Bardzo się boję. Mam 30 lat, a w miniony poniedziałek, po mammografii i usg potwierdziło się, że mam raka. Guzek w prawej piersi 1,6 mm i pogrubiała kora na węźle chłonnym... Boję się śmierci ;-(. Nie wiem co robić, jak znaleźć sobie miejsce... Czekam na wyniki biopsji i już nie mogę sama dać sobie rady ze sobą. Jak sobie psychicznie z tym radzić? Boję się najgorszej diagnozy... CHCĘ ŻYĆ! Proszę poradźcie jak znaleźć w sobie siłę na walkę...
cześć Dziewczyny,w moim przypadku był kompletny chaos bo lekarz, do którego chodziłam przez kilka lat, bo od 20 lat mówiono mi, że mam mastopatię i byłam pod kontrolą, w dniu w którym odebrałam wyniki badania histopatologicznego był na urlopie także straciłam z nim kontakt bo skierowanie na komisję i do szpitala wystawiał mi inny lekarz. Zresztą nie chciałabym aby to on był lekarzem operującym bo straciłam do niego zaufanie. Przez pewien czas mammografie były co 6 m-cy, później co rok. w tym czasie miałam też 4 biopsje bo były torbiele. Ostatnia wizyta była 2 lata temu. Moim błędem było, że poszłam na mammografię w ramach programu tzw.badania przesiewowe. Mammografia wykonana była w Centrum Onkologicznym i opisu dokonała lekarz radiolog, do której miałam zaufanie bo wcześniej robiła mi 3 biopsje. Wynik był dobry i to uśpiło moją czujność. Lekarz nie zlecił USG a ja nie domagałam się tego stanowczo, tak jak zawsze to robiłam. Na początku moich wizyt w Centrum jedna z lekarek radiolożek powiedziała mi, że mam bardzo utkane piersi i mammografia nie daje pełnego obrazu, że zawsze muszę mieć dodatkowo USG. Tym razem nie byłam stanowcza a onkolog nie zalecił każąc zjawić się za dwa lata. Sama wcześniej wymacałam guzek, zresztą bardzo mnie bolało od pachy do sutka. Nawet jak się zjawiłam u onkologa to też pierwsze badania były wykonane w trybie standard, dopiero później wszystko zaczęło być na cito. Także dopiero teraz szukam dla siebie odpowiedniego lekarza, do którego na nowo będę budować zaufanie. Jestem zła, bo byłam cały czas pod kontrolą, dbam o siebie, systematycznie robię podstawowe badania a tu chwilowy brak czujności z mojej strony i rutyna lekarza spowodowały, że stanęłam do walki z tak potężnym wrogiem, który de facto cały czas się czaił by zaatakować. No ale już ten wróg jest i mogę tylko z nim walczyć, i nie poddać się. Idę kupić trójkąt bo bezczynność mnie dołuje a tak przynajmniej coś robię. Kupiłam też 3 książki dot. sposobów odżywiania w trakcie i po leczeniu, wspomagające medycynę konwencjonalną.
na razie pozdrawiam
a mi kazano cwiczyc, i to mocno, od razu po operacji, bo inaczej, jak sie reka "zastanie" to juz nigdy nie da sie np podniesc do góry
i teraz mam dobrze sprawujaca sie reke wlasciwie
Cześć Krycha - ja się leczę w Świętokrzyśkim CO - tu z reguły jest tak, że lekarz, który prowadzi leczenie jest jednocześnie operatorem na bloku, ale przed zabiegiem pytają o nazwisko lekarza, który ma operować, czyli można sobie wybrać.
Kucja15 - po jakim czasie od zabiegu można tak jak Ty sie rehabilitować? Dzisiaj byłam na zmianie opatrunku i ściagnięciu chłonki i moje "piguły" stwierdziły, że mam lekki obrzęk ramienia - twierdzac, że musiałam je przeforsować w swoich ćwiczeniach. Aż tak ćwicząca to ja nie jestem - tak jakoś czegos mi brakuje. Na moje pytanie o rehabilitację - powiedziały mi, ze dopiero mogę iść po ściągnięciu szwów - czyli jeszcze około 1,5 tygodnia. Co Ty na to?
dzięki Dziewczyny za rady i wsparcie. Jakoś się trzymam i macie rację, za tydzień będę na wiele spraw patrzyła zupełnie inaczej. Czy idąc do szpitala miałyście wybranego onkologa chirurga czy zdałyście się na szpitalną rozpiskę. Czy któraś z Was była operowana w Centrum przy Strzałowskiej? Jestem wdzięczna za każdą informację.
Serdecznie pozdrawiam
W moim szpitalu od razu po zabiegu sami dawali trójkat - przed wyjściem do domu przychodzi pani rehabilitant i daje broszurke z ćwiczeniami do domu jak również objaśnia i uczy. Oczywiście ten trójkat zostaje w szpitalu - trzeba sobie kupić dla siebie inny.
Jeśli chodzi o rekaw, to mówiono, że to jest kwestia dalszej rehabilitacji.
Jutro jadę na zmiane opatrunku to może znowu coś ciekawego sie dowiem.
Trzymajcie sie - buziaki:))
Krycha51 ja nic nie brałam do szpitala, ale niektóre kobietki miały swoje małe jaśki.
Warto mieć coś osobistego ,można podłożyć pod rękę,aby była wyżej uniesiona , lub traktować taki jasieczek jako przytulankę.
Trzymam kciuki Dasz radę jak my wszystkie,a potem będziesz wspierać inne dziewczyny.
Byłam dzisiaj na masażu pneumatycznym ręki.Super sprawa Zabieg 30 minut,potem kilka ćwiczeń rozciągających.Czuję się jak nowo narodzona.
Wczoraj zaliczyłam pierwszą wizytę w Klubie Amazonek.Ale nas było dużo!Naliczyłam ponad 60 kobiet.Wszystkie bez wyjątku bardzo wojownicze, służące radami.
Szkoda,że zwlekałam z zapisem do tego klubu.Spotkania raz w miesiącu,gimnastyka + basen raz w tygodniu pod okiem fachowców z rehabilitacji i fizjoterapii i inne atrakcje (wycieczki, grill,itp..)
Dziewczyny jeśli macie w pobliżu taki Klub to warto się zapisać i chodzić na spotkania.
W grupie zawsze rażniej
Pozdrowionka
heja
ja nic nie brałam do szpitala, ale moze warto?
kochana, ja tez mam paskudna odmiane raka:)
i jeszcze tu jestem:)
i zgadzam sie, oczekiwanie jest najgorsze!!
buziaki:)
dzięki
jesteście kochane, Wy najlepiej wiecie jak bardzo pomocne jest wsparcie osób doświadczających tego samego. Mam za sobą już kilka operacji i jak dotąd dobrze znosiłam ból więc tym razem też tak będzie, musi być i już. Wczoraj byłam w Zakładzie Genetyki i Patomorfologii, i to, że wszystko teraz robią mi na cito przyprawiło mnie o kolejny dół. Wiem, że mam paskudną odmianę raka i wiem, że dopiero badanie histopatologiczne po wycięciu da pełny obraz i jakie są rokowania ale wyobraźnia pracuje. Najtrudniejsze jest oczekiwanie. W moim przypadku wiedza zmniejsza stres, brak jasności w sprawie bardzo mnie dołuje. Bardzo Wam dziękuję, piszcie. Olusia918 i kucja15 czy do szpitala zabrałyście trójkąt i rękaw?
Cześć dziewczyny!!!
Wczoraj minął mi tydzień od zabiegu - czuję się dobrze, powiedziałabym, że zaskakująco dobrze - miałam większe obawy. no cóż - znowu sprawdzilo sie przysłowie, że: strach ma wielkie oczy.
Wprawdzie nie szaleję tak jak Kucja15 - jestes niesamowita - ale radzę sobie nieźle - przy tym daję sie troche rozpieszczać moim mężczynom; jesli nie teraz to kiedy nie dziewczyny?????
Jeżdżę dwa razy w tygodniu na zmianę opatrunku i ściągnięcie chłonki, a za 2 tygodnie będzie wynik i dalsze leczenie.
Nie martw się Krycha - przejdzie wszystko i nawet sie nie obejrzysz jak to będzie tylko wspomnienie - głowa do góry i trzymaj się:)))