Ostatnie odpowiedzi na forum
Tez myslalam ze jestem platynooporna bo wznowa nastapila szybko, ale wierze ze lekarze wiedza co robia, widzieli jak szybko chemia podzialala na guzy i markery, ktore spadaly wrecz zadziwiajaco. Sadze ze kieruja sie doswiadczeniem, zreszta chemie zawsze mozna zmienic jesli nie bedzie skutecznej odpowiedzi na leczenie. Sadze tez ze Avastin moze pomoc w przedluzeniu czasu do nast wznowy... Moze tez nie chca od razu zmieniac taktyki w walce zeby nie stracic zbyt szybko innych opcji... Oby te dzialania i pomysly nie powalily mnie na lopatki, wiemy przeciez ze czesto jest tak ze to nie rak tylko chemia dobija pacjenta, prawda to okrutna niestety...
Dziewczyny, czy ktoras z was badz ktos z waszych bliskich mial ta chemie ktora ja bede miec za niedlugo podana. Gemzar plus karboplatyna. Bede miec wlew w 1 dniu i 8, pozniej dwa tyg przerwy i kolejny cykl ( w sumie 6). Avastin dolacza pewnie w 2 lub 3 cyklu. Lekarz powiedzial mi ze raczej nie powinnam stracic wlosow, jednakze moga mi przerzadzic... O to sie nie martwie az tak bardzo jak o to zeby chemia zadzialala i dala odsapnac od choroby.
I zapomnialam napisac, ze jestem juz po badaniu genetycznym, i wiem ze posiadam uszkodzony gen BRCA 1. Takze mam jeszcze duza szanse na zachorowanie na nowotwor piersi. Moja corka bedzie juz pod opieka lekarzy, i jak tylko bedzie starsza i gotowa na badanie tez zrobi testy w tym kierunku.
Lena31, nie wolno intensywnie, a nawet delikatniej cwiczyc przez przynajmniej 6 miesiecy. Ja bylam nadgorliwa, i zaczelam cwiczyc wlasnie po ok 3-4 miechach i mialam pozniej problemy ze szwem (zgrubienia, bolace krwiaki). Odpusc sobie fitness, najlepsza forma ruchu to teraz dla nas spacery, w miare rozsadku ( ja musialam z synkiem w wozku pomykac i dla mnie to byla w tamtym czasie wlasnie najlepsza gimnastyka :)). Teraz po 7 mies. zaczynam powoli rozciaganie i ukochana yoge.
Tak poza tym, zaczynam od pocz. czerwca chemie drugiego rzutu, tym razem karboplatyna + gemcytabina. Dodatkowo bede miec podawany Avastin. Po owna walka po krotkim czasie wzglednego spokoju, mialam chwile zalamania, bo nie spodziewalam sie ze tak szybko bede miec wznowe, i to wznowe z takim rozpedem ze hej (markery rosna na leb i szyje). Nie wiem ile czasu mi zostalo, staram sie nie romyslac za duzo o tym, skupiam sie na zyciu tu i teraz. Tym bardziej ze synek to taki gagatek sie zrobil ze czasami wymiekam :)
Elbe....bardzo przykro ze zmarla twoja mama, tak czesto pisalas o Jej dzielnej walce z choroba. Najszczersze kondolencje.....
Gusia - tul i caluj corcie ile sie da, udowodniono ze przytulanie ma terapeutyczna moc. Ja sama spie z moim poltora rocznym synkiem (maz na nocki pracuje) i choc wierci sie i jezdzi po calym wyrku to uwielbiam te jego nocne wedrowki i tluste faldeczki na cialku...Dzieci tak szybko rosna...
miłka, jasia, elbe, kucja, nana, kasiorek i wszystkie kochane syrenki, trzymajcie sie i nie szalejcie ze sprzataniem przedswiatecznym, swiat sie nie zawali jesli okna beda nie umyte badz podloga nie bedzie lsnic jak w muzeum. To wszystko jest malo wazne w porowaniu z dobrym samopoczuciem (gorzej jesli ktoras uzaleznia je od wysprzatanej chalupy hehe). Pozdrowienia z wiosennej Anglii! Jest pieknie i zielono, uwielbiam wiosne!
lola18 - jak na spadek markerow tylko po operacji to i tak ladnie, reszte chemia dobije.
Co do pestek... Ja wierze ze pomaga nam mieszanka wszystkiego - farmakologia (dokladniej chemia), operacja, zielona herbata, pestki moreli, zdrowe jedzenie (bez cukru, bialej maki, przetworzonej zywnosci i tlustych, smazonych dań). A przede wszystkim wiara i optymizm (choc o niego czasami ciezko....). Na pewno mamie pestki nie zaszkodza, a moze wlasnie pomoga miec swiadomosc ze robi cos dla lepszego samopoczucia. Sa tu na forum kobiety ktore wierza tylko w chemie i leczenie zalecane przez lekarzy, sa tez takie ktore sadza ze niestandartowe, alternatywne terapie maja najwazniejszy wplyw na proces "zdrowienia". Ale wszystkim przyswieca jeden cel. POWALIC SKURCZYBYKA. Jakkolwiek. Takze kochana, lapcie sie kazdej metody i wierzcie ze czasami cuda moga zadziwic... Niezbadane sa wyroki boskie, potega umyslu i ludzkiego ciala.
Ja sama, choc ciezko mi przelknac fakt ze w niedlugim czasie po chemioterapii prawdopodobnie mam wznowe, trzymam sie kurczowo zycia i nie popuszcze gadowi. Poki czuje sie dobrze, latam wszedzie, jestem pania domu, kwoka ktora opiekuje sie swoimi dziecmi, mama i zona ktora nie omieszka opierdzielic czlonkow rodziny ze nie potrafia zadbac o porzadek w chalupie. Robie swoje :) i dbam o siebie. Teraz, od kilku tygodniu drastycznie zmienilam diete, przeszlam na weganizm z przewaga witarianizmu (ok 80% tego co jem to surowizna). I czuje sie z tym swietnie, mam mnostwo energii. Kiedys, przez 15 lat bylam wegetarianka, ale zaczelam jesc najpierw jajka, pozniej wlaczylam ryby i na koncu mieso. I chyba to nie byl dobry pomysl. Zachorowalam (oczywiscie nie dlatego ze zaczelam jesc mieso!), stracilam mame, mialam mnostwo czarnych chwil w zyciu i stresow. To wszystko sie nalozylo plus geny chyba....
Warto robic to co dyktuje nam podswiadomosc i serce, nie zapominajac o rozsadku.
Pozdrow mame i trzymajcie sie dzielnie
Nasza dzielna wojowniczko, spoczywaj w spokoju.... Najszczersze kondolencje dla najblizszych [*]
Dziewczyny, wlasnie tak zrobie, poczekam sobie jeszcze troszke i zobaczymy co sie wydarzy na nast tomografii. Mam nadzieje ze wynik mnie nie powali...
Jasia12, u mnie markery rosly tak. Koniec chemii mialam pod koniec 10.2013 z wynikiem 8. Nastepne badanie po 3 miesiacach juz z 97, a 25.03.2014 podskoczyl az do 260. No dupa jak cholera z tym markerem u mnie, widac ze cos sie ostro buzuje w brzuchu. Coz poczac...plakac? Ilez mozna. Jest dol bo przeciez mam 3 dzieci, a najmlodsze ma dopiero 1.5 roczku. Dla rodziny to tez ciezkie przejscie, bo wiedza ze rokowania sa nieciekawe, ale pomimo to jakos sie trzymamy... Musimy.
Nana, jestes dzielna, madra kobieta, podziwiam cie za hart ducha.
Lilcia, pisz o swoich doswiadczeniach z Avastinem, ta wiedza mi sie przyda...gdybym i ja dostala ten, ponoc, "cudny" lek.
Krystyna57 - to super ze tak dobrze znosisz chemie, dobre samopoczucie najcenniejsze w tym czasie, od razu czlowiek ma wiekszy optymizm i chec do zycia, widac Biobram robi swoje :) a moze przede wszystkim wiara w leczenie i dobre nastawienie :)
kucja15, dbaj o raczke, cwicz ja ale i tez nie forsuj jej. Pamietam jak mojej mamie, nawet dobrych kilka i kilkanascie lat po mastektomii, puchla od zbyt duzego wysilku.
Pozdrawiam Was wszystkie waleczne syrenki, jestescie wielkie.
Krysia65, czyli w twoim przypadku dzieki TK dostalas szybko leczenie, bo cos w obrazie wykryli? Trzymaj sie kochana, jedz zdrowo, uwazaj na ciezkie zarylko, bo faktycznie moze teraz byc zbyt trudne do strawienia.
Ja wlasnie sie boje ze za miesiac moze faktycznie byc juz widoczna zmiana, no i wtedy chemie biore jak nic. Poczucie komfortu daje mi swiadomosc, ze w kazdej chwili moge zadzwonic do mojego lekarza i poprosic o leczenie, i oni nie beda mi kazali czekac.