nuxxx napisał:
hej Wam
Hej Wam. Krótko o mnie: Jestem 7 mcy po operacji usunięcia tarczycy(dwa guzy rak brodawkowy i pecherzykowy oby dwa ze zmianami złośliwymi ) i węzłów chłonnych. I przy okazji uszkodzili mi przytarczyce. Jodowana byłam miesiąc temu i powiem że nie jest tak u mnie rewelacyjnie jak u nie których. Oprócz wahań nastroju ze względu na galopujace hormony to jeszcze walcze z wapniem- bo go mam za mało i wszystko mnie boli. Rece i nogi odmawiają mi posłuszeństwa. Dretwieja wi bola. Czasami nawet czuje jak mi klatka piersiowa dretwieje. Biore euthyrox 137, calpersos 2x dziennie po 1000 alfadiol i magnez. Wyniki nie mam zbyt zadowalajacych i mam wrażenie że już nigdy nie będzie tak ze będę czuć sie dobrze. Juz mi nie chodzi o to bym byla w 100% wyleczona ale chodzi mi o to abym nie odczuwała tych wszystkich skutków ubocznych. Jak Wy sobie radzicie? Ja jestem teraz na l4 ale kurde do pracy muszę w końcu wrócić. A jak na razie to jestem na takiej pochyłej w dół a nie w górę. Czy Wy też tak macie?
Dziewczyny nie wiem czy ktokolwiek mnie jeszcze pamięta, miałam wyznaczoną operację w Centrum Damiana, ale złamałam nogę i kolejny termin na sierpień, ale ja nie o tym. Jestem na zamkniętej grupie na FB o raku tarczycy i jedna z Pań napisała, że jest właśnie w izolatce i kiepsko radzi sobie psychicznie mimo, że wcześniej miała super nastawienie. Napatrzała się tam podobno strasznych przypadków ludzi, którzy często oprócz raka tarczycy mają raki współistniejące.... chciałabym zapytać tych, co byli się rejestrować na termin do Gliwic i potem w izolatkach, jest naprawdę tak źle? Ta kobieta jest załamana, więc domyślam się, że musiała widzieć naprawdę straszne przypadki i cytuję "będzie musiała się po tym pobycie leczyć" zapewne chodzi o psychikę. Boje się, ja nie mam nerwów do takich widoków... Przepraszam, wiem, że to głupota straszna, ale taka już jestem, nie chcę ryczeć w kolejce kilkugodzinnej...
Ona1975
Byłam tydzień temu na jodzie diagnostycznym, ale piętro nizej były osoby po jodzie leczniczym i każda była w pizamie szpitalnej. Dostaje się druga pizama, która zakłada się po kąpieli.
nuxxx
Ja też jestem 7 miesięcy po operacji I nie czuje się rewelacyjnie. U mnie nie było problemów z wapnia ale cały czas mam uczucie duszenia w gardle. Po jodzie jest problem z hormonami wiec pewnie dlatego u Ciebie takie samopoczucie. Każdy organizm jest inny i każdy dochodzi do siebie inaczej. Jednym zajmuje to więcej czasu a innym mniej. Na pewno za jakiś czas wszystko się unormuje i poczujesz się lepiej.
Pinkbow
Pewnie ze Cię pamietamy😉 wprawdzie nie byłam na dużym jodzie, ale niespełna tydzień temu wróciłam z jodu diagnostycznego z Gliwic. Na oddziale była naprawdę super atmosfera. Ludzie uśmiechnięci i pozytywnie nastawieni. Nie odczuwalo się ze to oddział onkologiczny. Piętro niżej były izolatki i rozmawiałam z osobami, które je opuszczał i oprócz tego że mówiły o okropnej nudzie, to nie narzekaly na nic innego. Może ta kobieta o której piszesz miała jakiegoś pecha, że trafiła na osoby z innymi schorzeniami. Ja byłam w Gliwicach 6 dni i nie spotkałam żadnej osoby, ktora miałaby jakiegoś innego raka.
Czasem ktoś ma slabsza psychikę i pewne rzeczy i sytuacje odbiera inaczej. Ja bardzo obawiałam się pobytu w tym szpitalu, ale muszę powiedzieć, że byłam mile zaskoczona panującą tam atmosfera.
Pozdrawiam wszystkich serdecznie😉
Pinkbow
Tyle się przed chwilą napisałam i gdzieś znikły moje wypociny :) Może się jeszcze pojawią, ale pisałam o tym że przecież tyle osób tu pisze które są już po jodach i nikt nie wspominał o rakach współistniejących. Pewnie takie rzeczy się zdarzają, ale chyba nie aż tak często. Widać ta pani miała wyjątkowego pecha. Albo...... to o czym wspomniała już koleżanka. Moja mama była kiedyś na kuracji i mówiła że jedzenie było przepyszne, ale koleżanka siedząca obok przy stole powiedziała że straszny syf podają i nie da się tego jeść:) Mój syn czeka na jod i też różne myśli mi chodzą po głowie. Jak to jest że jak usłyszymy coś dobrego to chwile się cieszymy. Ale wystarczy usłyszeć jakąś złą historie i już się nakręcamy:)) choć doskonale wiemy że każdy przypadek jest inny.
ona1975
Jeżeli syn nie odstawia hormonów, to przez pierwsze dwa dni może bez problemow wychodzić z oddzialu, ale z tego co widziałam, to wszystkie osoby chodziły w tych szpitalnych pizamach i przebieraly się w swoje ubrania dopiero w dniu wypisu wiec chyba nie można na tym oddziale chodzić w swoich ubraniach. Jeżeli chodzi o szatnie, to też będzie mógł tam pójść tylko przez te dwa dni. Szatnia jest czynna od poniedziałku do piątku od 11 do 13 a w weekendy i inne dni wolne od pracy jest nieczynna. Przed wejściem do izolatki idzie się do szatni żeby wymienić rzeczy i zabrać tylko te które bierze się do izolatki.
Mona12
Dziękuję za odpowiedź.
Macie racje, że galopujące hormony powodują u nas lęki i niepewność czy przypadkiem nie mamy przerzutów. Ja jak byłam na jodowaniu to bardzo bałam się wyników scyntygrafii ale wyszyły ok więc trochę w stresie byłam i wyobraźnią byłam jedną nogą w grobie. Chciałam jeszcze Wam powiedzieć, że po dostaniu jodu ważne jest aby dużo wydalać z siebie tego jodu podczas pobytu w szpitalu (bo nie wypuszczą do domu jak będzie za dużo promieniowania) poprzez picie dużej ilości wody, herbatek przeczyszczających no i dbać o ślinianki poprzez żucie czegokolwiek (tak jak wspomniałyście np. kwaśnych cukierków, gum do żucia itp). Ja byłam 3 dni na kwarantannie i przez te 3 dni wypiłam 4 półtoralitrowe butelki wody no i herbatki w dużych ilościach. Na jodzie byłam w Poznaniu i jedzenie mi w ogóle nie smakowało, ale to może przez to też, że w ustach miałam cały czas coś kwaśnego.
pozdrawiam Was serdecznie