Jeszcze nie byłam w Zusie ale musze też się szybko zabrać za to, umowę mam niestety do sierpnia i nie zostanie ona przedłużona, bo pracuje jako nauczyciel i po prostu muszą mieć pracownika od września, dlatego będę walczyć żeby Zus przyznał mi to świadczenie choćby na te pół roku.
Ja dziś byłam u dietetyka. Muszę się wziąć za siebie, bo czuję się źle, przytyłam od czasu chemii i brania sterydów. Mam nadzieję, że coś pomoże i uda się wrócić do swojej wagi.
Robiłam dziś marker, jest w normie, a poniedziałek idę na TK :)
Pozdrowienia :)
mar.s wcześniej guzy były za duże. W ogóle we wcześniejszych wynikach usg i TK pisało ze jajniki są nie do wyodrębnienia ze są przyrosniete w ogóle nie ruchome. A przed operacja okazało się ze wcale tak nie jest i ze to wszystko nadaje się do operacji...czekamy teraz na to jaką chemię mamie dadzą.. bd chyba chcieli zmniejszyć ta zmianę w watrobie. To wszystko jest takie przerażające. .
Ciesze się ze Twoja mama się wybudzila. Oby szybciutko wróciła do pełni sił :*
Kochane A więc tak ...
Mamy ostatnio smutne dni ... osoby z naszej miejscowości które chorowaly na raka i zaczęły razem z mamą umierają...
Dziś byłam na pogrzebie : facet rak jelita, w piątek pogrzeb takiej Pani rak trzustki ... parę dni temu pogrzeb koleżanki mamy rak watroby ... to wszystko strasznie dobija ;(
Operacja poszła dobrze tzn rzekomo wycieli wszystkie guzki z jamy brzusznej i jelit ale coś jest na płucach i guzki na wezlach chlonnych srodpiersiowych.. byliśmy na konsylium chemioterapii powiedzieli że mamie przysługuje jeszcze 2 chemię karboplatyna i taxol no i avastin 12 dawek ( bo 4 już wzięła karbo+taxol i avastin) .
Dzisiaj znowu się spotkałam z opinią ze avastin strasznie szkodzi na organizm... już sama niewiem co robić;(
Odnośnie zusu .. ja zalatwilam mamie bez komisji zasilek rehabilitacyjny: tzn poszłam do lekarza ogólnego on wypisal papier że mama nie nadaje się żeby jechać nakomisję 100 km itd i to zanioslam do zusu i załatwili to bez mamy ...
Ciężkie to wszystko ;(
Buziam i całuje mocno !
Ja byłam u lekarza rodzinnego to mi zwolnienia nie chciał nawet wypisać...(3tyg po chemioterapii) w sensie kazał mi latać po szpitalach i żeby tam mi wystawili...Także o jakiś papierach do Zusu to nawet nie mam po co iść...Ale w poniedziałek jadę na Tk to może złapię jakiegoś lekarza z oddziału.
Usta to dobrze ze marker w normie:-) a co do lekarzy rodzinnych to masz racje..ciezko czasami trafić na takiego który nie robi problemów.
Wiaraczynicuda rozumiem, oby z ta resztka zmian u Twojej mamy chemia sobie poradziła. Moja mama niestety dalej po operacji wymiotuje i mało je. Zamówiłam jej nutridrinki, może chociaż to jakos przyswoi.
Ilonko tak to straszne...straszna jest ta choroba, straszne jest życie w ciągłym stresie, straszne jest to ze tak wielu przegrywa walkę tak naprawdę z samym sobą, bo rak wywodzi się z naszych własnych komórek. Dlatego trzeba szanować każdy dzień i cieszyc się z tego co do tej pory dostałyśmy od życia. Ja już nie mogę doczekać się jak zobaczę rodzine w sierpniu. Mam poczucie winy ze jestem daleko. Wrócę w sierpniu to zostane ile trzeba żeby wesprzeć mame.
Pamiętam, że kiedyś jak ktoś umierał na raka to jakoś wszystko przechodziło obok mnie. Pokiwałam głową i przechodziłam do normalności. I nagle odkąd zaczęłam chorować otoczyły mnie zewsząd raki. Nagle zaczęłam że ŚWIADOMOŚCIĄ widzieć wszystkie tragedię wokół. Jest ich do tej pory dużo. Za dużo.... Taka ludzka przypadłość że kiedy nas coś nie dotyczy wszystko jest o niebo lżejsze i płytkie i nagle...... (....)
Co do empatii lekarzy to niestety prawda. Są różni i często kompletnie nie przygotowani do rozmów z pacjentem.Najlepiej zmienić ośrodek bo z takim podejściem można wysiąść psychicznie. Z drugiej strony barrrrrdzo często pacjent zawierza lekarzowi i kompletnie nie pyta o nic. Przyjmuje to co jest bo przecież lekarz wie co robi. To chyba najgorsze a spotykam się z tym b. często nawet ostatnio w rodzinie szwagra. Stąd jak często pytałam dziewczyny na onko one nic nie wiedziały i NIE CHCIAŁY WIEDZIEĆ!!!!
Czarownico, ja nawet nie oczekuję empatii, ja potrzebuję 10 min. rzetelnej rozmowy, gdzie lekarz powie gdzie jestem w procesie leczenia, jakie mam wyniki, jak odpowiadam na terapię, jeśli wie o nowych schematach leczenia to mnie "oświeci" i wspólnie podejmiemy decyzję co dalej. Tylko, jak Ci lekarze mają odpowiedzieć na te pytania skoro nie zlecają badania markerów, nie robią TK (dopiero po zakończeniu leczenia), nie robią genetyki i nic nie wiedzą, albo wiedzą, ale nie chcą informować pacjentek o programach wczesnego dostępu do leków (tak, jak to było z Olaparibem). Przemykają po korytarzach, a jak już mi się uda kogoś złapać (za każdym razem jest to ktoś inny, więc wyrażenie „mój onkolog” jest dla mnie pewną abstrakcją), to patrzą niespokojnie na zegarek z „mordem” w oczach.
Mars, leczę się w CO w Krakowie, i wszystkim bardzo odradzam nie tylko ten ośrodek ale ogólnie Kraków jako miejsce do leczenia onkologicznego. To, co się dzieje w CO jest w dużej mierze pokłosiem reorganizacji prowadzonej przez obecną opcję polityczną. Cel - cięcie kosztów. Jak najłatwiej to zrobić? Najłatwiej, nie najlepiej. Nie poprzez zmianę procesów, uwolnienie wąskich gardeł, odpowiednie planowanie. Najłatwiej przecież zwolnić część personelu – trafiło akurat na wybitnych lekarzy specjalistów – dużo o tym na necie.
A Ci lekarze, którzy zostali, i się nie zwolnili są po prostu przeciążeni. Ale w najgorszej sytuacji są pielęgniarki, to prawdziwe Anioły, i tylko to jeszcze mnie trzyma w tym ośrodku. No i aspekt rozłąki z rodziną.
Czarownico masz rację. Niektóre pacjentki po prostu nie chcą wiedzieć. I może one są bardziej spokojne niż te, które są bardziej świadome. A jak wiadomo stres sprzyja chorobom onkologicznym. Ja, po moich przejściach, mam małe zaufanie do lekarzy. Zaczęło się od diagnozy, poprzez operację i obecne leczenie. Bardzo się zawiodłam. I dlatego tak się miotam.
Odnośnie grzybów - z książki Antyrak – nowy styl życia autorstwa dr Davida Servan – Schreibera (lekarz neurolog, który z glejakiem przeżył 20 lat)
Grzyby stymulujące działanie układu immunologicznego
W Japonii grzyby shiitake, maitake, kawaratake i enokitake stanowią część codziennej diety. Obecnie grzyby te można znaleźć również w szpitalach, gdzie podaje się je pacjentom w czasie chemioterapii26" •
Zawierają one związek zwany lentinianem, który wraz z innymi polisacharydarni (grzyby mają ich w sobie dużą ilość) bezpośrednio pobudza układ immunologiczny. Liczba zachorowań na raka żołądka jest o połowę mniejsza u japońskich chłopów spożywających duże ilości tych grzybówniż u tych, którzy ich nie jedzą 30. W trakcie badania przeprowadzonego przez japońskich naukowców okazało się, że u pacjentów, którym podano ekstrakt z grzybów, znacznie wzrosła liczba i aktywność komórek obronnych; nasiliła się ona nawet we wnętrzu guzów28'31"34. Badaczez Uniwersytetu Kyushu w Japonii udowodnili, że kiedy grzyby te podajesię w czasie chemioterapii albo po niej, pacjenci chorzy na raka okrężnicyżyją dłużej28. Dzieje się tak prawdopodobnie dlatego, że uaktywnienie układu immunologicznego spowalnia wzrost guza.
W laboratorium kierowanym przez doktora Beliveau przebadano rozmaite grzyby pod względem skuteczności w walce z rakiem piersi. Okazało się, że grzyby azjatyckie nie są jedynymi, które wywołująkorzystne skutki. Niektóre, takie jak boczniaki, potrafią niemal całkowicie powstrzymać rozwój raka w komórkach (rysunek 21).
Rysunek 21. Różne rodzaje grzybów oddziałują bezpośrednio na zahamowanie
wzrostu komórek raka piersi (komórki z grupy MDA-231)35.