Witam.
Fajnie się to czyta kiedy są same dobre wieści i takich więcej bo takich nam potrzeba.No ja niestety nie ma dobrych ale też nie są fatalne,otóż odrzucono moje badania PET,niestety nie kwalifikuje się ze względu bo według NFZ ten rodzaj raka nie podlega refundacji.I na tym może zakończę swoje wywody gdyż to nic nie zmieni.20 marca mam wizytę u onkologa i będziemy podejmować inne decyzje.
Joasiu bardzo to cieszy,że mama się wyciszyła,uspokoiła to tylko jej pomoże przed operacją.Joanno ani się nie obejrzysz,a napiszesz to - zobaczysz.Na chwilę obecną utrzymaj ten spokój bo to jest Wam potrzebne.
Nowa77 super wiadomości,niech tata tak trzyma,oby tak dalej.Jak tylko może niech dużo spaceruje,ruch mu nie zaszkodzi.I tak jak Heniek pisze,aby uważał na dźwiganie z tym trzeba uważać.Nie pamiętam dokładnie ile schudłem,pewnie coś tam mi ubyło,do pełnych sił wraca się długo i to też jest u każdego inaczej,bo nie można powiedzieć,że ja po 3 -5 miesiącach jestem już w pełni sił,śmiem nawet stwierdzić,że po tym zabiegu to raczej nie jest możliwe aby wrócić do w pełni sił.Też przytyłem ,w niecałe pół roku ważyłem już 84 kg,aż się przeraziłem,to zmobilizowało mnie do bardziej intensywniejszego ruchu i zacząłem Nordic Walking.Wspieraj tatę,bo ja też trzymam za niego.
Pozdrawiam Jacek.
Przykra sprawa z tą odmową badania,Jacku,zupełnie nie rozumiem ,dlaczego jeden rodzaj raka jest refundowany a drugi nie.Liczyłam,że przekażesz nam tu dalszy ciąg dobrych wiadomości.Dobrze,że 20 marca już za chwilę,wierzę,ze onkolog znajdzie jakieś wyjście.
Lekarz mamy już zdrowy,pracuje i skoro trudno zastać go osobiście,to bombardujemy go z siostrą smsami.Trudno,dał nam numer telefonu,to musi to jakoś przeżyć🙂.Wczoraj stwierdził,że ostatnie wyniki mamy są dobre,nie ma co panikować.W poniedziałek siostra ma do niego przyjść po skierowanie na kolejne,już typowe przed operacją.Dobrze,że przynajmniej mama nie musi znowu tam jechać
A z tym spokojem ,to wiesz ,Jacku ,jak to jest,pewnie podobnie jak z powrotem do pełni sił do operacji.Nigdy nie będzie już tak,jak było.Trudno już odetchnąć pełną piersią,bez niepokoju z tyłu głowy.
Pozdrowienia dla wszystkich i piszcie co u Was
Witam.
Też tego nie rozumiem i nie dążę do tego aby to móc sobie jakoś wytłumaczyć to jedynie może popsuć mój nastrój.Jakieś decyzje musimy podjąć w tej sprawie z onkologiem.Z badań jakie miałem przed operacją to chyba tylko posiew moczu,pozostałe zostały były już wykonane w szpitalu,3 dni wcześniej byłem przyjęty do szpitala.Racja Joasiu,z tym spokojem przy tej chorobie to już nigdy nie będzie on taki jak to miało miejsce przed,to do końca życia będzie gdzieś tam z tyłu siedziało...umówmy się tak,lepiej niech ta podświadomość pozostanie tam z tyłu i nic więcej,z nią da się żyć.🙂
Pozdrawiam Jacek.
Witajcie kochani
Bardzo mi przykro Jacku , że nie zakwalifikowali Cię do badania . Słyszałam że dostać zgodę to prawie cud . Może faktycznie onkolog coś poradzi.
My czekamy . Coraz bliżej do operacji na którą tak bardzo czekamy a ja odczuwam coraz większy strach . Z mężem tak jakoś omijamy temat coś tam mówimy , że to trzeba jeszcze zrobić a to tamto.... W środę mamy wizytę u anestezjologa. Mąż nabiera sił , ma apetyt . Żeby nie był łysy to nie byłoby po nim widać , że przyjmował chemię .
Joanno kochana no to czekamy dalej na operację naszych bliskich.
Pozdrawiam wszystkich serdecznie , życzę bardzo dużo zdrowia .
Witam.
Marysiu,jak to mówią "strach ma wielkie oczy" i coś jest w tym jest ale również należy powiedzieć " ....że tylko głupcy się nie boją",mimo tego to jednak trzeba podejść z dystansem i na spokojnie.Cieszy to bardzo,że mąż nabiera sił i czuje się dobrze,wiesz co Marysiu ja uważam,że powinno się o tym wszystkim rozmawiać wszak od tego nie uciekniecie,to już się stało i dlatego każda wymiana zdań na ten temat pozwala na większe oswojenie się z tą całą sytuacją,a przy okazji tych rozmów zawsze jeszcze coś się na myśl nasunie,po prostu jest nam wtedy łatwiej.Kiedyś zapytałem Ciebie jaką chemię dostaje mąż,nie wiem dlaczego ale ja w czasie chemioterapii nie wyłysiałem ani trochę.To pewnie zależy od rodzaju chemii.Trzymam kciuki aby nic niespodziewanego się nie wydarzyło i doszło do tej operacji.
Pozdrawiam Jacek.
Witam wszystkich po paru dniach. A więc w czwartek odebralismy wyniki i nie ma naciekow. Za miesiąc na kontrolę.
Jak się jeszcze okazało to tata miał początki raka prostaty gdzie przy wcześniejszych badaniach nic nie było widać. Dopiero teraz po wynikach histopat.to wyszło.
Za tydzień jedziemy na zdjęcie szwów bo teraz nie zdjeli wszystkich. Zrobił się krwiak i lekarz włożył dren. Ale niestety na drugi dzień wypadł. Wyciskal też tacie chyba ropę bo bardzo go bolało jak ugniatal. Pojechaliśmy do lekarza rodzinnego i nie kazał już zakładać.
W końcu nauczyłam się wymieniać te worki i przylepce.Ale dzisiaj zauważyłam przy zmianie że pod jednym przylepcem skóra zrobiła się żółta. Co to może być i od czego? Czy mieliście też może takie coś? Wczoraj znowu miał gorączkę ale udało nam się ją zbić.
Nowa77 jak długo tata nosił opatrunki? I długo go bolały te szwy? Tata sam wymienia te worki czy wy mu wszystko zmieniacie? Mój tata narazie nie chce sam próbować.
Pozdrawiam wszystkich.
Witam
Jestem nowa i jestem osobą wspierającą. Przeczytałam forum i mam dzięki temu naprawdę moc informacji, dziękuję.
Mam pytanie - czy zagląda tu ktoś, kto żyje z urostomią w Gdańsku? Wiem, że ktoś z piszących jest z Gdańska, ale leczy się w Bydgoszczy. Tata ma za kilka dni operację usunięcia pęcherza i prostaty w Gdańsku - nic już zmieniać nie będziemy, bo czas się tu przecież liczy, ale interesuje mnie, czy ktoś może polecić jakieś miejsca do zaopatrywania się w sprzęt stomijny w Gdańsku? Listę adresów placówek pewnie znajdę w sieci, ale wiem, że mają różne ceny i obsługa też jest różna - dlatego pytam, czy ktoś może coś polecić, poradzić? Czy ktoś z rakiem pęcherza leczy się w CO w Gdańsku - jakich lekarzy polecacie?
Może czyta to ktoś, kto nie jest zarejestrowany, a żyje ze stomią w Gdańsku i leczy się tu. Jeśli tak, podaję e-mail: ang.pot@wp.pl Będę wdzięczna za wszelkie przydatne informacje.
A nasza historia podobna do wielu. Tata pierwsze objawy miał pod koniec października. Najpierw częstomocz i ból, leczenie na zapalenie, które pomagało chwilowo, w listopadzie jeden incydent krwiomoczu, w grudniu cytologia i wynik - są komórki rakowe. W styczniu USG i TK - nic złego nie wykazały, potem TURT - okazało się, że rak zajął ponad połowę pęcherza. W lutym wynik hist. - T1G3. Podjęto decyzję o usunięciu pęcherza - operacja za kilka dni. I stąd moje pytania postawione powyżej...
Życzę wszystkim zdrowia - to naprawdę godne podziwu jak bardzo się tu wspieracie i ile cennych informacji przekazujecie. Mam nadzieję, że nasza historia - jak wiele tutaj (szkoda, że nie wszystkie) potoczy się pozytywnie....
Witam.
Iwa,dobre wiadomości z tym brakiem przerzutów.Takie stany podgorączkowe mogą występować,wszak piszesz,że miał ropę,a to jakby nie było jest tam jakimś stanem zapalnym i może z tego ta gorączka.Nie duży okres minął od zabiegu to zmiany jeszcze mogą występować w okolicach stomii,ważne aby nie doszło do odparzeń czy ran.Z początkiem też nie wymieniałem sam,nauczyłem się kiedy jakby zostałem zmuszony do tego,przeciekał i nie miał kto mi pomóc i tak nauczyłem.Ja do dzisiaj stosuje to o czym Heniek pisał,tzw. drugą skórę,bardzo dobrze chroni skórę i dwa daje lepszą przyczepność worka do skóry.Iwa,do wszystkiego potrzeba czasu i zobaczysz,że za jakiś czas powiesz to o czym piszemy.
Zrobiłem posiew moczu i znowu jakaś paskuda mnie zaatkowała,już mam ustalone z urologią,że w czasie wymiany sond (2 kwiecień) wyleczą mnie z niej.A tak nie wiele się zmieniło,za dwa dni onkolog i nadzieja,że zapadną konkretne decyzje.
Pozdrawiam Jacek.