Kochane, jeśli któraś z Was nie może sobie pozwolić na perukę to chętnie pomogę. Mam bardzo ładną, używaną przez moją Mamę perukę. Wygląda bardzo naturalnie, jest na tzw. sztucznej skórze więc nie widać jakichś siateczek itp. Ludzie, którzy znali moją Mamę nie wierzyli, że to peruka. Kosztowała około 1000 zł (jest ze sztucznych włosów), kraj produkcji to Niemcy. Jeśli któraś z Was chciałaby dowiedzieć się więcej czy otrzymać zdjęcie to zapraszam do prywatnej korespondencji. Oddam ją bezpłatnie (jedynie koszt przesyłki byłyby Waszym kosztem). Mieszkam w Polsce więc koszt będzie niewielki. Do peruki dołączam stojak oraz specjalny szampon i odżywkę. (Peruka jest troszeczkę zakurzona-do odświeżenia bo Mama miała już swoje włosy i od lipca2018 wcale z niej nie korzystała)
Moja Mama uwielbiała pomagać i będzie się cieszyła jak któraś z Was skorzysta.
hej najdzielniejsze dziewczyny, dawno mnie tutaj mnie było, z różnych przyczyn, pamiętam, zawsze będę pamiętać.. Chcę dodać siłę, jeśli jakkolwiek mogę, Nana... Nana była i zawsze będzie przykładem , że warto widzieć więcej i walczyć do końca... . Magg.. młoda dziewczyna, której historia poruszyła wszystkich..
Drogie, dzielne kobietki. Dawno nic nie pisałam ale czytam Was codziennie. Bardzo współczuję dziewczynom, które straciły swoje Mamy. Jesteście dzielne i naprawdę zrobiłyście dla nich wszystko. A one na pewno nie chciałyby, żebyście się zamartwiały. Żałobę trzeba przeżyć ale trzeba też iść do przodu. Wiem to ze swojego doświadczenia. Byłam bardzo młoda, kiedy straciłam swoją Mamę, moją najlepszą przyjaciółkę.
Ja w tym tygodniu, mam nadzieję, że będę miała trzeci wlew.
I mam do Was pytanie - czy te z Was, które mają zmutowany gen BRCA1/BRCA2 mogłby się do mnie odezwać, na forum lub na privie? Chcialabym z Wami porozmawiać na temat Waszych doświadczeń z Olaparibem. Lub ewentualnego zastosowania Olaparibu w Waszym leczeniu.
cześć! jak dobrze czytać takie wiadomości! GRATULACJE i TAK TRZYMAĆ! mam też pytanie.czy żona wykonuje też kontrolny tomograf czy tylko usg i marker?
Dorzucam swoje trzy grosze, marker stabilny,dzisiaj robiony i dzisiaj dostałam wyniki. 6 i pół roku od diagnozy.
LukS, Czarownica11 - dzięki za te optymistyczne wieści, jestem tak bardzo inich spragniona... Zresztą chyba my wszystkei na tym forum.
LukS - mam podobne rozpoznanie jak Twoja żona, (szczerze mówiąc jestem pod wrażeniem tego jak radzicie sobie z chorobą (chapeau bas !). Powiedz mi co wg Ciebie zdecydowało, że żona tak dobrze odpowiedziała na leczenie? Dobrze przeprowadzona operacja, dieta, jakieś suplementy, wlewy z witaminy C? Czy jest może nosicielką zmutowanych genów BRCA1/BRCA2? Czy miała standardowy schemat chemioterapii? Ja też mam spore wątpliwości co do Avastinu - daj znać jakie wy mieliście przemyślenia odnośnie tego leku.
Jeśli nie chcesz o tym pisać na forum, prześlij, proszę, wiadomość.
Mio2019 dziękuję za dobre słowo. Oczywiście radykalna operacja została przeprowadzono w szpitalu klinicznym w Katowicach Przez profesora- ordynatora- który zrobił to jak należy. Chemioterapia była 6 wlewów co 3 tygodnie Carboplatyna palit.... oraz awastin. Miała być kontynuacja Awastinu ( nie pamiętam ile dawek 12-14?) ale między 5 6 chemia żona była otwierana gdyz wystapiły zrosty jelitowe, cześć rany nie goiła się i z Awastinu zrezygnowaliśmy. ( wiem że dobrze postapiliśmy w porozumieniu z lekarzem! :) Przez całą chemioterapie podawaliśmy witaminę C dożylnie ( nadal się wspomagamy) żona dzień po chemii szła do pracy ( nigdy nie wzięła choćby jednego dnia zwolnienia lekarskiego.)
Cieszy się życiem, podróżujemy.Nic nie wiemy oprócz tego że może wrócić.
Mutacje genów sprawdzane w Wojskowym szpitalu w Bydgoszczy- nie stwierdzono.
Ściskam !
Ja jestem po wlewach z Avastinu.Co mogę napisać? Żyję sporo czasu bez wznowy. Czy mi pomógł? Nie ma na to odpowiedzi....