Rak tarczycy
Mam 36 lat. Problemy z moją tarczycą zaczęły się w wieku ok. 12 lat kiedy to, miał miejsce wybuch w Czarnobylu.
Natomiast rok temu zdiagnozowano u mnie raka tarczycy. Wyszło całkiem przypadkowo. Po urodzeniu drugiego dziecka postanowiłam zrobić porządek z moją tarczycą tylko dlatego, ze moja szyja była gruba. Wyniki TSH miałam w normie, FT3 i FT4 także. Był też guz, ten złośliwy guz. Na moje szczęście miał 6 mm. Jestem po wycięciu całej tarczycy i po jodzie radioaktywnym. Nie mam komórek rakowych. Na życie patrze inaczej, dostrzegam to - czego nie widziałam wcześniej.
-
Moje kochane dziewczyny!
Myślę że jestem na tym forum obecnie najstarsza dlatego proponuję iść w końcu spać. Tylko na początku, to znaczy przed operacją nie mogłam spać i szukałam w internecie takiego forum. Niestety a właściwie to "stety" - trafiłam tutaj dopiero teraz i bardzo się z tego cieszę,
Będę w Gliwicach na jodzie 23 listopada to się z Wami podzielę jak było. Wszystko wam opiszę. Chcę zabrać komórkę w folii, może będzie dostęp do neta. Zdam wam relację na bieżąco. Jeśli się to nie uda, to napisze zaraz po powrocie do domu.
Z psychologicznego punktu widzenia podzielenie się swoim problemem z osobami które same wiedzą jak to jest - to specyficzny rodzaj terapii. Mimo największej miłości i współczucia nie zrozumie nas nikt kto tego nie przeżył na wlanej skórze, kto tak naprawdę nie wie o czym mówimy.
Życzę Wam spokojnej nocy i cudownych snów!!!!
-
Massie ściskam Cię <3 <3 <3
A wizyty się nie boj bo wszystko będzie dobrze!
Wszystkie będziemy zdrowe! Jestem pewna!
-
A moja mama niestety nie żyje. Zmarła w styczniu tego roku :(
-
Tak ja byłam operowana w Gliwicach 25 lipca, a na jod jadę 1 marca :) A wizytę u endo mam 2 grudnia i wtedy pierwsze USG od operacji, trochę się boję :/
Strach super, że u endo same dobre wieści! :)
Ja dalej łykam 2 tabl calperosu + 1 alfadiolu. Chociaż nie powiem często mi się zdarza wziąć tylko jedną, ale póki co mnie nie powykrzywiało, wiec moje przytarczyce chyba sobie jakoś radzą hehe. Miałam sobie zbadać wapń ale jakoś dotrzeć do labo nie mogę, bo pracuję od 6 albo 7 a pobieranie krwi mają od 7:30 i wiecznie zapominam :/
-
I jeszcze jedno - podziwiam WSZYSTKIE przedszkolanki :D :D
-
Ja się tym w ogóle nie nakrecam. Nie myślę! Był rak i nie ma , a jod to wisienka na torcie - tak powtarza mi za każdym razem mój lekarz któremu wszystko zawdzięczam!
-
Agatko, mama żyje i ma się dobrze. Niech nasze mamy żyją jak najdłużej <3 <3 <3 <3
Operacje miałam 20 lipca , byłam operowana w Krakowie , po wynikach hist- pat pojechalam na pierwszą wizytę w Gliwicach było to 12 sierpnia. Wtedy też zostawiłam szkiełka do ponownej analizy , nastraszono mnie też druga operacja , ale po decyzję kazano wrócić juz po konsylium czyli 5 września. Wtedy dowiedziałam się, że drugiej operacji nie będzie a termin na jod wyznaczają na marzec. Oczywiście zapytałam doktora dlaczego tak odległy ? Odpowiedział, że to normalny termin, nic się nie dzieje a nawet jakby to jod ma za zadanie to dobić. Dzisiaj zalilam się mojemu endo ze tak późno na co on ze wcale nie ! Ze to normalne i żeby się nie martwić. Myślałam kiedyś ze może dlatego tyle czekam bo nie byłam operowana w Gliwicach, ale są tutaj dziewczyny np Massie, która miała operacje w Gliwicach w podobnym terminie jak ja i tez jedzie na jod w marcu, dokładnie tydzień wcześniej ? podobno pół roku to standard jeżeli chodzi o czas oczekiwania na jod .
-
Droga Strach!
Bardzo się ucieszyłam że Twoja mama żyje. To tak jak moja. To dla dziecka bardzo traumatyczne przeżycia.
Przepraszam że tak zboczyłam z tematu raka tarczycy ale dla mnie dzieci to największy skarb. Nawet te cudze. Jak mówi mój mąż nie potrafię żyć bez przedszkolaków. I to prawda. Po operacji miałam długie L4 ale do pracy przyszłam już po dwóch tygodniach. Nie do pracy - a do moich maluchów.
Wracając do naszego niemiłego "gościa" - dlaczego wyznaczyli Ci jod na marzec. Kiedy miałaś operację? Ja wbrew wiekowi miałam wszystkie podstawowe wyniki w normie więc myślałam że jod po pół roku to standard. Czułam się bardzo dobrze, mogłam jak to mówią góry przenosić ale teraz mam problemy z szyją, boli i ciągnie, kark czasami mi sztywnieje. Nie wim czy to dobrze.
-
Ja bardzo się balam ze mama umrze. Te wydarzenia pamiętam bardzo dokładnie. Jakby to było wczoraj. Po nocach płakałam, jak wracałam ze szkoły to bałam się wejść do domu czy czasem coś złego się nie wydarzyło! Mój syn jest wrażliwym dzieckiem dlatego nie zafundowałam mu tak emocjonalnej huśtawki.
Jestem po wizycie u endokrynologa. Tsh 0.11, wapń w górnej granicy normy. Nie zazywam jużytkowników od 2 miesięcy alfadiolu i calperosu. To że mam taki poziom wapnia powiedział mój endo ze mogę zawdzięczyc chirurgowi, który mnie operował. Powiedział ze operacja bardzo pięknie przeprowadzona , maleńkie kikuty, z którymi ma poradzić sobie jod. Jest dobrze! Tfu tfu ! Teraz kolejna już wizyta w Gliwicach w marcu na duży jod !
-
Do Strach
Jestem pełna podziwu dla twojego podejścia do problemu. Zrobiłaś coś fantastycznego dla twojego syna. Oby każda chora matka zdawała sobie sprawę z tego że podczas choroby jednego rodzica najbardziej cierpi dziecko. Dużo uwagi poświęcamy swojemu zdrowiu, problemom z nim związanym i czasami w tym wszystkim umyka nam, że dziecko wszystko widzi i słyszy, wydaje się nam, że nic nie rozumie, że jest jeszcze malutkie, ale to tylko pozory. Ponad 30 lat jestem nauczycielką w przedszkolu i dużo mogę powiedzieć na ten temat. Dzieci, które polubią nauczycielkę często łatwiej opowiadają co się dzieje w domu.
Czasami dziecko czuje, że coś złego dzieje się wokół niego. Dlatego trzeba poświęcać mu jak najwięcej uwagi, dawać radość wbrew swojemu samopoczuciu które może być czasami dołujące.