Ostatnie odpowiedzi na forum
sylwusia87 co do kwarantanny to tak jak pisze mango nie możesz mieszkać w hotelach ani pensjonatach aby nie narażać nikogo.
Co do zwolnień to ty dostajesz L4 (długość zależy od zaleceń lekarskich). Ja np. miałam dawkę jodu 100 i zwolnienie na dwa tygodnie. Mąż raczej nie dostanie L4 :-( nie ma takiej opcji. Chyba że jest coś o czym nie wiem. Niestety będziesz musiała zorganizować opiekę nad dzieckiem. Kwarantanna dotyczy głównie dzieci i kobiet w ciąży. Ja zobaczyłam się z córeczką po 10 dniach totalnej izolacji (mieszkała w tym czasie u mojej mamy). Ale jeszcze te kolejne 4 dni trzymałam się na odległość i góra dwie- trzy godziny dziennie (oczywiście bez przytulania i tym podobnych) Jeszcze teraz staram się jej nie tulić zbyt długo i jeśli już biorę ją na ręce to też góra 5 minut. Bardzo dbam o częste mycie rąk i higienę kiedy się nią opiekuję. Absolutny zakaz wchodzenia do toalety z mamą lub po mamie itp.
Czas kwarantanny spędzałam we własnym mieszkaniu. Mąż długo pracuje więc widywaliśmy się późnym wieczorem na jakieś dwie trzy godziny i każde do swojej sypialni. Co do dorosłych kwarantanna nie jest tak restrykcyjna. Dużo spacerowałam. Starałam się unikać miejsc publicznych, zwłaszcza takich w których są dzieci. Szybkie zakupy i do domu.
Czas szybko leci i teraz z perspektywy czasu mogę powiedzieć, że da się to wszystko przejść. Nie powiem - bardzo ciężkie było rozstanie z córką. Wylałam litry łez ale wiem, że robię to dla niej, abym mogła patrzeć jak rośnie.
Życzę ci powodzenia. W razie pytań chętnie pomogę.
Jodowałam się w Warszawie w WImie.
pozdrawiam
iwona40 świetna wiadomość :-) Sobie jak i wszystkim życzę takiego rezultatu w walce z tym badziewiem. Mam nadzieję, że w maju dostanę identyczną diagnozę :-) Cieszę się razem z Tobą. Świetny prezent na Mikołaja.
Ja co prawda po jednej operacji ale to dzięki lekarzowi który swoją intuicją i umiejętnościami oszczędził mi węzły chłonne, które po jodzie okazały się faktycznie czyste.
Teraz kończę kwarantannę po pierwszym jodzie i czekam na kontrole w maju.
anteta31 ja mam klasyka brodawczaka i jeśli chodzi o jod to miałam kapsułkę do połknięcia. Chyba chciałaś podpytać aniew12 :-)
aniaw12 może ja tak wyolbrzymiłam tą dawkę bo z całej czwórki, która szła na jod razem ze mną tylko ja dostałam 100, reszta 75.
Aga2811 ja byłam bez leków miesiąc i 6 dni dokładnie. Czułam się dobrze. Początek był kiepski i końcówka może taka troszkę słabsza ale ogólnie byłam w dobrej formie. Zawdzięczam to mojej mamie która pilnowała mnie jak cerber, żebym dobrze się odżywiała i piła soki (świeżowyciskane). Na prawdę mogę się podpisać pod tą terapią. Czułam się dobrze. Może jakieś wahania nastrojów były i na początku ból stawów ale po tygodniu wszystko ustąpiło. W końcówce trochę ospała byłam bo już TSH 114, ale ogólnie lekarz stwierdził, że w dobrej formie jestem i aż się zdziwił :-)
Nie przytyłam wogóle wręcz jeszcze kg schudłam. Teraz po jodzie czuję się gorzej i kg do przodu bo zaczęłam brać leki i organizm świruje. Ale myślę, że to kwestia czasu, aż znowu się przyzwyczai do nowej rzeczywistości. Zaczęłam już ćwiczyć i oczywiście w dalszym ciągu dieta więc mam nadzieję, że nie będzie tak źle.
W piątek jadę do mojego skarba. Kwarantanna niby do poniedziałku ale tak jak powiedział mi lekarz najważniejszy pierwszy tydzień ( minął mi wczoraj). Potem to już trzeba się kierować rozsądkiem. W piątek będę już w miarę bezpieczna. Oczywiście nie będę się rzucać na dziecko i go tulić ale już mogę się kręcić w pobliżu :-) Zostaję jeszcze tydzień u mamy żeby jej nie usypiać i niczego dłużej przy niej nie robić ale 6 grudnia KONIEC! Wracam do domu i rzeczywistości. Taki prezent na Mikołaja. Trzeba zacząć normalnie żyć.
A z tą kwarantanną to faktycznie co klinika to inne zwyczaje. Ale jeśli chodzi o dzieci zwłaszcza małe to tu trzeba uważać. Ciężko znieść tą rozłąkę. Nawet bardzo ciężko. Nie zliczę ile razy płakałam w poduszkę. Ale na pocieszenie powiem tyle - CZAS biegnie jak głupi. W tej sytuacji to akurat świetna wiadomość :-)
Fanabe z przytulaniem może być faktycznie słabo w święta. Bo to jednak maluszek. Moja córka ma rok i 2 msc więc robię sobie dodatkową kwarantannę na przytulanie. Nie chcę sobie kiedyś pluć w brodę, że przeze mnie mogłaby mieć jakiekolwiek problemy ze zdrowiem. Dlatego robię sobie szlaban na przytulanie na kolejny tydzień. Mi lekarz zasugerował dwa tyg kwarantanny skoro mam małe dziecko. Dlatego córka jest u mojej mamy a ja zostałam w domu z mężem. Śpimy w oddzielnych pokojach, nie przytulamy się itp., uważam na higienę toalety i jakoś funkcjonujemy. Oglądamy tv siedząc od siebie w bezpiecznej odległości i jakoś to przetrzymamy jeszcze te trzy dni :-) Od piątku jestem u mamy. Tam mam już przygotowany pokój na piętrze z dala od córki i oddzielną toaletę ze względu na małą. Bo jak to dziecko - nawet do toalety potrafi za mną pójść :-)
Dacie radę wszystkie mamusie i nie tylko, Każdy za kimś tęskni i chce mieć to za sobą. To zrozumiałe. Żadna z nas nie chciała tego badziewia. ale jak już się przytrafiło to trzeba tylko myśleć jak najszybciej je załatwić żeby wrócić do normalności. Jeszcze miesiąc temu bym tak nie napisała ale w tym wypadku CZAS też zrobił swoje :-)
Pozdrawiam wszystkich
Dziękuję wszystkim za wsparcie.
kawka właśnie już zaczęłam brać leki. Znam historię z dobieraniem leku. Od 4 lat go biorę. W ciąży, po ciąży - ciągle byłam w stanie dobierania leku :-) Poradzę sobie z tym. Mam wprawę :-)
anka50 kwarantanne mam dwa tygodnie ze względu na to że dostałam dość dużą dawkę jodu - 100. A moja córeczka ma dopiero rok i msc więc nie chcę jej w żaden sposób narazić. Ciężko mi jak cholera i liczę minuty ale dam radę. Muszę. To dla jej zdrowia.
aneta31 to nie miałaś jeszcze wizyty u endokrynologa onkologa? Pewnie niedługo ci ustalą. Ja czekałam na ten jod jak na zbawienie. Dlatego, że chciałam koniecznie wiedzieć czy to badziewie siedzi gdzieś poza tarczycą. Najbardziej chodziło mi o węzły. Bo gdzie nie czytam bądź nie słucham to każdy miał wycięte jakieś węzły. A ja nic. I lekarz mi powiedział jak wychodziłam po operacji ze szpitala, że może jeszcze się spotkamy na kolejnej operacji jak na scynto wyjdą przerzuty do węzłów. On wyciął tylko jeden i na oko podczas operacji ocenił, że niby ok ale badanie pokaże. Dzięki Bogu nic nie wyszło. Bałam się kolejnej operacji i kolejnego rozstania z dzieckiem. Już się boję jak ona mnie potraktuje jak za dwa tygodnie się zobaczymy.
Ogólnie dziś jeszcze wychodził ze mnie stres, który nagromadziłam przez ten czas od diagnozy. Chyba zanim odreaguje to jeszcze trochę czasu upłynie.
Poza tym czuje się dobrze. Żadnych objawów po jodzie. Zaczynam powoli wracać do normalności bo to jest lek na wszystko. Zacząć normalnie żyć. Jeszcze niech tylko moje serduszko wróci do mnie i będzie pełnia szcześcia.
pozdrawiam wszystkich gorąco i życzę szybkich powrotów do normalności :-)
Już po wszystkim :-) jestem w domu. Pierwszy etap za mną. Scyntografia pokazała że świecę się tylko w loży pooperacyjnej, czyli standard. Mam nadzieję, że za pół roku nic już tam nie będzie. Bez przerzutów. Schodzi ze mnie stres. Jeszcze tylko wytrzymać kwarantanne bez mojego serduszka. Ale tłumacze sobie że to wszystko dla niej. Będzie ciężko ale wytrzymam. Muszę. Pozdrawiam was wszystkich.
Kalmara wielkie dzięki dla Ciebie za pomoc i wsparcie.
Będę się odzywać i służyć pomocą "nowym".
Boje się tej scyntygrafii jutro. ?
Tak sobie to tłumacze właśnie, ale i tak jest ciężko. Ja przy przyjęciu się śmiałam bo mi lekarz powiedział, że nadwyraz dobrze się trzymam i co takiego robiłam, że tak mi się udało to tak lekko przejść. Był żywo zaciekawiony. Aż mi się śmiać chciało ?
Anitag79 dzięki za wsparcie. Kiedyś tak o sobie myślałam, że jestem silna i nic mnie w życiu nie zaskoczy. A tu jeb - przepraszam za wyrażenie. Nagle twoje życie wywraca się o 360 stopni. I tu okazało się że moja siła wyparowała. Akurat jak była najbardziej potrzebna. Powoli się przyzwyczajam do nowej sytuacji i nowego myślenia o sobie i życiu. Odważyłam się już nawet pomyśleć, że jakoś to będzie ? pewnie jeszcze za mało czasu dla mnie minęło od tej "zaskakującej informacji". To dopiero 1,5 msc. Może za kilka msc zaprzyjaźnie się z tym wszystkim, ale na wszystko potrzeba czasu. W jedno co wierzę to właśnie to, że czas jest najlepszym doradcą i lekarzem na całe zło.
Nie miałam brukselki. fakt jedzenie daleko odbiega od określenia średnie. Masakre miałam z żołądkiem tej pierwszej nocy. Dlatego rano mąż mi jeszcze zdażył przywieźć coś rano zanim mnie zamknęli na wypadek gdybym musiała jakiś posiłek odpuścić z "wiadomych powodów". ziemniaków nie jem tu wogole bo sa okropne i zawsze zimne.
Niby już prawie ale wiesz kochana jeszcze ta rozłąka z dzieckiem na kolejne dwa tyg będzie dla mnie ciężka. Nie powiem, lepiej będzie znosić to w domu niż tu ale nie będzie łatwo. Co do psa to już mąż go wiezie od mojej mamy do naszego domu wiec będziemy jakoś dawać radę. On ma mi trochę pomóc w ten trudny czas. Jest jak członek rodziny więc na pewno nie będę go narażać na długie przebywanie blisko mnie ale spacerki już będziemy zaliczać razem. Smycz ma na pewno dwa metry ?
Kontrolę mam mieć za pół roku. Tak powiedział mi lekarz i wtedy na 5 dni do szpitala bo nie będę już odstawiać prochów. W sumie to mogłabym odstawić ale lepiej nie stymulować tsh żeby to badziewie nie miało pretekstu do odtwarzania się.
Ja już szóstą butlę zaczynam ? a biegam do toalety co 15 min. Ale myślę, że dzięki temu szybciej się wypłukam