Rak tarczycy
Mam 36 lat. Problemy z moją tarczycą zaczęły się w wieku ok. 12 lat kiedy to, miał miejsce wybuch w Czarnobylu.
Natomiast rok temu zdiagnozowano u mnie raka tarczycy. Wyszło całkiem przypadkowo. Po urodzeniu drugiego dziecka postanowiłam zrobić porządek z moją tarczycą tylko dlatego, ze moja szyja była gruba. Wyniki TSH miałam w normie, FT3 i FT4 także. Był też guz, ten złośliwy guz. Na moje szczęście miał 6 mm. Jestem po wycięciu całej tarczycy i po jodzie radioaktywnym. Nie mam komórek rakowych. Na życie patrze inaczej, dostrzegam to - czego nie widziałam wcześniej.
-
Agus! ... a Ty ciągle swoje... jeśli czegoś nie można zmienić, trzeba to jak najlepiej "oswoić", przecież nie możesz zrezygnować z leczenia, wyboru nie masz.... Uwierz tylko, że człowiek (i dotyczy to zarówno Ciebie, jak i dzieci, rodziny) może wiele...
-
Cześć dziewczyny.
Dzięki za rady i podtrzymanie mnie na duchu. Szkoda tylko że to wszystko nie jest trochę prostsze. Jest jeszcze trochę czasu ale to mi w niczym nie pomaga. Mam wyrzuty sumienia że teraz mało czasu spędzam z dziećmi bo pracuje a co dopiero jak ich nie będę widzieć trzy tygodni to jest aż 21 dni. I jak one to przetrzymają. Nie mam pojęcia jak to będzie.
-
Agus to jest jeszcze trochę czasu. Można wszystkich powoli do tego przygotować. Tak jak pisze Ania -rodzina i znajomi mogą być pomocą, ale pogadaj z nimi szczerze. Będzie dobrze! pomyśl że to tylko kilkanaście dni.
-
Witaj Agus! Musisz do sprawy podejść spokojnie. Twoje zdenerwowanie wpłynie na to jak przyjmą to dzieci, a dzieci naprawdę są mądre i rozumieją więcej niż się nam wydaje. Trzeba im w odpowiednim czasie i formie powiedzieć o samej nieobecności i oględnie o jej przyczynie. Zawczasu trzeba przygotować lokum dla siebie i wsparcie dla domu. Powiedz rodzinie, znajomym o problemie... Wierzę, że nie zostaniesz sama... Tylko się nie załamuj, ale planuj co i jak... Trzeba wierzyć, że problemy są przejściowe i do pokonania...
-
Dzięki za słowa otuchy.
Nie ukrywam że mi ciężko. Co prawda to dopiero za dwa miesiące ale ja nie wiem jak to sobie wszystko poukładać. Nie wiem z kim moje maluchy zostaną.
-
Witam :-)
Właśnie przeczytałam twoja wypowiedzi na temat odizolowania od dzieci , ja takze musiałam się odizolować od maluchów na 4 tygodnie (miała przeszczep szpiku )cieżko było , ale fakt , że czekają na mnie w domku i bedę mogła ich przytulać dawał mi siłę do walki z chorobą .Pamietaj i powtarzaj sobie to ciągle , że tak musi być teraz , bo pózniej będzie tylko lepiej (ja powtarzałam sobie to ciągle , wytrzymałam i teraz cieszę się życiem z całą rodziną )i szybko zapomnisz o tej rozłące .Serdecznie pozdrawiam
-
Cześć aneczka.
Byłam wczoraj w Krakowie w Poradni Endykronologicznej. Wyczekałam się dwie godziny.
Dowiedziałam się tyle że 13 kwietnia muszę się zgłosić na jodowanie. Ma być to jakaś silna dawka więc mam przyjechać w środę tj. 13.04. w czwartek będę miała scyntografię, w piątek dadzą mi tabletkę a we wtorek wychodzę tylko że muszę mieć dwa tygodnie kwarantanny od dzieci. Niewiem jak ja to wytrzymam tym bardziej że w czasie tej kwarantanny będą święta Wielkanocne. Nie wiem jak ja wytrzymam trzy tygodnie bez dzieci i gdzie ja się podzieje na ten czas. To wszystko mnie przerasta.
Mało tego byłam też wczoraj u okulistki bo mi się coś wzrok pogorszył. I faktycznie pogorszył mi się o całą dioprę czyli zamiast -6,5 mam teraz - 7,5. To jest już dość duża wada.
-
-
Dzięki za słowa otuchy.
Odezwę się w piątek. Zobaczymy co mi powiedzą w czwartek.
-
Aj! W pośpiechu popełniam błędy, przepraszam: stąd errata: przecież...