Rak tarczycy
Mam 36 lat. Problemy z moją tarczycą zaczęły się w wieku ok. 12 lat kiedy to, miał miejsce wybuch w Czarnobylu.
Natomiast rok temu zdiagnozowano u mnie raka tarczycy. Wyszło całkiem przypadkowo. Po urodzeniu drugiego dziecka postanowiłam zrobić porządek z moją tarczycą tylko dlatego, ze moja szyja była gruba. Wyniki TSH miałam w normie, FT3 i FT4 także. Był też guz, ten złośliwy guz. Na moje szczęście miał 6 mm. Jestem po wycięciu całej tarczycy i po jodzie radioaktywnym. Nie mam komórek rakowych. Na życie patrze inaczej, dostrzegam to - czego nie widziałam wcześniej.
-
Dziękuję za wszystkie wiadomości co do Gliwic!
Nie rozgłaszałam i nie rozgłaszam wiadomości o mojej chorobie. Jednak nie zakazywałam mówienia o niej bo i w rodzinie i w śród znajomych są osoby walczące z tą chorobą, więc podtrzymujemy się na duchu. Mnie też nie wychodzi ukrywanie czegoś, chyba "męczyło" by mnie uważanie na to co powiem? No i ja uważam, iż mówiąc o moim przypadku daję "sygnał" aby nie lekceważyć tarczycy. Na szczęście nie spotkałam się z podejściem do mnie jak do ostatniego spotkania.
Trzymajmy się kochane! Z pewnością nam się uda! Pozdrawiam bardzo serdecznie i życzę wspaniałych nadchodzących , podobno bardzo słonecznych i ciepłych dni! Idealne do fajnego czasu z dziećmi!
-
Kinia,
nie martw się Emilka na 100% będzie Ciebie pamiętać. Mój mąż musiał wyjechać na tydzień, a Mateuszek miał wtedy 7,5tyg., po powrocie poznał tatę bez problemu. Teraz po świętach ja zostałam z małym u mojej mamy, mąż przyjechał po nas po 2 tyg.. Mateusz jak tylko zobaczył kawałek ramienia taty idącego po schodach to od raz okrzyk radości, potem to z rąk nie chciał mu zejść i miał łzy w oczach ze szczęścia że tatuś jest obok. Nie martw się, Emilka będzie pamiętać bardzo dobrze swoją mamusię. A teściowa-niech z takimi tekstami spada na bambus.
Ona, ja tez powiedziałam najbliższym i też szybko wyszło ale nie dociekałam i nie dociekam kto wygadał dalszej rodzinie. Nie chciałam mówić bo w tydzień później był mój ślub i nie chciałam życzeń w stylu "dużo zdrowia dla Ciebie"itd. Na szczęście nikt takich życzeń z podtekstem mi nie składał. Mimo iż informacja wyciekła to nie mam pretensji do nikogo i co najważniejsze nikt nie patrzył i nie patrzy na mnie z politowaniem. Owszem niektórzy pytali ale zawsze w prost bez kręcenia i podchodów-jak, kiedy i co dalej-no to im odpowiadałam dokładnie to co powiedział mi lekarza. Przyjmowali do wiadomości i przechodzili do życia codziennego. Teraz czasami ktoś zapyta czy wszystko się ustabilizowało i wróciło do normy, a sami też przez to zaczęli częściej badać swoją tarczycę.
-
Witajcie dziewczyny ja też powiedziałam o swojej chorobie tylko mężowi i dzieciaką nawet moi rodzice nie wiedzą i mam nadzieję że się niedowiedzą Kinia poprostu nie gadaj więcej z taką koleżanką i napewno twoja Emilcia cię nie zapomni nie ma takiej możliwości dziecko czuje że mamusia kocha ją najbardziej na świecie życzę ci żeby wszystko ułożyło sie po twojej myśli pozdrawiam serdecznie
-
piszesz ze masz facebook moze posasz link ? chetnie zobaczylabym jak wygladasz (jesli nie chcesz nie obraze sie hihi ) :)
-
kinia
nie przejmuj sie plotkami. powiem Ci ze polacy to najwieksi plotkarze jakis znam ! i
na dodatek wszystko poprzekrecaja i dodadza polowe nieprawdziwej histori
ja tez powiedzialam tylko najblizszej rodzine o chorobie (i to nie wszystkim) i tak samo jak u Ciebie ''ktos'' wypaplal wszystko i teraz duzo ludzi wie ze bylam chora :/ STRASZNIE SIE WKURZYLAM ze ''ktos'' wszystko wypaplal chociaz wiedzial ze bardzooo mi zalezalo na tym zeby nikt sie nie dowiedzial :/
a kto u Ciebie wygadal wszystko ? wiesz co ciezko uwierzyc ze najblizsi ludzi sa zdolni do takich plotek i rozpowiadania takiego czegos !!!!!!!
wiesz co jak Twoja kolezanka zapytala czy masz raka bo slyszala ploty to powiedzialabym na Twoim miejscu- ze ma zle informacje i niech poszuka gdzies lepszych bo te sa zle :) i ze nie ladnie to plotkowac na kogos temat za kogos plecami !!!!powiedzialabym ze nie mam raka :) wtedy pewnie by ja zatkalo !!!
co do corki to badz spokojna :) takie malenstwo najbardziej zapamietuje swoja mamusie :) tak jak powiedzial psycholog nie zapomni Ciebie na 100% o to nie musisz sie martwic :) bylo trzeba tez podziekowac tesciowej za wsparcie (nie rozumiem takich ludzi)
-
Kasiab karmię ale tylko 2 razy dziennie bo nie wiem kiedy będę musiała jechać i wtedy łatwiej będzie zasuszyć(jeszcze nie dzwoniłam czy musi być zasuszony).
Dziewczyny cały czas po cichu liczę na to że nie pojadę. Codziennie dzwonię czy jest już wynik histopatologiczny ale brak. Miał być 7-14 dni a tak właściwie to 14 minęło dzisiaj.
Nasza Emilka staje się z dnia na dzień rozumniejsza. Chyba serce mi pęknie jak będę musiała wyjechać... do tego tekst teściowej " wiesz może być tak że ona Ciebie zapomni". Grunt to wsparcie. Na szczęście po porodzie w szpitalu rozmawiałam z konsultantką laktacyjną i jednocześnie psychologiem i powiedziała mi że będzie pamiętała mamusię, jej zapach, głos...łezka aż się kręci.
Piszecie o reakcjach ludzi. Ja wyszłam z założenia, że nie będę się "chwaliła" chorobą i wie tylko najbliższe grono. Stwierdziłam, że dalsze i tak nie jest w stanie w żaden sposób mi pomóc a litości od nikogo nie oczekuję. Okazało się jednak, że informacja przeciekła i dowiedziała się o raku moja znajoma z lat podstawówki i jednocześnie sąsiadka ale z domu rodzinnego. Wyobraźcie sobie że zagadała do mnie na fb.. co słychać i Ciebie i Emilki. Jak napisałam że z Emilką na szczepienia i wszystko OK. To kolejna a co u Ciebie? więc zapytałam o co pyta... a ona na to "masz raka" ?tupet nieziemski. Oczywiście dodała że słyszała plotki itp.
Jutro tzn. dzisiaj mam engokr. jadę bez wyniku histo bo przyjmuje tylko we wtorki a następny jest wolny więc już czas się pokazać. Zwłaszcza że po operacji powiedzieli mi że w ciągu 6 tyg. trzeba jechać na radiojod. Będę dopytywała o Zgierz bo do Gliwic ciężko będzie mi dojechać.
pozdrawiam Was
-
Witam,
my wczoraj wróciliśmy od moich rodziców-od świąt tam byliśmy. Ja dziś robiłam badania do endo bo w piątek wizyta. W domu sajgon-małemu idą zęby wszystkie 4 równocześnie.
Ktoś pytał co zabrać do Gliwic-kiedyś były te informacje na stronie. Zapewne to samo co do każdego szpital plus zestaw najgorszych (bo nie szkoda wywalić) ubrań (bielizna +piżama) i ręcznik do izolatki choć w Zgierzu wszystko dają.
Kinia, karmisz dajek? Trzymaj się, wiem że ciężko. Ja kiepsko się czułam przez całe 6 tygodni. Pod koniec to właściwie leżałam w łóżku cały dzień i gapiłam się w sufit, nie myślałam o niczym (wstawałam tuz przed powrotem męża by zacząć coś do jedzenia robić). Może wydać Ci się dziwne ale jak pojechałam na jod i usłyszałam że może mi go nie dadzą to się ucieszyłam, potem było wielkie rozczarowanie że muszę wejść do izolatki ale właściwie tego samego popołudnia kiedy brałam kapsułkę poczułam poprawę i odliczałam godziny do wyjścia. Potem było już coraz lepiej-z dnia na dzień było duuużo lepiej.
Miłego dnia.
-
Dziewczyny każda na jakiś sposób próbuje radzić sobie z trudną sytuacją w życiu ja też mam różne problemy i jakoś raz lepiej raz źle ale się kręci życzę Wam z całego serca żebyście miały tylko miłe chwile i duzo uśmiechu trzeba walczyć a mnie swoją drogą też czasami wk słowa będzie dobrze choć łapię się na tym że też ich używam pozdrawiam buziaki miłego dnia mimo wszystko
-
Rozumiem cie dobrze agasiu. Nie mam przeciez az takich przezyc jak ty, a jak ludzie mi mowia, jaka to ze mnie twardzielka i dzielna osoba, az mnie skreca w srodku na taka bezmyslnosc. To co, normalniejsze jest stac na srodku ulicy i wyc, czy co??!!
-
Jestem taka sama z sobą,na zewnątrz nigdy nie pokazuję co mnie "gryzie" .
A powiedzenie jak Ty fajnie,ładnie,dobrze mimo wszystko wyglądasz doprowadza mnie do szewskiej pasji .
Tylko cudem opanowuje się by coś nie miłego nie odpowiedzieć.
Postaram się (jak mi pozwolą wkleić link do tematu dotyczacego tego czego my chorzy nie znosimy słyszeć ).
Pozdrawiam mimo wszystko z uśmiechem .