Megan, ja jestem ciężkim przypadkiem, najcięższym tutaj, dlatego piszę. Moja przygoda z rakiem zaczęła się w grudniu, dotąd byłam zdrowa jak koń, uprawiałam sporty i nigdy nie chorowałam, nawet nie wiedziałam, że na tarczycy mogą być guzy. Wyszło przypadkiem, guzy 3 na tarczycy, biopsja i USG w kwietniu nic nie wykazały. We wrześniu wyszła mi właśnie jak tobie torbiel nad tarczycą, nikt nie wiedział, co to jest, aler miaałm dobrych lekarzy i wykluczyli możliwość torbieli, szukali dalej. Poszłam do rewelacyjnego profesora od onkologii i on wysąłl mnie do bardzo dobrej kobiety od USG. Ona postawiła diagnozę, że to rak tarczycy, a torbiel jest przerzutem. Na szczęście profesor zlecił 2 tomografie i okazało się, że rak jest zaawansowany. Miał operację, wycięto mi oprócz torbeli i tarczycy węzły po lewj stronie i środkowe, mięsień w szyi, kawałek przełyku i żyłę jakąś przy tym mięśniu. Miałam otworzony mostek, blizny mam od ucha do końca piersi. Ale nie przerażaj się, blizn juz prawie nie widać, mam dobry żel, ubytek mięśnia niewidoczny w szyi, wszystko wygląda jak trzeba. Miałam nie mówić, a mówię i mam się świetnie. Operację miałam 30 grudnia (tak, w sylwestra leżałam pocięta), teraz po 3 miesiącach wróciłam na spinning i tenis. Byłam już w Gliwicach, jod to nic strasznego, 3 dni siedzisz i seriale oglądasz, wracam tam w czerwcu, bo mam mikrozmiany w płucach, ale malutkie, nawet na tomografii nie wyszły. Jod je załatwi. W szyi mam czysto (rewelacyjna operacja), na płucach zejdzie i będę zdrowa, mimo zaawansowania. W grudniu mój świat się zawalił, też wpadłam w depresję, bo nie da się inaczej, ale forum mi pomogło, poczytałam o tym raku (mam brodawkowatego) i w końcu w pewnym momencie uwierzyłam, że z tego wyjdę. Na to się nie umiera, to się dobrze leczy i nawet jak kiedyś wróci to też się leczy, bo jesteś pod kontrolą. Powiem ci, że jeśli miałaś przerzutową torbiel to możesz mieć przerzuty w węzłach i płucach, ale to się leczy i nie zmienia to twoich rokowań. Mi lekarze w Gliwicach i w Krakowie dają teraz 90% na pełne zdrowie, to chyba dużo, nie??? Być może ta torbiel to jedyny twój przerzut, ale tego bez TK nie wiemy. Piszę ci, żebyś nie panikowała, bo obojętnie jak będzie to się leczy i się z tego wychodzi. Moja lekarka w Krakowie od razu mi powiedziała, że wszyscy jej pacjenci z tego wyszli, nawet z wielkimi zmianami w płucach. Masz szczęście tak jak ja, że to rak brodawkowaty i tego się trzymaj, też miałam cudowne życie z moim synkiem i nadal mam, jedyne co się zmieniło to nastawienie...zwolniałam i delektuję się każda chwila. Kupiłam cudnego kotka tajskiego i staram się porzucać złe myśli, przeczytałam Potęgę podświadomości i pomogło. W Gliwicach masz najlepszych lekarzy, więc myśl pozytywnie, ja jestem przykładem, że można z tego wyjść.