Rak tarczycy
Mam 36 lat. Problemy z moją tarczycą zaczęły się w wieku ok. 12 lat kiedy to, miał miejsce wybuch w Czarnobylu.
Natomiast rok temu zdiagnozowano u mnie raka tarczycy. Wyszło całkiem przypadkowo. Po urodzeniu drugiego dziecka postanowiłam zrobić porządek z moją tarczycą tylko dlatego, ze moja szyja była gruba. Wyniki TSH miałam w normie, FT3 i FT4 także. Był też guz, ten złośliwy guz. Na moje szczęście miał 6 mm. Jestem po wycięciu całej tarczycy i po jodzie radioaktywnym. Nie mam komórek rakowych. Na życie patrze inaczej, dostrzegam to - czego nie widziałam wcześniej.
-
Witam
Często czytam Wasze historie i naprawdę one bardzo pomagają:) Chciałam zapytać jak wygląda pierwsza wizyta w Gliwicach? Wiem że o tym pisałyście, ale nie mogę tego znaleźć. Teraz 26 kwietnia syn ma pierwszą wizytę, preparaty zawieźliśmy 5 tygodni temu. Czy najpierw idzie się do lekarza? czy już przy rejestracji zlecają jakieś badania? I jak długo czeka się na kolejną wizytę? Syn na pewno będzie mieć jod bo znaleźli maciupki przerzut w węzłach chłonnych:( Z góry dziękuję za odpowiedź
-
Ona1975
Witaj ,też jeżdżę z synem do Gliwic.Rano musicie stanąć do rejestracji i tam wam powiedzą co dalej.Zawsze robią badanie krwi i potem trzeba czekac w kolejce do lekarza.Lekarz robi jeszcze USG potem ustala termin jodu. Będzie dobrze,?wiem ,jak ci ciężko mój miał do 4 węzłów przerzuty narazie jest ok.Trzymam kciuki
-
anka50 dziękuję za odpowiedź, no ciężko pociesza mnie fakt że on trzyma się lepiej ode mnie :) trzeba leczyć i wierzyć że będzie dobrze , ma dopiero 19 lat :)
-
Ona1975
U nas wyszło przed syna 18 .Potem zaraz matura.Tez trzymał się dużo lepiej ode mnie.zreszta tak jest do dzisiaj. Są młodzi , inaczej patrzą na wiele spraw.Ja na początku nie mogłam sobie poradzić ze strachem . najlepiej jakbym ciągle miała go przy sobie, a to przecież młody człowiek który chce normalnie żyć.Teraz już trochę lepiej ,ale każda wizyta w Gliwicach to stres.Zycze powodzenia
,jak coś to pytaj .To forum bardzo mi pomogło w trudnych chwilach :D
-
Dziękuję za odpowiedzi.
Chociaż moi rodzice z okien kuchni widzą CO w Warszawie, zdecydowałam się na Zgierz. Czuję, że tam będzie dobrze. Może to irracjonalne, ale już wiem, że nastawienie psychiczne jest tak samo ważne jak samo leczenie. A ja się COw W-wie boję.
Mam jeszcze pytanie dot. kwarantanny. Czy po jodzie diagnostycznym obowiązuje kwarantanna od dzieci? Mam dwójkę maluchów i ciężko przeżyły rozłąkę, kiedy byłam na operacji. A to tylko 3 dni. Chciałabym mieć nadzieję, że mnie ta kwarantanna ominie.
-
anka50 a dawno syn miał operację? Jak dowiedzieliście się że syn jest chory? U nas to był przypadek, nic mu nie było ale jako nadgorliwa mama :) wymyśliłam że zrobię mu parę badań, no i wyszło podwyższone TSH a potem niespodzianka. Teraz też jest nieco lepiej, ale wcześniej ciągle płakałam, koszmar. Ale wystarczy że syn zakaszle a mnie strach oblewa :( Teraz się stresuje przed Gliwicami, dużo osób mówi o rtg klatki piersiowej, a my nic takiego nie mieliśmy. Z tym przerzutem to też w wyniku histopatologicznym napisali pod znakiem zapytania, niby endokrynolog powiedział że skoro takie coś wyszło to na pewno będzie jod. Ale nie wiadomo co w Gliwicach wymyślą, czy im ze szkiełek wyjdzie coś innego. Tysiące myśli przelatuje mi przez głowę , ale musi być dobrze :)
-
Ona1975
Syn miał półtora roku temu operację w Gliwicach.U nas wyszło przypadkowo na USG wyniki krwi z tarczycy miał dobre.a tu guzek.Z biopsji wyszedł rak brodawkowaty .Potem operacja ,jod no i kontrola.Tez dostaję kota jak kaszle albo zachoruje,albo pójdzie na imprezę,,?ale jakoś to wszystko powoli ogarniam . Trzeba mieć nadzieję tym bardziej ,że ten nowotwór dosyć dobrze się leczy.Rtg płuc miał przed operacją.W Gliwicach jak im się coś nie podoba to rozszerzają diagnostykę.Bedzie dobrze,?
-
Anka50 U nas wszystko świeże, w lutym była operacja, ale nie w Gliwicach. Pewnie gdyby tam było też zrobiliby więcej badań. Ale za to od wyników biopsji do operacji mieliśmy tylko 1,5 tygodnia stresu, wszystko piorunem :) no nic jutro się wszystkiego dowiem :( musi być dobrze inaczej sobie nie wyobrażam :)
-
a się "pochwalę" co u mnie, bo tu (w odróżnieniu od towarzystwa nietarczycowego w rl) zrozumiecie o czym mówie! :)
Dzisiaj drugie szczepienie na WZW i mam wreszcie termin przyjęcia do szpitala: 08.05! Mamy konkret! Badania w porządku: przeciwciała Anty TG 99,3 przy normie poniżej 115 i Kalcytonina poniżej 2,0 niewykrywalna (za to 4 godziny w stresie w poczekalni u endo, kobitki się mało nie pozabijały... a ja cierpliwie przyszłam jako jedna z pierwszych i wyszłam jako jedna z ostatnich. musze poćwiczyć przychodnianą asertywność). Małe sukcesy po tygodniach dołków :)
I jeszcze podzielę się (niestosowną?) refleksją... Przy okazji wypadły mi niezwiązane z naszą przypadłością wizyty u lekarzy, i powiem wam że hasło "rak" czyni cuda... od razu lekarz wynurza się zza kartek/komputera/telefonu i 100% uwagi, dostaje od ręki skierowania na wszytsko - niesamowite ;) Ciekawe co jeszcze da się załatwić "na raka" :P
-
do skasowania (zostały puste posty po mojej walce z forum, które najwyraźniej źle znosi znaki mniejszości i zbyt dużą liczbę nawiasów)