Mam 36 lat. Problemy z moją tarczycą zaczęły się w wieku ok. 12 lat kiedy to, miał miejsce wybuch w Czarnobylu.
Natomiast rok temu zdiagnozowano u mnie raka tarczycy. Wyszło całkiem przypadkowo. Po urodzeniu drugiego dziecka postanowiłam zrobić porządek z moją tarczycą tylko dlatego, ze moja szyja była gruba. Wyniki TSH miałam w normie, FT3 i FT4 także. Był też guz, ten złośliwy guz. Na moje szczęście miał 6 mm. Jestem po wycięciu całej tarczycy i po jodzie radioaktywnym. Nie mam komórek rakowych. Na życie patrze inaczej, dostrzegam to - czego nie widziałam wcześniej.
@1963agata1 Czy możesz napisać jakie w ciągu tych ostatnich 5 lat przechodziłaś badania? Jak wygląda diagnostyka? Z jaką częstotliwością
się ją powinno robić?
Witam wszystkie koleżanki. I tylko proszę nie Pani. Jestem jedną z was, tylko z nieco większym stażem. Jeśli chodzi o badania to zaraz po operacji (jakieś pół roku po) miałam jod leczniczy w Gliwicach. Wyniki scyntygrafii dostałam przy wypisie ze szpitala. Po powrocie do domu co trzy miesiące robię badania TSH i różne inne badania - morfologię, OB, cukier, cholesterol, itp. - jakie akurat zleci mi endokrynolog pewnie ze względu na mój wiek. Lekarza też odwiedzam co 3 miesiące. Na czerwiec 2020 roku miałam wyznaczony jod diagnostyczny ale przez pandemię i problemy w Gliwicach zostałam jedynie przebadana. Pani doktor stwierdziła że moje wyniki na dzień dzielniejszy są super i nie wyznaczy mi na razie terminu jodu diagnostycznego - bo nie ma takiej konieczności. Wyznaczyła jedynie kolejną wizytą kontrolną na rok 2021. Nadal jednak mam chodzić do endokrynologa i w razie problemów zdrowotnych dzwonić do Gliwic. Powiem wam też że przeszłam już Cowid 19. Na przełomie listopada i grudnia. Przeszła go prawie całą moja rodzina. Objawy były wręcz książkowe choć nie miałam żadnych problemów z płucami. Obecnie odczuwam lekkie zmęczenie ale to podobno minie. Pozdrawiam Was wszystkie i życzę zdrówka.
Mój endo zawsze mówił, że to rak-ślimak. A Ty tu o płucach i mózgu Robili Ci pewnie przed operacja rtg płuc. Myślę, że tak szybko by się nic aż tak dużego nie zadziało!
Mostu Ty masz zapewne standardową i najzwyklejszą nerwicę lękową :) Popros rodzinnego o leki Bez nich się nie wyciszysz a teksty typu " będzie dobrze" i "weź sie w garść" na tym etapie nie działają. Wiem to sama po sobie ;-) Pomoż sobie farmakologicznie, a potem psychika już zrobi swoje i poczujesz się lepiej. Daj znać jak było w Gliwicach. Opisz dokładnie co i jak wygląda. bo pewnie za chwilę mnie też tam pobyt na jodzie czeka ;-)
Nie dziwię się wam że tak to przeżywacie. Ja miałam takie same ciężkie dni. Naprawdę. Nie spałam po nocach. W końcu stwierdziłam, że co będzie to będzie. Pisałam nawet dziewczynom na forum, że ja już swoje przeżyłam, dzieci odchowałam i gdyby coś!!! -dadzą sobie radę beze mnie . A na forum pisały młode dziewczyny, młode matki przerażone i pełne obaw. Trudno jest w takim wypadku pocieszać. Dlatego tak ważne jest aby wchodziły na to forum osoby które-już to przeżyły i miga się podzielić swoimi doświadczeniami. Zrozumiałam, że my już żyjemy pełnią życia i niejednokrotnie mamy mało czasu by wchodzić na to forum. A powinnyśmy. I o to apeluję do moich koleżanek z tamtych lat. Opiszcie swoje obecne życie. Niech nasze młodsze koleżanki wiedzą, że świat się im nie skończył na raku. Pozdrawiam i jeszcze raz życzę pogody ducha.