Isia73 - super że wszystko ok w węzłach wyszło :-)
Tak. Bardzo się cieszę. A co Ty stosujesz na blizne? Ja mam w zasadzie już tylko cienką niteczke, ale muszę na razie odstawić te plastry Sutricon, bo już skóra mi się czerwieni. Czytałam na forum, że dziewczyny używały krem Cepan. Dzis posmarowałam maścia nagietkowa, żeby złagodzić te alergie i jest bardzo ładnie. Cepan tez kupilam, ale jeszcze nie uzywalam.
Chirurg polecił mi maść i plastry Siluarum ..zamiennie stosuje bo plastry wywołują mi alergię..to miejsce jest zaczerwienione.. muszę zacząć coś działać bo podczas przełykania unosi mi się jedna strona blizny .. endokrynolog kazała skonsultować się z fizjoterapeutą.. zasugerowała że musiało dojść do "sklejenia" blizny w środku z mięśniem przełyku ..nie umiem tego fachowo napisać . :-) bo nie powinno podobno to mieć miejsca że unosi się to... zasugerowała taping ..muszę porozmawiać o tym z kimś ..zacznę działać
Dziękuję. Zacznij działać. Będzie dobrze. Ja używałam te plastry Sutricon 1, 5 miesiąca, ale wczoraj czytałam, że żeby całkiem zginęło to trzeba stosować przynajmniej j 4. Mnie też już zaczęły uc,ulac. Dziś już nie mam zaczerwienienia. Właśnie kupiłam zamiennik trochę tańsze Sirkaris I teraz te będę stosować, a potem ten Cepan. Odezwij się jak u Ciebie będzie I co powiedzą w Gliwicach. ;)
ok..leciał ktoś z Was np po miesiącu od podania jodu ? Podczas kwarantanny wiem że nie wolno ale po niej..jak to wygląda faktycznie na bramkach ..
Pablo czytałam cały blog ..bardzo pozytywnie na mnie wpłynął .. jestem pełna podziwu dla Ciebie ..że mimo usłyszenia tylu informacji..wydarzeń które miały miejsce u Ciebie ty nadal myślisz pozytywnie i nie poddajesz się .. pokazujesz że nie można się poddać ..że musimy walczyć i wierzyć w dobre jutro .. pozdrawiam i życzę zdrowia Tobie i sobie i innym.:-)
Cześć Pablo, przeczytałam Twój blog i cieszę się, że istnieją tacy ludzie. To, co najważniejsze, to jak piszesz, nie zamartwiać się i myśleć pozytywnie. Do tego wszystkiego ja dodaje jeszcze wiare. Uwazam, ze wiara czyni cuda. Nigdy nie zadawalam sobie pytania " Dlaczego ja". Po prostu dzwigam swoj krzyz. Oczywiscie tez miewam gorsze chwile, ale to sa tylko chwile- chwile, kiedy mysle, co bedzie. I natychmiadt spbie sama odpowiadam- bedzie dobrze. Rak brodawkowaty tarczycy nie jest jedyną moja przypadłością. 30 lat temu zachorowałam na toczeń rumieniowaty układowy. Lekarze widzieli to słabo. Leczyli mnie, ale toczen jest dosc nieprzewidywalny. W zasadzie przez te wszystkie lata krzyżyk stawiano na mnie kilka razy, zwłaszcza, że miałam zajęte nerki. Owszem spotkalam na swojej drodze fantastyczna pania Doktor, niemniej powiedziala wprost, ze jesli nie zadziala lek, ktory mi podano, mozna spodziewac sie najgorszego. Ale ja miałam i mam inną wizję. Skończyłam liceum, studia, studia podyplomowe, wyszłam za mąż. Urodziłam dziecko. Zyje i dzwigam swoj krzyz. I wierze, ze jestem i bede zdrowa, z toczniem, z rakiem, z czymkolwiek. Jestem i bede. Każdy z nas ma w sobie siłę, by sprawić, aby nasz organizm zdrowial. Czego nam potrzeba? Uważam, że wiary i właściwego spojrzenia na świat, życie, jego cienie I blaski. Dziękuję za Twój wpis, radę i blog. Rowniez zycze Wszystkim zdrowia , no i jeszcze spokoju. Bo czlowiek spokojny ma wiare i moze pozbierać myśli i zmobilizować się do działania, a często i do walki.