Rak pęcherza moczowego
Walczę z nim już 8 lat,po pięciu latach walki okazało się, że są nacieki i jedyne wyjście to usunięcie pęcherza i wszystkiego co jest w pobliżu. Decyzja musiała być podjęta błyskawicznie. Oczywiście zdecydowałam się na tak skomplikowaną operację. Od trzech lat mam pęcherz zrobiony z jelita, początki były trudne, ale już jest ok. Myślę, że przerzutów nie będzie, wierzę w to bardzo mocno.
Pozdrawiam wszystkich chorych i zdrowych, życzę wytrwałości i wiary w siebie:))
-
Beato wydaje mi się, że lekarz postępuje zgodnie z zaleceniami przy tak zaawansowanym stadium choroby. Przerzuty odległe świadczą o rozsianiu komórek nowotworowych po organizmie zatem należy dzialać całościowo i odstępuje się od cystektomii, która jest bardzo obciążającym zabiegiem. W przypadku jednak, kiedy guz rośnie i daje masywne krwawienia wykonuje się wtedy mimo wszystko tzw. cystektomię ratującą. Pomimo tak niezbyt optymistycznego obrazu sytuacji dobrze będzie jednak skonsultować przypadek taty z innym urologiem.
-
Beata
To chyba był lekarz do brania kasy a nie leczenia
dostałem namiar
.agnieszka76 napisała 10 min temu
bolek1950 jeśli chodzi o dobrego urologa z Lublina to mojemu teściowi polecono takie nazwiska : dr n. med. Jacek Niezabitowski oraz dr Paweł Iberszer, podobno ten pierwszy jest lepszy. Najpierw teścia leczył dr Dariusz Rzedzicki ale teraz odesłał go właśnie do dr Niezabitowskiego na kontynuację, ponieważ choroba jest skomplikowana i podobno on ma pomóc. Wizyta 22 marca.
-
Bolek dziękuję za apel.
Dona , lekarz urolog-prowadzący od początku powiedział wizytę wcześniej niż ta ostatnia " jest wszystko w porządku, no o mały włos a byśmy Panu pęcherz wycieli" jaka nas wtedy radość ogarnęła!!!
A ostatnia wizyta wyszła III z wycinka i te płuca!!!
TO JAK TO MOŻLIWE!!!
Dał nam skierowanie do onkologa i mówi ,że nie będą usuwać pęcherza, trzeba chemii spróbować!!!Tak powiedział.
-
Dona1955 jesteś bardzo dzielną i silną kobietą. Jestem na tym forum od prawie dwóch lat i przez cały czas śledzę Twoje wytrwałe parcie do przodu, ku lepszemu... Podziwiam Cię <3.
Beata42 w jednym ze swoich postów pytałaś o Otwock. Mój mąż przebywał w ECZ w Otwocku na oddziale urologii.Miał wykonane radykalne wycięcie pęcherza moczowego z powodu guza z wytworzeniem pęcherza jelitowego zastępującego pęcherz usunięty. Może to już nudne, bo bez przerwy wychwalam tu ten Otwock, ale jestem pod wielkim wrażeniem tego ośrodka, pracujących tam lekarzy i pielęgniarek oraz metod leczenia stosowanych przez nich. Nie znam co prawda oddziału onkologii, bo mąż przebywał tylko na urologii i na oddziale anestezjologii i Intensywnej terapii, ale z relacji innych wiem, że w całym Osrodku jest doskonale.
-
Witam Wszystkich
Sierotko Jest potrzebna twoja wiedza na temat Lubelskich urologów i onkologów dla koleżanki Beaty42 Coś wiesz to napisz będę wdzięczny
pozdrawiam
:) :)
-
Dona szczere wyrazy współczucia z powodu śmierci męża
-
Beata wg mego doświadczenia to dobrze by było wyciąć tacie pęcherz i jeśli chemia nie działa na płucu to też go usunąć,może wystarczy kawałek, bez pęcherza i nawet jednego płuca da się żyć i wiele osób tak żyje a najlepszym lekarstwem na raka jest operacja i to jak najszybciej jak tylko można,każdy się boi usunięcia organu ale lepiej czegoś nie mieć ale dalej żyć,najgorzej jak lekarz powie że coś jest nieoperacyjne-mojemu mężowi lekarz tak powiedział i dawał mu 3 lata życia , niestety żył tylko 1,5 roku i większość w szpitalu a chemiach i radioterapiach,życzę wytrwałości w walce z tym podstępnym gadem i walczcie póki można,pozdrawiam serdecznie
-
Dziękuję wszystkim za słowa otuchy,są one bardzo potrzebne w takich chwilach,przeżyłam bardzo te ostatnie dni i fizycznie i psychicznie,od dziś postanowiłam wyluzować i pomyśleć o sobie bo mam dla kogo żyć a stres w naszej chorobie jest nie wskazany,będzie mi jeszcze ciężko ale czas robi swoje,nie byłam uzależniona od męża bo sama wszystko załatwiałam i o wszystko dbałam tak że pod tym względem dam sobie radę jedynie ta pustka w domu,dobrze że córka mieszka na piętrze,jakoś to będzie, pozdrawiam wszystkich, życzę zdrówka i jeszcze raz dziękuję
-
TAK BARDZO WAM DZIĘKUJĘ za zainteresowanie,ja to zaraz się "rozmazuję" i łzy jak grochy za dobre słowo , no taka jestem!
Jak ja to przy tacie robię,że duszę stres w sobie to już nie wiem1 Ale od choroby taty zaczęłam bywać u kardiologa ale to nie o mnie tu chodzi...
Morpheus ta chemia (gemzar i cisplatyna) nic nie zadziałała (poza incydentami z pogorszeniem się wyników badań - płytki krwi masakra! gorączka 40,2 st., krew z nosa) jak to lekarz powiedział "jest tak jak było"CHOCIAŻ ja słyszę przecież ,że tata prawie wcale nie kaszle a wcześniej to było inaczej.Na stronę zaraz idę koniecznie.
Bolek z Ciebie tylko przykład brać!!!
Tosia ,oj ta walka jest !!!A ja się dwoję i troję aby było jak najlepiej!!!
-
Beato jeśli Twojemu tacie nie pomogła chemia to może należy rozważyć udział w testach klinicznych - zobacz mój post na 252 stronie.