieje że My pacjenci będziemy mieć styczność tylko z tą pierwszą grupą.