Rak pęcherza moczowego
Walczę z nim już 8 lat,po pięciu latach walki okazało się, że są nacieki i jedyne wyjście to usunięcie pęcherza i wszystkiego co jest w pobliżu. Decyzja musiała być podjęta błyskawicznie. Oczywiście zdecydowałam się na tak skomplikowaną operację. Od trzech lat mam pęcherz zrobiony z jelita, początki były trudne, ale już jest ok. Myślę, że przerzutów nie będzie, wierzę w to bardzo mocno.
Pozdrawiam wszystkich chorych i zdrowych, życzę wytrwałości i wiary w siebie:))
-
Sawisia49 piszesz że mąż o niczym nie wie to lekarz z nim nie rozmawiał.?Kochana tak jestem z lubelskiego i leczę się w COZL na raka piersi od ponad roku.U was wszystko będzie dobrze ludzie po takich operacjach żyją długo i szczęśliwie.Pozdrawiam :D <3
-
Monisiu 74, dziękuję za słowa otuchy. Te dwa tygodnie przede mną, będą okropne, ponieważ ja o chorobie męża wiem, a on nie. Siedzi we mnie taka naiwność, że to nieprawda, że mąż tak dobrze wygląda, nigdy nie chorował.Moniś a Ty jesteś z lubelskiego?
-
Sawusia49 ja myślę że operacja powinna odbyć się jak najszybciej by "gad"się dalej nie rozprzestrzeniał.A co do szpitala COZL to jak dla mnie bardzo dobry,wprawdzie ja leżałam dla kobiet z rakiem piersi.Kochana wszystko będzie dobrze ludzie żyją ze stomią i mają się dobrze i u was też tak będzie.Trzeba myśleć pozytywnie i mieć wiarę,bo wiara czyni cuda.Pozdrawiam
-
Witam.
W końcu udało mi się pomyślnie tutaj zalogować z czego bardzo się cieszę, bo bardzo potrzebuję Waszych rad i sugestii. Mój mąż ma 61 lat, nigdy nie chorował, aż tu nagle okazało się, że ma raka pęcherza moczowego. Po cystoskopii lekarz powiedział, że są nacieki na pęcherz i prostatę i że jest to T4 i trzeba wszystko usunąć, to zn. pęcherz, prostatę i węzły chłonne. Że trzeba będzie wyłonić stomię. Dzisiaj mąż miał robiony tomograf i został wypisany że szpitala. Za jakieś dwa tygodnie będą wyniki badania histopatologicznego. Mąż leczy się u dr. Klijera, który mówi o jak najszybszej operacji.Ewentualna chemia dopiero po operacji.Proszę napiszcie co o tym myslicie.Aha mąż leżał w CO ziemi lubelskiej. Co robić dalej. Może ktoś leczył się u tego lekarza, co sadzicie o tym szpitalu. Jejku piszcie coś, bo ja jestem tym przerazona.
-
Dobra wiadomość!
Karta poprawiona.
-
Witam
Tosia to jest jego obowiązek porwaki punktu i podbicie pieczątką że była zmiana tylko to chyba nie lekarz tylko wielki pa DOKTOR od wszelkich ....Zadzwoni do NFZ i sie dowiedz
-
Tosia wiem co czujesz bo juz 2 razy musiałam prosić o wydanie karty. Ja bym podeszła do rodzinnego i pokazała gdzie jest błąd i niech poprawi. To jest jego obowiązek... :/
-
Witam wszystkich,
Rodzinny kartę wypisał,jednak okazało się że źle zaznaczono punkt . Koordynator z centrum onkologii powiedział nam,że po prostu ma lekarz to poprawić i będzie ok. Jak zadzwoniłam do rodzinnego w tej sprawie to wielce oburzony powiedział,że generowanie karty jest zakonczone, i tego nie można zmienic :/a bez tej zmiany nas nie przyjmą w Bydgoszczy ;( jestem załamana.
-
Dziękuję za odpowiedzi.
Urologa mieliśmy przez dwa lata i to on skierował nas do onkologa.
W grudniu 2015 tomograf był i teraz w lutym 2016 drugi raz - pęcherz i płuca.Na szczęście nic więcej.Tata kompletnie na nic się nie leczył do czasu tego gada, co ważne naprawdę świetnie się czuje, tak samo wygląda, apetyt oj bardzo a i podczas chemii też (no małe incydenty były).
A może wszyscy Ci lekarze,się mylą........................
Chciałam pójść do jakiegoś onkologa z oddziału szpitala prywatnie ale co wizyta był inny lekarz...to już nie wiem....
-
Hej jestem namiar do urologa męża mogę podać ,z onkologiem gorzej mąż ma po za woj lubelskim.Proszę Beatko masz PW ode mnie .