facingnorth, Wygrał

od 2013-02-09

ilość postów: 56

Ostatnie odpowiedzi na forum

Rak pęcherza moczowego

10 lat temu
Witam wszystkich! Dawno mnie tu nie było ciałem, ale duchem byłam stale. Pewnie mnie już nikt nie pamięta, ale dla przypomnienia napiszę, że miałam wodonercze i guza na pęcherzu (ale na zewnątrz) z przyczyn ginekologicznych. Na początku marca tego roku go wycięto, wyników nie mam jeszcze w ręku, ale ponoć nie muszę się po nie spieszyć.

A piszę tu w związku z tematem bakterii:
otóż sama borykałam się z nimi od sierpnia, miałam chyba już wszystkie rodzaje: coli, klebsiellę, citrobacter i to czasami po dwie na raz, bo przez rok miałam cewnik DJ. Ciężka sprawa w nimi, bo co zrobiłam badania to jakaś wychodziła i ciach - antybiotyk. Miałam też te kłopoty co i wy z laboratorium, bo jak im wyszły dwie bakterie, to nawet ich nie selekcjonowali twierdząc, że niby źle pobrałam próbkę. Musiałam tam interweniować. Co gorsza, jak porównałam antybiogramy to np. klebsiella była wrażliwa na to, na co oporny był citrobacter. W konsekwencji jak wybiłam klebsiellę, to właśnie pojawił się citrobacter freundi. No i tak w kółko.
Ale do rzeczy. Chciałam napisać o tym, czego ja się dowiedziałam. Może to wiecie, ale Dodiderek dwa razy pytała o bakterie, to przynajmniej dla niej się przyda. Otóż jeden z urologów twierdził, że nie mogę ich tak wybijać, bo wyhoduję sobie szczep oporny na wszystko i na citrobacter już niczego nie przepisał, tylko żurawinę i witaminę C, aż do czasu operacji. Co więcej twierdził, że to ciało obce (cewnik) powoduje namnażanie się tych bakterii i przez to tak trudno się ich pozbyć, bo one kolonizują ten cewnik tworząc tzw. film - powłokę. Co ciekawe, w szpitalu najpierw podawali antybiotyk, ale już niedługo po zabiegu jedynie taki środek spowalniający przyrost bakterii (np. Trimesan, bo są też inne z tą samą substancją czynną). Po szpitalu właśnie pierwszy posiew wyszedł jałowy. Dlatego z moich doświadczeń wynika, że trzeba robić antybiogram w zaufanym laboratorium i najlepiej skonsultować wyniki z DOBRYM urologiem, co się zna na rzeczy. Mnie np. lekarz pierwszego kontaktu przepisał antybiotyk w za małej dawce dziennej i na zbyt krótki czas, choć zgodny z antybiogramem.
A co do objawów - też miałam białko (objawia się to takim mętnym zabarwieniem, białawym, choć nie zawsze) i czerwone krwinki w moczu (tego nie widać gołym okiem), ale nie miałam temperatury. Ja nie odczuwałam innych objawów, choć bakterie były 10 do potęgi 5, więc był to bakteriomocz. Raz z kolei miałam już bardzo wysoką temperaturę (39 stopni i więcej) i wtedy już się bardzo bałam o nerkę. Wtedy to była klebsiella. Ten cewnik ma tendencje do cofania moczu do nerki i dlatego przy takim cewniku trzeba bardzo uważać, bo to już jest groźne (wg. wikipedii grozi nawet sepsą). Wtedy trzeba jak najszybciej zrobić posiew - są szpitale które przyjmują materiał 24 h - i dopiero potem zażyć antybiotyk. Ale przy cewniku taka temperatura uprawnia do udania się w trybie URGENS na ostry dyżur UROLOGICZNY.
Ogólnie piłam bardzo dużo ciepłej wody (ponad 2 litry dziennie), sok z żurawiny (wydawało mi się, że lepiej działa), ale tu na forum ostrzegano, że nie można go pić w nadmiarze, więc tego się trzymałam.
Przepraszam, że tak długo i nudno, ale może komuś się przyda.
Życzę zdrowia!

Rak jajnika

10 lat temu
Cześć dziewczyny!
Wsparcie, jakie daje to Forum jest o wiele szersze, niż tylko krąg osób u których już stwierdzono jakiś nowotwór. Wiele siły zaczerpnęłam z niego i ja, gdy dopiero borykałam się z diagnozą. Mam taką naturę, że potrzebuję czasu na oswojenie się z tym, co może się okazać najtrudniejszym zmaganiem w moim życiu i dlatego zaczęłam tu zaglądać od chwili, gdy jedna z hipotez brzmiała właśnie "rak jajnika". Robię to do dziś, bo wydaje mi się, że w ten sposób jednoczę się z wami myślami i razem z wami "czaruję" rzeczywistość, żeby każda z was wyszła zwycięsko z tych zmagań. Pozdrawiam was wszystkie serdecznie, dziękuję za każdą linijkę tu wpisaną, każdą z was niezwykle polubiłam!
Tyle na temat wpisu Ilony2
A teraz o mnie: jestem już po operacji, czuję się bardzo dobrze, choć brzuch rozpłatany prawie od mostka do nóg. Plan operacyjny zrealizowany: co trzeba wycięto, co trzeba skrócono, pęcherz uratowany. Od dziś znane jest już badanie wycinków: telefonicznie mi niczego nie podadzą (byłam bardzo daleko od domu operowana), ale jak usłyszałam: "Naprawdę NIE MUSI się Pani spieszyć po ich odbiór"
:-)
wiem, że każda z was ucieszy się moim szczęściem, bo jesteście Wielkie!

Rak jajnika

10 lat temu
cześć dziewczyny i cześć Lilciu!
Ja was czytam stale i stale o was myślę najlepiej jak potrafię, tylko głowy wam nie chcę zawracać swoimi problemami!
U mnie operacja 3 marca, będą wycinać guza i wyczyniać różne inne cuda ze mną (urologiczne) żeby ocalić nerkę i pęcherz :-) oby z dobrym skutkiem. Co ciekawe, będą wszystkim się zajmować urolodzy, ponoć to ich zmartwienie, choć guz wyrasta z macicy. Tyle wiem po roku diagnozowania :-) Nie chciałam wam zawracać głowy poszczególnymi etapami.
A teraz wchodzę tylko na dwa słowa do Lilci - ja mam endometriozę i miałam podobne objawy do Twoich i co do cyklu i co do bolesności i też mnie jelita bolały i też je podejrzewałam. Endometrioza też tworzy guzy i ja mam chyba taki właśnie, one na początku nie są złośliwe, ale jak z każdym guzem, trzeba się uporać, bo kto to wie...
Ekspertem w jej leczeniu nie jestem - jak sama widzisz też leczę się miesiącami i też czeka mnie poważna laparotomia, ale żyję i walczę :-) ja dobrze reagowałam na leczenie hormonlane, ale gdy się wytworzyły już guzy, to to za mało i stąd plan operacji :-)
czy to Cię trochę pociesza? Mam nadzieję, że tak, bo słowo honoru, jak pisałaś o objawach, to wypisz wymaluj - JA :-)

Wszystkie forumowiczki wojowniczki pozdrawiam! Howgh!

Rak jajnika

10 lat temu
trzymam kciuki, annomario, ale jestem o Ciebie zupełnie spokojna :-)
pamiętam też ten moment - ja przy pierwszym badaniu CA 125 korzystałam z laboratorium w którym, jak się okazało, wyniki przesyłają na pocztę elektroniczną i powiedzieli mi, że będą w ciągu 24 h, tak "ok. 3.00 w nocy powinny być już dostępne" - pamiętam, że tak powiedziała ta recepcjonistka, choć ja się nawet nie dopytywałam. Cóż to była za noc! Rano ręce mi tak drżały, że mało całej kawy na spodek nie rozlałam, kiedy ją niosłam do biurka.
Trzymaj się dziewczyno, samym "ciągnięciem" się nie martw, na to uskarża się bardzo wiele kobiet w różnych fazach cyklu.

Rak jajnika

10 lat temu
AnnoMario, zrób ten test i poczekaj na wynik, a potem z nim idź do lekarza. Ten test może wiele wyjasnić, ale może być ciągle niemiarodajny, przecież sporo zależy od tego, czy kobieta jest w okresie przed czy menopauzalnym - sama zobaczysz, jak otrzymasz wynik, w jakich przedziałach kształtuje się w zależności od tego norma, bo laboratoria mają obowiązek to podać - to wprost będzie napisane w wyniku - norma dla każdego markera. U mnie nie wyjaśnił niczego, choć wcale nie był w normie i konieczna była dalsza diagnostyka.

Rak jajnika

10 lat temu
Ja też wiem, że ten marker nie jest w pełni miarodajny - przecież on nawet w wartościach powżyej 100 jest charakterystyczny dla endometriozy, a równocześnie, jak piszą dziewczyny, i przy markerze niewiele podwyższonym możliwy jest nowotwór. Traktuj to tylko jako część diagnostyki, oprócz tego są przecież badania obrazowe, palpacyjne aż wreszcie laparoskopia z konwersją do laparotomii. Ginekolodzy z którymi miałam do czynienia wynikami CA125 i HE4 najmniej się zajmowali właśnie z uwagi na fakt, iż były połowiczne, wieloznaczne, dlatego tego HE 4 nawet nie zapamiętałam, on był podany w procentach i oscylował ok. 59%. Zdaj się na lekarzy, przecież lekarz może zadecydować o przejściu do laparotomii gdy uzna, że to konieczne. Jeżeli lekarze uznają, że laparoskopia jest konieczna, a będziesz miała do nich zaufanie, to nie masz innego wyjścia jak się jej poddać.
A tak swoją drogą, co mnie zaskoczyło, ci lekarze, do których zyskałam największe zaufanie, mojego guza badali po prostu palcami i to i urolog i ginekolog. Dosłownie, aż byłam zdumiona, ale to chyba zdolności dobrego chirurga - zaufanie do swoich dłoni.

Rak jajnika

10 lat temu
ps
na laparoskopię czeka się najwyżej półtora miesiąca, jeżeli nie jest pilna, a są szpitale, gdzie nawet krócej. Więc może najpierw spróbuj zyskać inną opinię lekarza, a jak kolejka do onkologa miałaby trwać dłużej, to ustaw się w obu od razu.

Rak jajnika

10 lat temu
annomario!
spokojnie!
na hasło "endometrioza" i ja przeczytałam Twoje wpisy poprzednie, żeby się zorientować, co Cię niepokoi. Dziewczyny mają rację - tu nie ma lekarzy, tu nikt Ci odpowiedzialnie nie zdiagnozuje ani endometriozy ani tym bardziej raka jajnika. Dziwisz się, jak lekarz mógł to zrobić "na gębę" jak piszesz, a nas pytasz o radę...
Mnie zdiagnozowano endometriozę po 8 miesiącach różnych innych diagnoz i wizyt u dobrych kilku specjalistów, markery miałam od 75 do 150, nawet test ROMA, który też nie dał tej pewności na której i Tobie by zależało. U mnie obyło sie na razie bez laparoskopii, ale miałam inne badania "inwazyjne" w postaci pobierania wycinków z pęcherza moczowego i to dwukrotnie, więc to wszystko naprawdę różnie się odbywa. Też w moim wypadku brano pod uwagę nawet raka jajnika i to na poważnie.

Zmierzam do tego, że nie powinnaś się sama zadręczać obawami, tylko k o n s e k w e n t n i e chodzić po lekarzach. A co do tego, czy można endo zdiagnozować bez laparoskopii - wejdź na strony poświęcone tej chorobie - sama zobaczysz :-)
Pozdrawiam gorąco i dziękuję za informacje o późnej ciąży - ja mam 38 lat i takie informacje mnie bardzo bardzo podbudowują :-)

Do wszystkich innych forumowiczek - każdej z was życzę siły i pogody ducha, o każdej z Was myślę dosłownie codziennie!

Rak jajnika

10 lat temu
witam i ja! Ja tu was ciągle czytam i czytam! Tak dawno nie pisałam, że chyba już nikt mnie nie pamięta :-) w każdym razie napiszę, jak to ze mną jest, bo może i w tym ktoś dla siebie odnajdzie jakąś pociechę? Nigdy nie wiadomo, jakie zmartwione oczy nas czytają.

otóż ja po wizytach u urologów i ginekologów, wycięciu "guza" z pęcherza, wycinków badanych w dwóch ośrodkach, kolejnym pobraniu wycinków z pęcherza - mam endometriozę co najmniej na pęcherzu moczowym i moczowodzie. Na razie leczenie hormonalne, a potem się zobaczy, co dalej trzeba wyciąć i kto (urolog czy ginekolog) ma sie tym zająć. Nie będę wam mieszać w głowie tą endometriozą, macie i tak za dużo zmartwień, ale to też podstępna choroba i bardzo niszczy organizm. Ale stwiam jej czoła jak mogę!

PS od lutego zaglądam na forum, dałyście mi tyle siły i odwagi, że nigdy wam tego nie zapomnę. I znalazłam tu najnormalniej w świecie żywą przyjaciółkę :-)

Rak jajnika

11 lat temu
witam i ja!
Też wszystko czytam regularnie i o każdej z was myślę z osobna, mam wrażenie, że już was znam od lat i lubię bardzo wasze zróżnicowane charktery i osobowości. A piszę to by było JASNE: to forum ma więcej wiernych czytelników niż z pozoru się wydaje :-) i tak jak pisała kiedyś Elbe - jest bardzo potrzebne :-)
nie uwierzycie - ja ciągle między ginekologią a urologią, na razie spychana bardziej nawet w stronę urologii i to z dość poważnym rozpoznaniem, ale tu mi raźniej. Przecież to nie tylko o położenie chodzi, ale w ogóle o zmaganie się z chorobą inną... niż grypa ;-)
chciałam też wam wszytskim napisać jedną rzecz: pewna znana mi osoba zmagająca sie z nowotworem mimo trzech kursów chemii ani razu nie miała "sensacji żołądkowych" i w szpitalu pielegnarka powiedziała jej - jeszcze rok, półtora roku temu mieli z tym straszny problem, a teraz tak potrafią zabezpieczyć pacjentki, że nic sie nie dzieje :-)

zmierzam do tego, że kazdy rok, może nawet miesiąc przynosi postępy medycyny nawet jeżeli nie jakieś spektakularne, to choćby takie, które łagodzą skutki uboczne leczenia :-)