Ostatnie odpowiedzi na forum
Aaa i kiedyś babeczka, z którą byłam na chemii, dała mi przepis od jakiegoś starszego farmaceuty na taką miksturę, tylko teraz nie pamiętam dokładnie. Tam był miód chyba, sok z aloesu, wino.... pisałam o tym 5 lat temu, teraz nie znajdę tego wpisu, ale może gdzieś w necie będzie.
Jest też burak w tabletkach.
Jestem zainteresowana spotkaniem. Na tym forum urzęduje już 5 lat, przeżyłam 3 jego wersje i chętnie zabiorę głos w tej sprawie. Ponieważ będę jechać przez pół Polski i mam kiepski dojazd, mam kilka pytań do organizatorów, które zadam w prywatnej wiadomości.
Pozdrawiam. L.
Domel1, teraz są takie fajne chustki na głowę, a i te normalne można jakoś fantazyjnie upiąć, że nie każdy musi wpaść na to, że ty chora jesteś. Ile kobiet teraz tak awangardowo się ubiera. Oglądałaś "Lejdis"? Mnie wyszły włosy w maju, zaczęły rosnąć w październiku, więc całe lato w chustkach przechodziłam. Peruki prawie wcale nie używałam. I było mi nawet chłodniej, bo normalnie mam dużo gęstych i grubych włosów.
Wybierz coś fajnego i ciesz się nowym imagiem :)
Weroniko,
moja mama miała wodobrzusze, ale nie wiem, co Cię interesuje i czy coś pomogę. To już 3 rok, jak odeszła, więc już nie wszystko pamiętam.
Nana i inne dziewczyny, które wyczerpały już standardowe leczenie, a nie myślałyście o immunoterapii?
Na ten moment jest ona nierefundowana, więc trzeba ją sobie zapłacić, ale nie są to aż takie kosmiczne pieniądze. Dziewczyny ściągają to sobie chyba z Niemiec. Tylko trzeba jakoś kontakt nawiązać. Ja nie bardzo jestem w temacie, bo mnie to, póki co, nie interesuje, ale widzę, że wzbudza zainteresowanie i nadzieję.
ala 333,
jestem z Kielc, jakby co, to służę pomocą. Przeżyłam raka jajnika mamy ( zakończony śmiercią) i swojego. Za tydzień obchodzę 5 rocznicę operacji radykalnej :)
tatmag, być może "co komu pisane" ?
O mojej śp. mamie już wielokrotnie tu pisałam, ale jeszcze napiszę raz. Ona miała raka piersi w latach 70-tych i żadnej chemii nie dostała, bo wtedy nie podawali. A jednak żyła jeszcze długo. Po 20 latach miała drugiego raka, ale nowego, nie przerzut, a potem po 15 trzeciego, ale to już inna historia......
emi12, czy mówimy o neulaście i neupogenie? (nie wiem, czy dobrze pamiętam nazwy)
Stosowałam obydwa. Nulasta w 1 zastrzyku, neupogen w kilku ( nie pamiętam, ilu). Działanie porównywalne, tylko w przypadku 2 trzeba się kilka razy kłuć. Ale jeśli neulasta kosztuje 3 tysiące (coś takiego, jak pamiętam) i trzeba samemu zapłacić, to chyba warto się pokłuć , a za zaoszczędzone pieniądze wyjechać na wczasy :)
Ja, 5 lat po chorobie, ciągle "bujam się" z uszkodzonym chemią szpikiem. Jakoś nie chce się zregenerować :(
Pozdrawiam "stare" i "nowe" forumowiczki :)
Przykro, że kolejna z nas odeszła do Pana. Pamiętam, że Nutka walczyła o badania kliniczne. Czy coś ugrała? Nie wiem.
Jasia 12, a wcześniej 11, była cudowną osobą. Walczyła wszystkimi dostępnymi metodami. Pięknie tu do nas pisała. Akurat wtedy, gdy ja trwałam w walce, 4-5 lat temu
Świeć, Panie, nad jej duszą [*]
Dziewczyny, jeśli coś wiecie o zrzutce, dajcie, proszę, znać. Na fb jej konto zostało już skasowane.
Chciałam poprzeć wypowiedź Carmen odnośnie masażera do stóp. W Lidlu od czasu do czasu się pokazuje i wtedy kosztuje jakieś 60-70 zł. Są w nim różne opcje bąbelkowania. Może oczywiście kupić też na allegro. Mojej koleżance lekarka poleciła dodawać do wody amol. Ja to stosowałam. Miałam też od neurologa tiogammę, niby na tą neuropatię, ale jakoś jej nie wierzyłam, bo mojej mamie nic nie pomogła (też po raka jajnika), a jest dość droga.
Największy problem z drętwieniem rąk, a nawet brakiem czucia w 3 palcach miałam gdzieś po 2 -3 chemii. Nie mogłam zapiąć/odpiąć guzika, trzymać długopisu itd. Potem było lepiej.
Dziś po 4 latach czuję lekką neuropatię w stopach, a najbardziej jak pochodzę w szpilkach. Dlatego skracam w nich czas do minimum i raczej wybieram wygodne buty.