Witam.
Marysia,będzie dobrze,musi być dobrze,mąż czuje się dobrze,pogoda sprzyja i w tym słonecznym nastroju spokojnie wyczekujcie tego dnia,najważniejsze aby nic się nie wydarzyło.Powiedz mężowi,że jak nie zniknął to jego dni i tak są policzone,nie będzie się panoszył gad jeden i za 1,5 tygodnia dostanie eksmisje raz na zawsze.
Joanno,mamie możesz również to przekazać aby już nie myślała o nim bo jego już prawie też nie ma,po tych zawirowaniach jak przechodziła wszystko się ustabilizowało i niech trwa w tym dobrym nastroju i życzę jej dużo zdrowia i uśmiechu na każdy dzień.
A co u mnie?Tak ogólnie to jestem spokojniejszy po tej wizycie u Pani onkolog.Według onkolog ta zmiana,która jest to są zrosty pooperacyjne,no bo jakby nie było to miałem radykalną ingerencje w jamę brzuszną i z tego mam te bóle.Oczywiście Pani onkolog zaznaczyła,że nie zostawiamy tego bo to tylko zrosty pooperacyjne i nie ma co się tym martwić wręcz odwrotnie,określiła jak będziemy działać,co robić.I tak,mam skierowanie na USG,koniecznie muszę jechać do Katowic,gdyż tam mają dość dokładne urządzenie,następnie mam konsultację z chirurgiem z tej sprawie,a w międzyczasie muszę zrobić TK,dała mi skierowanie na Cito to mam nadzieję,że te wszystkie badania zgrają mi się w czasie do 3 tygodni.Jeżeli te wszystkie badania nie wyjaśnią dość dokładnie tej zmiany to niestety czeka mnie zabieg laparoskopowy do jamy brzusznej w celu sprawdzenia zmiany jak i zaraz pobrania wycinka do badań.Tak że czekamy,czekamy razem Joanno i Marysiu.
Pozdrawiam Jacek.
Witajcie.
Jak ja b chciała żeby mi lekarze powiedzieli że operacja jest możliwa u taty .
Niestety konsultowaliśmy się , znaczy ja się konsultowałam , z onkologiem z innego szpitala i niestety potwierdził słowa lekarzy z Rydygiera . Nie ma mowy o operacji
Pozostaje nam czekać jak tata zareaguje na chemię . Tata ma podwyzszona kreatyninę . Około 147 . W wynikach z biochemii miał kreatyninę 202 ale to było miesiąc temu .
Czekamy na tel że szpitala kiedy ma się zgłosić na chemioradioterapie .
A ja jestem coraz bardziej załamana . Nie wiem jak to tata zniesie. Z tego co zrozumiałam to chemia to ostatnia deska ratunku . Nie wiem czy dobrze zrozumiałam . Coś w stylu że jak chemia (cistplatyna) nie zadziała .
A jak nie zadziała to co ? Radioterapia nie zabije tego gada ??
Pozdrawiam was .zdrowia życzę .
Witam wszystkich serdecznie
Jacku bardzo się cieszę , że jest plan działania . Przeczytałam mężowi Twoje słowa o eksmisji i aż się roześmiał :-) Super że potrafisz człowieka tak bardzo pocieszyć:-) Jacku a Ty robiłeś jakieś badania przed pójściem do szpitala czy wszystko robili już na miejscu.?
Joanno Tobie też dziękuję za dobre słowa. Musi być dobrze i tak będzie !!!!! U Was też.Pytałaś o badania i nic lekarz nie mówił tyle , że ma się zgłosić dzień przed . Musi jeszcze mąż dopytać lekarza. Bo oczywiście mam wizję , że coś przegapimy i operację przesuną....
Pozdrawiam serdecznie i piszcie co u Was.
Witaj Ellie
Pisałyśmy jednocześnie . Mam nadzieję , że jednak dojdzie do operacji. Wiem że ciężko ale może po chemii nastąpi jakiś przełom . Mąż mój zniósł ją dobrze czego i wam życzę. Znajomy ma glejaka mózgu dostawał chemię i lekarze są zaskoczeni bo guz się zmniejszył i normalnie chodzi do pracy . A też ponoć nie było szans . My z mężem pijemy sok z kiszonego buraka , robię pastę z oleju lnianego , kefiru i twarogu. Nie zrozumcie mnie źle traktuję to jako wspomaganie a nie leczenie . Niechby chociaż wzmocniło to męża to sukces .
Pozdrawiam serdecznie i życzę dużo siły i zdrowia.
Mąż ma operację w środę. Fizycznie czuje się bardzo dobrze , wszystkie wyniki są bardzo dobre ( kreatynina itp) żadnych bóli ani częstego sikania , krwi ani śladu. Robiliśmy tydzień temu Usg nic się nie zmieniło , maleńka plamka na dole pęcherza nie powiększyła się od października. Tak się o niego martwię bo nie jest tak silny psychicznie jak ja, tylko że nawet ja mam dosyć czekania na operację. Wczoraj czytałam jeszcze o powikłaniach pooperacyjnych . Było to dla mnie dość trudne . Wybraliśmy operację w Klinice w Bydgoszczy bo nasi w Szczecinie jeszcze się uczą. W Bydgoszczy jest możliwość rekonstrukcji a w Szczecinie nie. Pozdrawiam wszystkich .
Witaj elanaj
Oczekiwanie na operację jest faktycznie bardzo stresujące . Mój mąż też jest dość słaby psychicznie ale w takiej sytuacji chyba nie ma mocnych.... i on i ja na początku drogi byliśmy załamani kompletnie .Napisz proszę coś więcej , jakie były wyniki ,od kiedy wiecie o chorobie. Czyli dobrze rozumiem będą próbować zrobić pęcherz zastępczy ?
Pozdrawiam Maria
Witam.
Joanno,Marysiu i wszystkim pozostałym,dziękuję za słowa wsparcia,każde chociażby jedno słowo,każdy jeden gest otuchy dodaje siły i motywacji do działania :-))
Marysiu,ja tylko robiłem posiew moczu na bakterię,reszta wszystkich badań potrzebnych do operacji robiono mi w szpitalu i wydaję mi się,że tak powinno być,bo są to wtedy wyniki aktualne i adekwatne w tym dniu do stanu chorego.No ale każdy szpital ma swoje pole działania.Ja powiem tak,że data jaka została wyznaczona na operacje nie może być od tak sobie zmieniona,ta operacja jest najtrudniejszym zabiegiem w urologii i do niej przygotowuje się cały sztab lekarzy,druga rzecz czas tego zabiegu kiedy wszystko przebiega bez zakłóceń to jest około 6 godz. to też wtedy ogranicza inne zabiegi przeznaczone na ten dzień,kolejna rzecz do tego zabiegu potrzebny jest lekarz z bardzo dużą wiedzą i praktyką,te czynniki nie pozwalają aby można było sobie przy tej operacji wachlować terminami. Dlatego chyba jedynie zły stan zdrowia pacjenta może decydować o przesunięciu operacji.Tak że Marysiu i Joasiu zadbajcie o dobry stan ducha dla swoich bliskich,a to przełoży się na ich zdrowie,psychikę i zabiegi odbędą się w terminie:-))Ja byłem do szpitala przyjęty 3 dni przed zabiegiem,Wy macie 1 dzień.A Wam kazał robić jakieś badania?Marysia bardzo dobrze,że wspomagasz organizm,tym oczywiście nie zniszczysz raka i naiwni Ci co w to wierzą ale niszczysz komórki nowotworowe,a to jest ważne.Też wspomagam organizm,zieloną herbatą z Gravioli i robię sobie imbir z miodem.Organizm po chemioterapii jest wyniszczony,szczególnie odporność i to trzeba sobie wspomóc.
Ellie88,doskonale Cię rozumiem co przeżywasz,ta niemoc potrafi doprowadzić do rozpaczy.Nie wiem czy dam dobrą radę ale jeżeli na tę chwilę stan taty nie daje tej możliwości przeprowadzenia operacji to może warto skupić się nad chemioterapią aby ona została przeprowadzona i to weź za priorytet bo chyba lepiej jest kiedy działamy już na niego niż w ogóle.Przy chemioterapii ta kreatynina jest ważna,jak pamiętam to raz też miałem 1,45 i mi podano,z tym,że pozostałe wyniki miałem dobre.
Ellie,piszesz,że ma mieć podaną Cisplatyne,czy tylko to? Dlaczego pytam,ja miałem też Cisplatyne ale w połączeniu z Gemcytabina ,po zabiegu wszystko zostało wysłane do badań co mi usunięto to wynik tego raka gdzie się znajdował został określony jako rozległa martwica z rozproszonymi komórkami raka.Nie wiem co to znaczy ale na pewno ta chemioterapia wykluczy jego,a być może i przez to poprawi się zdrowie taty.Nie wiem na ile to jest prawda ale kiedyś wyczytałem,że na ten rodzaj raka radioterapii się nie stosuje,zaznaczam,że to nie jest sprawdzona informacja.Trzymam kciuki👌będzie dobrze.
Enenaj,jest dobrze i nie psujcie tego,wyniki dobre,mąż czuje się dobrze i tak trzymać,czas już działa na Waszą korzyść,na chwilę obecną nie zamartwiaj się tym co będzie po operacji,a po też będzie dobrze ,bardzo dobrze bo gada już nie będzie:-))No właśnie napisz coś o tym wszystkim,łatwiej nam będzie i Tobie również.
Ech,miało być parę zdań,a ja znowu jak szalony😁
A gdzie nasz Heniek? Obraził się na nas czy co 😉O właśnie mam pytanie,Heńku czy Tobie też wyszły jakieś zrosty pooperacyjne? chodzi mi o wewnątrz jamy brzusznej.
Pozdrawiam Jacek
Skoro temat wspomagania organizmu,to ja ze swego doświadczenia gorąco polecam pierzgę pszczelą.Ja i moja młodsza córka przyjmujemy ją codziennie od prawie trzech lat.Skutki działania ,jakie zauważyłam u nas:obie przestałyśmy się przeziębiać,od trzech lat żadna z nas nawet nie miała kataru.Przed pierzgą miałam stan ciągłego zmęczenia i chroniczne bóle głowy.Wracałam z pracy ,kładłam się na 1,5 godzinną "drzemkę",budziłam zmęczona ,potem w nocy problemy ze snem i tak wkoło.Po około 6 miesiącach od jedzenia pierzgi zauważyłam,że przestałam się kłaść w dzień,mam więcej energii,bóle głowy ustały,jak i problemy ze snem.Ustały dolegliwości typu skurcze łydek,kołatanie serca itp.Nadmiar energii sprawił,że zapisałam się na siłownię i ćwiczę 5-6 razy w tygodniu.Czytałam,ze dziewczyny na forach onkologicznych również ją polecają,gdyż usuwa toksyny z organizmu i ma ogromny wpływ na regenerację komórek.Jest też podobno rewelacyjna po zabiegach operacyjnych i też sprawia,że pacjenci przyjmujący pierzgę mają dużo mniej problemów ze zrostami.
Wszystko pod warunkiem,ze nie ma się alergii na miód.
To tak w skrócie,proponuję poczytać,ale ze swojej strony gorąco polecam,bo naprawdę pomaga 🙂.
Jacku,co do przekładania terminu,to akurat kilka dni temu przyjaciółka mojej cioci miała mieć zabieg usunięcia pęcherza.Dzień przed operacją została przyjęta na oddział i tam okazało się,że bardzo wzrosło jej ciśnienie,co absolutnie uniemożliwiło zabieg.Operację przesunięto na 8 kwietnia,prawie o miesiąc,w tej chwili bierze leki obniżające ciśnienie.
I tak ,jak mówisz,najważniejszy jest dobry stan zdrowia .
Ellie88-współczuję Ci serdecznie,ale z całych sił trzymam kciuki by chemia pomogła.
Elenaj...a jakie wyniki miał mąż ,że operacja radykalna jest konieczna?