Ostatnie odpowiedzi na forum
Witam w ten słoneczny dzień:)
Kawkę można pić, mnie nawet przynosiła z automatu pielęgniarka opiekująca się mną podczas wlewu, jak godzinami kwitłam pod rurką, a nie miałam nikogo bliskiego pod ręką.
Cola odgazowana małymi łyczkami jak najbardziej polecana, również przeciwwymiotnie. I podczas chemii i kilka dni po zero surowizny - soków i owoców, zwłaszcza grapefruita.
I w ogóle woda mineralna niegazowana.
Tyle moich mądrości:)))
nana, też mam wrażenie, że sposób leczenia jest constans. Nie to, żeby nie było nowości. Po prostu lobby. Koncerny farmaceutyczne robią na nas kokosy. W Chinach na przykład guzy zamrażają, dlatego lecą tam osoby w bardzo dużym zaawansowaniu choroby i przedłużają sobie życie. ( tylko koszty indywidualne ogromne i zanim zbiórka itd.)
Na wiele chorób są już lekarstwa, ale zbyt wielu by straciło:(((
Wybrałam się z mężem na łono natury do Ciekot (mieszkał w nich Żeromski), bo odkąd powstał tam szklany dom ( który nota bene nie jest szklany ) jeszcze tam nie byłam, a tam....ulewa. Postaliśmy pod daszkiem i wrócili do Kielc, a tu..... słońce i sucho jak pieprz. Trzeba mieć k...... szczęście:((((((
Kupiłam sobie advocata w Lidlu i się pocieszam:)
I tak skończył się długi weekend. A wam jak minął?
Hej!
ewcia, pochwal się lepiej, ile jesteś po.... :))))
Dzisiejsza data jest też ważna dla mnie - dziś moi rodzice obchodzą złote gody:)) Impreza jednak w innym terminie. Pół roku temu nie byłam pewna, czy ta impreza się odbędzie, mam na myśli stan mamy, więc nie zamówiłam mszy zawczasu..
No nic, impreza za tydzień.
donia55, trzymaj się. Pomyśl, że dostajesz.... eliksir młodości:)) Mnie tak rodziła jedna z koleżanek.
Jutro u nas Jerycho (całodobowa modlitwa), szepnę w Twojej intencji.
agatelka, sam wlew nic nie boli. Leci sobie płynik i tyle. Tylko samopoczucie spada dobę - dwie po. Ale to już u każdego inaczej.
Pozdrawiam. Miłej niedzieli !!
Też witam. U nas ciemno, pewnie zaraz lać zacznie:((
Ja tu robię za clowna, usiłuję podtrzymać konwersację, ale odzew niewielki.
Teraz czekam na gości, więc zmykam. Do usłyszenia.
Witajcie:)
Ja dziś w Krakowie byłam. Niestety, tam też lało. Ale od popołudnia dopiero.Restauratorzy się cieszą, knajpy pełne. A my, już tradycyjnie, na pierożkach "U Vincenta" ( tego od "Słoneczników") Polecam. I zdałam sobie sprawę, jak dawno tam nie byłam... ta choroba wycięła z mojego życia 1,5 roku:(((( Jak dotąd. I oby tyle tylko. Ale jest jeszcze choroba mamy:((
Hej! U nas leje:(( Ale majówka !
Witam weekendowo:)
Wróciłam właśnie z wycieczki. Zmarzłam, bo trochę chłodno, więc herbatka zielona na rozgrzewkę.
ona26,
dzięki za poparcie. Już myślałam, że zołza jestem od tej menopauzy. No ale doprawdy nie wiem, czy fakt, że dostałam okresu w wieku 12 lat świadczy, że mam dużą czy małą wiedzę o raku piersi?? I wkurza mnie wszelkie cwaniactwo, pełno mam takich w pracy: zróbcie za mnie, a ja ewentualnie nagrodę/podwyżkę wezmę. I to niedbalstwo: błędy językowe i literowe już w tytule !!! ankiety, którą czyta tysiące osób. Co za promotor to dopuścił do upublicznienia?? !!
kasiorek, wytańcowałaś się?
Myślałam, że Ty nad morzem jesteś:))
I nie strasz tymi markerami:))) Ja też badałam 1,5 miesiąca temu i były dobre. Wszystkim rosną! Może na wiosnę taka tendencja? :))
Jasia, fajnie, że odezwałaś się za pośrednictwem córci i że idzie znieść tę "przyjemność". Opalaj się i usmaż to paskudztwo:))) raz na zawsze!
Pani Basiu
Moim zdaniem podana ankieta nie dotyczy WIEDZY o raku piersi, ale wiedzy O NAS. Jeśli więc z tego ma być praca naukowa, będzie nie na temat. Dodatkowo zadziwia mnie fakt, że osoba, która pisze PRACĘ NAUKOWĄ nie potrafi posługiwać się językiem ojczystym. No cóż, dziś każdy może być naukowcem, a potem dziwimy się, że same musimy się np. leczyć.
Pominę już fakt, że może trzeba popytać laików, a nie kobiety już "naznaczone"?? Oczywiście na temat WIEDZY o raku, a nie ich doświadczeń z rakiem.... ale wtedy trzeba by do tych kobiet dotrzeć, a nie wchodzić na forum chorych kobiet i mówić: "Zróbcie za mnie robotę, wypełnijcie ankietę, a ja się wydoktoryzuję czy wyhabilituję..." Żenujące.
Pozdrawiam.
Witam w ten słoneczny dzień:))
Szkoda, że tak mało osób tu zagląda:(
nana, ja to myślę, że na kogo wypadnie na tego bęc. Przecież komuś musi się udać, jest 20% szans, że mimo mutacji się nie zachoruje.
Jasia już tydzień w "solarium", pamiętajmy o niej w modlitwach.
Jeszcze dorzucę...... w mojej rodzinie dużo osób z mutacją, ale ja pierwsza zachorowałam z tego pokolenia. Mam kuzynkę z mutacją, sporo starszą, po 50-ce, która jest zdrowa. Inna sprawa, że ona nie pracuje, siedzi w domu, ma pewnie spokój i na pewno mnie stresów. A stres atakuje najsłabsze ogniwo, a u nas to mutacja gena:((( ( tak na skróty mówiąc)