Elbe, Wygrał

od 2012-08-23

ilość postów: 702

Ostatnie odpowiedzi na forum

Rak jajnika

9 lat temu
Witam "stare" i "nowe" jajcary :) U mnie rakowo ok. We wrześniu będę obchodziła 3 rocznicę zdrowia:) Marker dobry, nawet najniższy od czasu, odkąd jest badany. Włosy wreszcie przestały się kręcić, są za ramiona, wielokrotnie obcinane. Regularnie się badam, również piersi, bo ja mam mutację genu. Niestety, zmagam się teraz z inną chorobą - Gravesa-Basedowa. Podobno nie ma ona związku z rakiem czy chemioterapią, ale nie jestem tego pewna. To choroba autoimmunologiczna, której korzeniem jest stres. Może tak być, bo mało go nie miałam. Rok temu, jak wiecie, zmarła moja mama na tegoż samego raka jajnika. Rocznica jej pogrzebu przypadła na dzień śmierci Lilci, którą bardzo przeżyłam, bo znałam ją osobiście dzięki spotkaniu w Ciechocinku. Miała mnie też odwiedzić w moim mieście, gdy była na południu Polski, ale wyszło inaczej. Byłyśmy rówieśnicami. W ramach porządków ze swoim życiem podjęłam radykalną decyzję - rozwiodłam się. Tym samym pozbyłam się głównego powodu stresu. Od tej pory mam zamiar być tylko szczęśliwa i żyć w spokoju. Przedwczoraj wróciłam z wczasów. Musiałam szybko odpoczywać, bo za 2-3 tygodnie szykuję się na podanie jodu radioaktywnego. Będę wtedy świecić i będę musiała siedzieć w domu bez kontaktu z innymi ludźmi. Przede mną jeszcze wiele badań i próbna dawka jodu. Wiem, że macie dylematy jeśli chodzi o podróże. Ja od czasu zakończenia chemii byłam na Krecie, Cyprze, w Chorwacji, Paryżu i Egipcie. Odpoczywałam w górach, nad jeziorami i w Ciechocinku też. Żyję. Nikogo jednak nie namawiam, to indywidualne decyzje. Czy Violi zaszkodziła Wieliczka czy lot samolotem? Nie wiem. Myślę, że sprawił dużo radości i podbudował psychicznie. Zaglądałam tu regularnie i na inne fora rakowe też, ale w pewnym momencie stwierdziłam, że widzę tylko raka i śmierć, jakby innego życia już nie było i ludzi zdrowych też nie. Dlatego trochę sobie odpuściłam, zaglądam teraz "jednym okiem". Całkiem pożegnać z tym życiem się nie da. Dzięki tej chorobie poznałam wielu ludzi, zawarłam nowe przyjaźnie. Jestem z nimi w stałym kontakcie. Wspieram walczące osoby i służę radą. Że zostałam wywołana, poinformowały mnie "dobre dusze". Dlatego nie martwcie się o mnie. Będę żyła :) :) Czego i Wam serdecznie życzę. Gdyby ktoś chciał pogadać, mój mail znacie - blidzia@o2.pl Ps. Z tego co wiem, Nana jest na swoim ranczu :) Nie ma tam internetu. Na pewno po powrocie się odezwie. Trzymajcie się dziewczyny. Buziaki. Lidka

Rak jajnika

10 lat temu
Mario, spokojnie. Jestem 2 lata po chemii. Mój marker rósł,wynosił już 20, potem spadł .... Moje genetyczki mówią, że każdego dnia wartość markera jest inna. I mam się nie martwić.

Rak jajnika

10 lat temu
Witam, u nas piękne słoneczko. Zjem obiadek i wiuu na spacerek. A co u Krysi65? Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających.

Rak jajnika

10 lat temu
pociągiem i szynobusem, coś takiego, o świcie chyba o 5, ale nie będę zmyślać. Aldona pewnie śpi, może jutro się odezwie, napisałam do niej

Rak jajnika

10 lat temu
olusia, ja jestem ZDROWA! od 2 lat, na onko chodzę co 3 miesiące na kontrolę. Pracuję. Napisz do mnie, to podam Ci telefon. W poniedziałek idę później do pracy, to może Cię w CO odnajdę, mam bliziutko:) A co Ty bierzesz - chemię czy radio? Jeśli chemię, to na parterze czy piętrze? bo nie będę pytać o nazwisko lekarza tu na forum. Mam w Stopnicy przyjaciółkę od liceum, to o Busko zahaczam:)

Rak jajnika

10 lat temu
Z Poznania do Torunia jadą dziewczyny z naszego forum - jajnika, tylko umawiają się na FB. Powiem aldi, to może Cię pokieruje.

Rak jajnika

10 lat temu
Oooo to super, ja jestem z Kielc, miałam intuicję pytając tu na forum :)))) Hurra hurra Czuję się zaproszona, kamień spadł mi z serca. Dogadamy się bliżej wyjazdy, mój mail blidka109@o2.pl Teraz tylko załatwić wolne i wiuuuuu

Rak jajnika

10 lat temu
Lena, a skąd Ty jedziesz? Masz dobry dojazd? Ja fatalny

Rak jajnika

10 lat temu
A ja dziś świętuję 2 rocznicę zdrowotności. Musiałam się pochwalić:)

Rak jajnika

10 lat temu
renatababij, może Cię to pocieszy, że tak złe samopoczucie to tylko po pierwszym wlewie może. Pamiętam, jak fatalnie czuła się moja mama po pierwszej chemii, zwijała się z bólu, potem było dużo lepiej. Jak miała kolejną wznowę, też pierwszy wlew był tragiczny. Ja to sobie wyobrażałam, że rak walczy, nie chce odpuścić, ale musi się poddać, więc potem jest lepiej. A mnie obrazowo to po prostu dużo jest tych komórek nowotworowych na które działa chemia i stąd ten ból.