Ostatnie odpowiedzi na forum
kalmara to super! 15 kg to extra wynik. Ja startowałam z wagi 88 kg i te moje stracone kg to prawie 10 msc walki. Także u Ciebie to super szybko i tak :-) Co do lekarza to nie idę do poradni. Nie miałam nawet skierowania od ogólnego bo zapomniałam wziąć przy wizycie i stwierdziłam, że pójdę prywatnie. Idę do dr Giejdy. On przyjmuje prywatnie w takiej przychodni Strefa Zdrowia na Żegańskiej. Myślę, że później spotkam się z nim w maju na jodzie to znowu zaliczę wizytę :-) Odniosłam wrażenie będąc na dużym jodzie, że to bardzo kompetentny lekarz. Pewnie też przyjmuje w przychodni ogólnej na saszerów. A może do niego właśnie chodzisz? :-)
kalmara co się dzieje? u mnie cięgle glut i kaszel. Chorujemy na zmianę z moją niunią i mężem. Cięgle jakiś kaszel i katar. Odporność po całym galimatiasie z tarczycą do bani :-(
W maju mam mały jod a już to przeżywam. Strasznie się boję. Chciałabym żeby wszsytko było ok ale jakoś po tym ciągłym chorowaniu mam doła i jeszcze bardziej się boję, że nie do końca mój organizm sobie radzi. Ostatnie tsh w styczniu 2,5 - dużo za dużo. Ale wprowadziłam sobie zmianę dawki hormonu. dwa razy w tyg biorę 150 euthyroxu, pozostałe dni 125. W marcu mam wizytę u endo z WiMu. Mam nadzieję że jakoś podniesie mnie na duchu. Może to ten sam do którego ty chodzisz. Waga w normie. Póki co zaczęłam sobie czasem pozwalać ale nie tyję - 67 niezmiennie pokazuje moja waga :-) Choć chciałabym jeszcze trochę powalczyć :-)
Pozdrawiam
marlena_k ale gdzie w Warszawie? Centrum Onkologii czy WIM na Saszerów?W WiMie czeka się około 3-3,5 msc. Oczywiście jeśli jakoś niedługo masz wizytę w jednym lub drugim ośrodku w celu ustalenia daty leczenia. Co do recepty na euthyrox to śmiało idź do internisty. Ja jeszcze nie byłam u endo a tabletki mi się skończyły msc temu. Internista spokojnie ci je przepisze.
annia2321 ale ja jod miałam w WIMie w Warszawie na ul. Saszerów. Nie w Zgierzu. Z tego co wiem w każdym ośrodku panują inne zasady więc chyba powinnaś poszukać kogoś kto tam się leczy. U mnie było pokrótce tak. W czwartek rano na oddział, byłam bez hormonów od ponad msc więc od razu jod diagnostyczny czy jest jodochwytność. Jak ktoś nie odstawia prochów to dwa dni dłużej w szpitalu. W piątek jod leczniczy i izolatka do poniedziałku rano. W poniedziałek rano scyntografia. Świeciłam się w loży pooperacyjnej, czyli jakieś szczątki tarczycy mi pozostały. Po tym badaniu do domu. Kwarantanna 2 tyg. Wszystkie rzeczy które tam miałam zabrałam ze sobą. W domu po wypraniu koszulek i bielizny i odstawieniu jej na msc wyrzuciłam. Przedmioty martwe nie przyjmują promieniowania więc po dokładnym oczyszczeniu tel, tabletu i innych korzystam z nich w dalszym ciągu. W izolatce byłam sama. Warunki w miarę ok. Łazienka, tv - ogólnie do wytrzymania. Dostaje się trzy ręczniki, piżamę szpitalną, Ale oczywiście możesz być w swojej. Choć trzeci dzień w zamknięciu był dla mnie kryzysem. Lekarz przez trzy dni zajrzał raz, pielęgniarka codziennie. Pytają czy wszystko ok i wychodzą. Posiłki masakra jeśli chodzi o ten ośrodek :-) Dużo piłam, nawet bardzo dużo, aby jak najszybciej wypłukać jod i być jak najmniej toksyczna :-)
To chyba tak po krótce wszystko.
Jak masz jakieś konkretne pytanie - pytaj. Powiem Ci że z perspektywy czasu mogłam coś pominąć.
pozdrawiam
Kasia ja jestem po operacji już 3 msc. Przeszłam też jod. Więc teoretycznie leczenie za mną przyjmując wersję optymistyczną :-) Mimo wszystko mam takie dni, że nie chce mi się wstać z łóżka. Jedyne co mnie do tego motywuje to córka. Gdyby nie ona pewnie deprecha by mnie dopadła. Przy takich huśtawkach hormonów o to nie trudno. Mimo to jakoś się podnoszę, poprawiam koronę i do przodu :-)
Nie jest to proste ale trzeba znaleźć cel - dziecko, mąż, chłopak, praca, rodzina, marzenie ... cokolwiek. Wtedy to daje kopa. Człowiek zaczyna myśleć, że trzeba żyć bo ma się dla kogo, po co. To na prawdę pomaga. Przynajmniej mnie :-)
Trzymaj się i nie myśl za dużo o chorobie. Pamiętaj jesteś tym czym są twoje myśli. Myśl że będziesz zdrowa i wszystko się ułozy.
pozdrawiam
kalmara SUPERRRR :-) Bardzo się cieszę, że udało Ci się z dietą i wagą :-) Nie jest tak źle z tą dietką prawda? :-) Na prawdę super wynik. Tak trzymaj.
aniaw12 używam oryginalnych plastrów kupionych w aptece i tak moja skóra je odrzuca :-( A szkoda bo faktycznie wielu osobom pomagają. W moim przypadku jest niestety odwrotnie.
hej, chwilkę mnie nie było ale wracam żeby choć kontrolnie być nadal w temacie :-)
Po trzech msc od operacji (rak brodawkowaty, po jednym guzku w każdym płacie, jeden 14 mm z naciekiem drugi 5 mm) i dwa msc po jodowaniu czuję się nadal różnie. Nie wiem jakie mam teraz tsh ale jeszcze msc temu było 53!!! wiem wiem masakra. Ale to skutek odstawienia euthyroxu na msc przed jodem. Myślę, że teraz jest już w rozsądnej granicy skoro wcześniej przez msc spadło mi ze 120 na 53. Czuję się ogólnie dobrze. Nadal jeszcze czasem dopada mnie zmęczenie, napady deprechy, potrafię zalać się potem bez wielkiego wysiłku i takie tam. Ale to wszystko coraz rzadziej. Waga cały czas w dół. I tu w tym miejscu pozwolę sobie na samouwielbienie :-) Schudłam już 15 kg :-) 9 kg przed operacją i kolejne 6 kg po. Oczywiście nie bez wyrzeczeń. Ale już przywykłam i da się z tym normalnie żyć. Generalnie zdrowa żywność, świeżo wyciskane soki, dużo warzyw. Ale bez paranoi. Pozwalam sobie na jakieś małe co nieco i przyznam się zdarzył się McDonald :-) Ostatnio sporo herbatek ziołowych od Bonifratów. Wapń póki co w normie ale na dwóch calperosach. Za tydzień mam kolejne badania więc zobaczymy co tam w temacie. Niestety blizna wygląda nie ciekawie. Jest czerwona i zrobiła mi się blizna przerostowa. Może ktoś zna jakiś cudowny środek na to coś?
Stosuje contratubex ale nie pomaga. Próbowałam plastrów sutricon ale mam na nie uczulenie. Na jodzie były ze mną panie 3,5 msc po operacji i miały pięknie zagojone blizny. Ja wtedy tłumaczyłam sobie że moja też się zagoi a tu minęły kolejne msc i dupa blada. Blizna nie wygląda najlepiej.
Co do piersi to czasem przy dotknięciu pobolewają ale już nie wiem czy się teraz wkręciłam tym że to przez hormon czy po prostu przesadzam z tym bólem.
Najważniejsze prawie zniknęła klucha w gardle i głos już coraz lepszy (bo przez dwa msc po operacji nadal mówiłam jak zza grobu i było mi wogóle ciężko rozmawiać, o krzyknięciu nie było mowy) :-) Ale nie obyło się bez rewelacji. Klucha o połowę zmniejszyła się gdy przy mdłości zwymiotowałam skrzep brunatnej krwi. Nie wiem czy miałam uszkodzoną krtań po intubacji i zrobił mi się tam krwiak ale od razu mi się poprawiło po tej mało przyjemnej czynności. Teraz jest na prawdę ok. Mąż nawet narzekać zaczął że było fajnie jak nie mogłam podnieść głosu :-)
Psychicznie jeszcze różnie ale to chyba każdy z nas tak ma. Są dni, że nadal pytam dlaczego ja? Są też takie w których zupełnie o tym nie myślę. Tak jakby nie było tego gada. Chciałabym aby tych dni było więcej niż tych z załamką, ale wiem też że to kwestia czasu. Czas jest dobry na wszystko.
Pozdrawiam Wszystkich Serdecznie.
Jakby ktoś chciał wiedzieć jak wygląda jodowanie w WiMie w Warszawie to śmiało proszę pisać.
Wiem jak głupi się człowiek czuje jak nie wie co go ma spotkać. Mnie również pomogła dobra dusza zanim poszłam na jod. zupełnie inaczej jak choć troszkę jest się zorientowanym :-) Po raz kolejny ukłon w stronę kalmary :-)
A ja już dość mam tego roku. Niech się w końcu skończy! Same zmartwienia. A żeby tego było mało właśnie przed godziną jechałam autem i drogę zatarasował mi wielki łoś! Mało brakowało a zderzenie czołowe było tuż tuż. Jeszcze nie mogę dojść do siebie. Cała się trzęse. Czy ktoś tam na górze daje mi do zrozumienia że to jeszcze nie koniec niespodzianek? Kurde wolałabym żeby następną niespodzianką była wygrana w lotto ? a co do samopoczucia to nie ma tragedii. Jestem msc z groszem po jodzie i tsh bardzo powoli w dół, chyba morfoligia zaczyna świrować bo wracają zawroty głowy, lekkie osłabienie itp. W okolicach blizny szczypie, kłuje i takie tam.
Czas pożegnać ten głupi rok. Choć fakt - dał nauczkę. Inaczej teraz podchodzę do życia. Więcej widzę niż do tej pory, bardziej doceniam małe rzeczy.
karolaols tak nasze bąble niemal w tym samym wieku :-)
Ja od momentu operacji ciągle z asystą. Moja mama była tak przerażona tą diagnozą że nie odstępowała mnie na krok. Oczywiście zaraz wzięła się za mnie - dieta, soczki itp. Dzięki niej jakoś przetrwałam odstawienie euthyroxu na ponad msc i całkiem nieźle się czułam. Teraz już po jodzie oczywiście biorę prochy. Ja mam dawkę 125. Dziś robiłam kontrolne badanie po msc brania i zobaczymy w poniedziałek co wyjdzie. Czuję się nieźle. Pierwsze dwa tygodnie jak zaczęłam brać to organizm chyba się wkurzył że znowu mu funduje jakieś zawirowania ale to już minęło. Teraz nie jest źle. Męczę się jeszcze dość szybko i czasem ciężko wstać z łóżka ale to chyba efekt dwumiesięcznego "urlopu" od opieki nad moją kruszyną :-) Dopiero pierwszy tydzień jesteśmy tylko we dwie od dwóch miesięcy. A zajmuję się nią można powiedzieć 24h bo mój mąż pracuje od 7 do 21 więc same praktycznie cały dzień.
Dobrze że miałaś intuicję. U mnie na usg 4 guzy więc lekarz od razu powiedział że wywalamy całą tarczycę bo nie ma co ryzykować. Jak się okazało miał rację.
Mam tylko problemy z tzw kluchą w gardle i mój głos już nie ten sam, ale uprzedzono mnie przed operacją że tak może się dziać. Liczę że to jeszcze przejdzie.
kalmara super :-) świetny wynik jak na msc :-) mam cichą nadzieję że to ja cię trochę zmotywowałam ;-) trzymam kciuki za twój pobyt w "spa" ;-) wszystko będzie ok.
daj znać po. Co do konferencji to ja z kolei zupełnie nie wiem gdzie oni byli tylko zakodowałam, że tematycznie miało być o naszym skorupiaku :-)
karolaols tak jak napisała kalmara WIM to drugi szpital w stolicy w którym jodują. Mieści się na ul. Saszerów na Pradze Południe. Na jod trafiłam odrobinę szybciej trochę fuksem. Mój skorupiak był naciekający, było ich nawet dwa w dwóch płatach, jeden dość spory - z serii nie fajnych dlatego też troszkę szybciej mnie zgarnęli - długa historia. Mój orbitrek ma rok i dwa msc i też ponad 11 kg :-) Po trzech tygodniach u babci nieźle daje w kość. Poza tym trochę odzwyczaiłam się od bycia mamą na pełnym etacie bo przez ponad dwa msc cięgle mi ktoś pomagał przy niej bądź zupełnie była pod opieką babci. A teraz wracamy do rzeczywistości :-) Sama przyjemność. Człowiek docenia takie rzeczy jak spotka go w życiu taki zakręt. A ty kiedy miałaś operację?