Ostatnie odpowiedzi na forum
To znów Ja:))
zmartwiony
trochę pomieszałeś. G1 to stopień złośliwości, może być w każdym stopniu zaawansowania. Na wyniku histop. będą takie literki pTx.... itp. Ja sobie to odczytałam z takiej fajnej stronki, ale teraz nie mogę jej znaleźć. Ale znalazłam to:
http://docs7.chomikuj.pl/390841421,PL,0,0,NOWOTWORY-JAJNIKA.doc
Poczytaj (jak chcesz na pewno to wiedzieć)
zmartwiony,
gdzie czytałeś, że rokowania są dobre? Ja czytałam coś innego i nie spałam po nocach:(( A teraz się uodporniłam:)))
A teraz trochę życia. Byłam dziś u genetyczek, bo miałam parę spraw. One zajmują się statystykami, więc spytałam wprost: ILE? mam czasu, kiedy spodziewać się wznowy?
Odpowiedziały, że tego nie da się przewidzieć, każdy organizm jest inny, każdy przypadek też. Są kobiety, które spisano na straty, a one żyją, a były "lekko" chore, których już nie ma wśród żywych. Więc to jest wielka niewiadoma, trzeba się pilnować i tyle.
Więc nie myślmy, która jakiego raka ma, lepszego-gorszego, małego-dużego, co nam pisane tak będzie. Pewnie mają wpływ na to: ogólny stan zdrowia, tryb życia, sposób odżywiania, rodzaj wykonywanej pracy, cechy charakterologiczne i osobowościowe, podejście do sprawy-pesymizm-optymizm, wsparcie lub jego brak..... CHYBA ma to wpływ. A może nie??? Co ma być, to będzie.
Ja znam taki przypadek dziewczynki, córeczki znajomych, która miała białaczkę. Wyzdrowiała...wybiegła ze szpitala do czekających rodziców, potrącił ją rowerzysta, upadła na głowę i zmarła. Wyobrażacie to sobie????
Medycyna dała radę, ale wola Najwyższego była inna.
I tyle w tym temacie.
Mam problemy z leukocytami, więc skierowano mnie do hematologa. Termin - 27 grudnia:))) na szczęście tego roku:)))
Pa. Pozdrawiam serdecznie.
Witam iza74
mamy już tu izkę, izunię, IZZ :))
Mój marker 229, a wiadomość o raku? Przez wiele miesięcy nie mogłam uwierzyć, że mnie to spotkało...a nawet dziś nie jestem pewna, czy to nie sen był czasem, choć wygląd i nowa fryzura mówi co innego.
Polecam lekturę tego forum od początku:))) Jak przebrniesz przez te 167 stron będziesz baaardzo mądra. To skarbnica wiedzy- różne podejścia, różne przypadki, wzloty, upadki, radości, smutki i sprzeczki...
Pozdrawiam.
Fakt, że informacje o odejściu koleżanek z forum nie napawają optymizmem ( ja wiem o 5), ale zobaczcie, ile tu kobiet przewinęło się przez to forum choćby przez ostatni rok! (Ciekawe, czy jest na to jakiś licznik ) I ile osób żyje spośród tych, którym konowały dawały tygodnie - miesiące. Żyją, walczą wbrew statystykom, rokowaniom... Pierwsza moja mama - już ponad 2 lata, a już z siostrą szykowałyśmy się do najgorszego, mamy znajome ze szpitala - odeszła jedna, a z kilkoma mama utrzymuje kontakt i sympatyczna pani z ostatniej chemii, której pielęgniarka powiedziała, że już nie pożyje długo, a ona żyje i tryska humorem. Pozdrawiam Panią - Pani Tereso:) jeśli czyta Pani nasze forum, które poleciłam.
Kobiety, które wyzdrowiały chcą najczęściej zapomnieć o tym epizodzie. Dowiadujemy się o nich przez przypadek. Ja np, wiem o mojej pani reumatolog, która zachorowała (ale nie wiem na jakiego raka) gdy miała małe dzieci, a dziś ma wnuki:))
Wiem o babeczce, która z 3c żyje 11 lat ( genetyczki kiedyś pomyliły ją z moją mamą i stąd wiem)
U szwagra w pracy jest kobitka 20 lat po raku jajnika, ale nie wiem, którym stopniu. Może kiedyś wydębię na szwagrze, żeby ją wypytał:)
Dodatkowo rak jajnika to taka intymna sprawa, kobiety się nie chwalą, że nie mają tego i owego... o innych rakach częściej się słyszy, to może w tym problem?
Ale się opisałam:)) mam nadzieję, że zostanie to odebrane za +
Widzę, że ten pechowy 13 rok, dla wielu do d...... jest:((((((
kasiorek, AFRO ciągle aktualne mimo dwukrotnych postrzyżyn. Wielu się podobają te moje loki, ale mnie doprowadzają do szału, to przynajmniej 10 lat+
Cześć Limarri, fajnie że się odezwałaś. Masz świetny wpis na miniblogu, uśmiałam się setnie. Uwielbiam takie wpisy! Gdybym była 20 lat młodsza i teraz pisała pracę magisterską wybrałabym coś o translatorach.
Czy odpowiedziałaś temu panu? :)))
Jestem dziś z mamą na chemii. Wpadłam zrobić obiad i napisać wam przepis na miksturę poprawiająca krew, bo zdradziła mi ją babeczka siedząca obok mamy, a ma ją od starego aptekarza.:)))
No więc: szklanka czerwonego wina 18%, szklanka soku z aloesu ( kupić w sklepie zielarskim, domowy - z kwiatka można spożywać po 7 latach dopiero), szklanka miodu spadziowego. Wymieszać w ciemnym naczyniu drewnianą łyżką, odstawić na jakieś 2 dni, pić codziennie ok. 50 ml.
Smacznego:) Jedna babeczka powiedziała, że to dobre, inna, że niedobre, ano zobaczymy. O gustach się nie dyskutuje (De gustibus non est disputandum!- nawet pamiętam to z łaciny:))))
To na razie. U nas wietrzycho straszne:(
roma, ktoś polecał preparat krwiotwórczy Beta Cruenta Plus. Nie wiem, czy ktoś z forum stosował, ale opis brzmi zachęcająco. Jeśli mojej mamie spadną parametry, biorę go pod uwagę, kosztuje koło 90 zł i pije się płyn sporządzony z granulatu, a nie te wszechobecne tabletki.
Oświadczam, że nie mam żadnego interesu go polecać, zwłaszcza, że nie znam udowodnionych pozytywnych skutków:)))
kasiorek:)) No domyślam się, że jestem ostatnia... ale jestem konserwatystką:)) Na NK też piszę głównie z jedną koleżanką i ona śmieje się, że jesteśmy już chyba we dwie na tym portalu. Ale mnie to zwisa... nie będę zmieniała ciągle strony, bo ta modna, ta niemodna, tu obciach, tam na czasie..... Dzięki NK odnowiłam kontakty z osobami, z którymi kiedyś byłam blisko, wiem, co u moich byłych absztyfikantów:)))
FB mnie nie interesuje i żadne inne portale, choć kiedyś przeczytałam, że NK to przeszłość, a FB przyszłość. No trudno, wolę przeszłość. Nie podążam za modą, nie gonię za nowinkami, lubię klasykę i wiem, że mam wiele naśladowczyń.
A co do słodkości: kawałek tortu jest pyszny, ale cały bleeeee
Kupiłam dziś nowy telefon i go rozgryzam:)) I jest taki jak ja - z klasyczną klawiaturą i trochę dotykowy:)) Pozdrawiam.
Zwracam honor, to mnie wskaźnik inteligencji wyraźnie opadł :(( To rzeczywiście okazja, ale na mojej wsi chyba nie ma tej sieci aptek.