Dziewczyny Kochane ja już w domu :) A więc relacji c.d.
W piątek rano przed śniadaniem pobranie krwi. Do obiadu jest się na normalnym oddziale. Do obiadu trzeba się też wykąpać. Po obiedzie idzie się na oddział zamknięty (ok. godz 13). O 14 zeszliśmy piętro niżej i tam każdy indywidualnie wchodził do pani technik która podawała jod (był w specjalnym pojemniku, przygotowany imiennie dla każdej osoby, pani otworzyła pojemnik, wcisnęła do środka taką twardą przeźroczystą rurkę i wskoczyła tam pomaranczowa tabletka z jodem, podała mi rurke i tą rurkę przechyliłam do buzi, zapicie wodą i do sali z powrotem). Przez 2 godziny nic nie można jeść ani pić. Radzę w tym czasie nie wchodzić również do łazienki, bo zapaszek może spowodować nudnosci :P Chociaż pogoda jest już ładna i okno było w łazience otwarte 24h/dobę więc ten zapaszek można było znieść, ja wzięłam odświeżacz i nie uzyłam go ani razu. Potem już normalnie można jeść i pić. Od razu zaznaczę, żeby nie zapomnieć, że o wiele lepsze od kwaśnych cukierków sa po prostu gumy do żucia. Ja pomimo tego, że prawie non stop ssałam cukierki rano w sobotę obudziłam się z bolącymi śliniankami za uszami :( Lekarz kazał rzuć gumy cały dzień i przeszło. Zresztą tych cukierków ma się dość po kilku sztukach, ja długo cukierka do buzi nie wezmę hehe :P No i generalnie siedzi się w tej izolatce, ogląda sie tv, pije sie wodę, rzuje gumy i wcina pyszne posiłki serwowane przez kucharki CO :P Lekarze w piątek i sobotę dość często przychodzili pytać czy wszystko ok, w niedzielę już mniej. Nikt nas nie unikał, nie chodzili koło nas w skafandrach :P Lekarz normalnie obmacał moje ślinianki rękami w rękawiczkach gumowych, pielęgniarki normalnie wnosiły jedzenie. Okres skończył mi się w dzień przejścia do izolatki więc nie kopnął mnie zaszczyt codziennej kąpieli. Kąpaliśmy się faktycznie tylko w niedziele wieczorem - rany co za stres to był. Tak się spięlam, że nie musiałam dzwonić sznureczkiem o kolejna porcję wody :D Dziś rano przed śniadaniem przyszedł kolejny technik, zmierzył promieniowanie - miałam 6, na 20 możliwych. W izolatce wypiłam prawie 6 butelek wody 1,5 litrowych z cytryną. A w ogóle to byłam sama w izolatce :( Dzieliłam łazienkę ze starszym panem, on miał aż 38 promieniowania, za mało pił najwyraźniej no i dziś do domu nie wyszedł. Potem zaraz wołali na pobranie krwi, a potem od razu na scyntygrafię szyi piętro niżej (tam gdzie podawali jod) i potem od razu na scyntygrafię całego ciała kolejne piętro niżej. Niestety nikt nic nie mówi do nas o wynikach czy czymkolwiek. Wróciłam do sali na śniadanko, niektórzy szli po śniadaniu, ale ja akurat byłam pierwsza. O 12 zadzwoniła pielęgniarka, że mam iść do lekarza prowadzącego pod gabinet. Troche sie zestresowalam bo nie powiedziala, że po wypis, a mówili, że wypisy od 14 :( Ale w gruncie rzeczy chodziło o wypis. Przerzutów u mnie nie było, resztka węzłów czysta. Jedynie co, to jod zgromadził mi się w przełyku i 14 marca jadę na ponowną scyntygrafię i w razie konieczności tomografię komputerową :( No ale trudno. Póki co nie wiedzą co to jest, lekarz obstawia, że przypadkowo się tam jod zebrał. No i do domu :) Mąz był biedny tak zestresowany, że miał przyjechać o 14 a był już o 12, więc akurat od razu zabrał mnie do domu :)
Strach jeśli masz jakieś pytania jeszcze odnośnie izolatki czy czegokolwiek to pytaj :)