Ostatnie odpowiedzi na forum
Witam, dawno mnie tu nie było oficjalnie, ale podglądam to forum. Jestem tu już ponad 4 lata, a dziś mija 4 lata od ostatniej chemii. Piszę, żeby powiedzieć, że jestem, żyję i mam się dobrze. Przez ten czas wiele się wydarzyło i muszę stwierdzić, że głownie dobrych. Zmieniłam sposób myślenia, stałam się optymistką, śmiem marzyć i planować :) Czerpię z życia garściami, bo mam świadomość, jak bardzo jest
kruche.
Życzę Wam zdrowia, wiary i nadziei na to, że wszystko się jeszcze może zmienić i przyjdą jeszcze dobre czasy.
Pozdrawiam. Lidka
Karolina, wynik wcale nie jest kosmiczny. Ja miałam Ca 125 - 221 i żyję już 4 lata po radykalnej operacji. Jestem z Kielc, więc jeśli chodzi o nasz ośrodek mogę Ci coś podpowiedzieć. Z tym, że ja nie byłam operowana w CO, bo nie byłam wtedy tak mądra, jak jestem teraz, w kwestii raka. Operował mnie na Kościuszki mój ginekolog, do którego chodziłam prywatnie 20 lat.
Największą sławą ginekologiczną cieszy się u nas dr. Misiek. Wiem, że obecnie przebywa na urlopie, bo pojutrze miał operować moją koleżankę, ale nie onkologicznie.
Jak coś konkretnego Cię interesuje, pisz na adres: blidka109@o2.pl
W miarę możliwości odpowiem.
made, wejdź na główny wątek raka jajnika. Jest tam duuużo dziewczyn i ponad 600 stron czytania. ŻYJEMY :)
http://policzmysie.pl/forum/post/6/rak-jajnika/
Ooo widzę, że dziś dzień powrotów. Witam "starą" gwardię :)
Makroo, byłaś wzorem walczącej dla wielu osób, które zalogowały się potem na tym forum. Dziewczyny pytały o Ciebie, podziwiały....
Cuuudnie walczyłaś, choć to pewnie niewłaściwie słowo. Przykre, że znów....
Ja, niestety, Ci nie pomogę. Wiem, że niektórzy jeżdżą do Lublina, tam ktoś operuje trudne przypadki, ale nie znam szczegółów. Może Bodzia wie?
Dziekuję za pozdrowienia i również pozdrawiam.
sensuall, ja miałam guza ograniczonego tylko do jednego jajnika. 1aG3, więc bardziej ekspansywny niż Twojej mamy. W marcu będzie (mam nadzieję) 4 lata od mojej operacji. Żyję i mam się niczego sobie. Tego samego Wam życzę i pozdrawiam. Wielkość guza nie ma nic do rzeczy, mój miał 4x6.
Witam, byłam na "Chemii". Film jest metaforą zmagania z rakiem , a z samą Magdą niewiele ma wspólnego - chyba tylko tyle, że była taką barwną postacią. Sam reżyser - jej mąż powiedział, że specjalnie wszystko zmienił, aby nie nawiązywać bezpośrednio do matki jego syna.
Drastycznych scen nie ma, żadnych wyciskaczy łez, choć oko zwilgotnieje, zwłaszcza, że ten temat ożywi wspomnienia. Dla mnie najbardziej realistyczny był obraz lekarzy - z lekceważącym podejściem do pacjenta, któremu zachciało się walczyć z rakiem.
A film generalnie jest baaaardzo specyficzny, za co reżyser został skrytykowany. No, ale trzeba go zobaczyć.
Nie namawiam i nie odradzam. Wolny wybór.
princessa
nie to żebym Cię chciała dołować, ale ja nie miałam żadnych objawów raka - poszłam na rutynową kontrolę, a tu niespodzianka!
25 sierpnia 2011 roku miałam usg transwaginalne i było ok, a 20 lutego 2012 guz 6 cm. Że nie wspomnę o heniaw, (chyba się nie obrazi), u której w lipcu było ok, a w sierpniu guz 8 cm. W lipcu była spokojna, ale poszła w sierpniu, bo coś się źle poczuła. Jak widać guz może rosnąć w szalonym tempie.
A ja nie a propos waszych wpisów.
Muszę się pochwalić:
Dziś mija 3 lata od ostatniej chemii !! Hurra hurra hurra :)
Markery coraz niższe. Z włosami cuda wyprawiam :)
Miłka - mojego znajomego córka zachorowała na raka jajnika, gdy miała 13 lat. Dziś ma chyba 19, jest ok.
Pozdrawiam Was gorąco.
magg, Olusia jest po innym raku, więc miała inny schemat chemii. Czasem tu do nas zagląda, bo znamy się z Ciechocinka, ale urzęduje na raku piersi, więc nie wiem, czy zobaczy Twoje pytania.
Ale inna nasza koleżanka jasia 11 vel jasia 12 jak dobrze pamiętam, po raku jajnika miała radioterapię. Możesz poczytać jej wpisy, gdzieś w tyle. Kiedyś na tym forum można była przeczytać/ wrócić do czyjejś historii, teraz tak nie całkiem. Mówiłyśmy o tym pomysłodawcy tego forum, może kiedyś coś pomyśli.
Pozdrawiam gorąco.
Dziewczyny, jak zachorowałam, zrobiłam tak:
spisałam wszystkie Piny, hasła, identyfikatory do wszelkich kont, również na forum Policzmy się :), wsadziłam do koperty, zakleiłam i dałam siostrze. Ma otworzyć, jakby mi się coś stało, również Was poinformować o moim odejściu. Założyłam nowe konto w banku, którego współwłaścicielem jest siostra.
Mam dorosłych synów, ale nie wiadomo, jak im się życie ułoży, jakie będą ich "połówki".... Żeby nie było konfliktów i wpływu tatusia, pieniędzmi zadysponuje siostra. Ma mi zrobić nagrobek i za niego zapłacić z moich pieniędzy. Wie, w jakich gustuję :)
Koperta leży u niej już 2 lata i jestem spokojna, jak gdzieś wybywam.
Jestem w wieku, kiedy rodzice odchodzą. Widziałam u znajomych, co się dzieje, jak sprawy majątkowe nie są załatwione. Koleżanka jeździła 2 lata samochodem "po teściu", którego nie można była sprzedać ani ubezpieczyć, dopiero jak go skasowała, odbyła się sprawa spadkowa, bo nawet na złom nie można było wraku oddać.
Szwagier robiąc u znajomych remont znalazł pod podłogą zwitek banknotów. On oddał właścicielom mieszkania, ale czy wiadomo, kto je tam schował? Dla kogo były przeznaczone? Może dzieci mają kłopoty finansowe, a ojciec tajemnicę zabrał do grobu? Itd. itp. Choroba mnie nauczyła, że trzeba być przygotowanym na każdą ewentualność.