Malik - to jak pacjentka zniesie chemię to jest rzecz bardzo indywidualna, ale jako osoba wpierająca najważniejsze to uzbroić się w duże pokłady pozytywnego myślenia! Nastawić się psychicznie, że momentami może być ciężko, ze może pojawić się osłabienie, nudności itp, ale podtrzymywać mamę na duchu i przypominać, że to tylko stan przejściowy, że walczycie, po to by było lepiej!
A od strony „technicznej” to zależy jakie będą dolegliwości, ale napewno pacjentka musi się oszczędzać, dużo odpoczywać, pić, żeby się nie odwodnić :)
Trzymam kciuki, moja mama również zdiagnozowana w 3 stopniu, a od operacji minęło już ponad 4 lata, jest słabiutko, ale nadal walczymy, jesteśmy :)
Witam Was,mam 36 lat,jestem matką dwójki małych dzieci.We wrześniu dowiedziałam się że mam raka jajnika FIGO 3C.Przeszłam operacje radykalną.Jestem po 6 cyklach chemioterapii Pacliraxelum + Carboplatinum. Teraz co 3 miesiące czeka mnie TK i wizyta u mojej dr.onkolog.Wierzę że wszystko będzie ok.Bardzo ważne jest pozytywne nastawienie i pomoc bliskich osób.
Ilonka większość osób tutaj tak ma :* Niestety rak jajnika jest wykrywany bardzo późno zazwyczaj. Rzadko się zdarza wyleczenie "na zawsze" w takiej sytuacji. Choć często nawrót jest dopiero po paru latach. Lekarze traktują to jako chorobę przewlekłą. Moja mama miała IIIb. Kolejna chemia po roku. W moim odczuciu bardzo szybko
Mamę uczuliła karboplatyna - podczas podawania taxolu zamiast regresu był progres. Teraz okazało się, że czerwona chemia (caelyx) też nie działa (przerzuty na wątrobę). Ktoś był w takiej sytuacji? Są jeszcze jakieś możlliwości? Lekarze przyjęli raczej postawę, że nie mają już nic w zanadrzu. Powinnam szukać pomocy gdzieś indziej? Czy wszędzie potraktują ją tak samo?
Dziewczyny pytając o suplementy. Powiem tak. Tkwie już na tym forum 6 lat, w tym czasie przewinęło się przez forum mnóstwo kobiet, niektóre już nie piszą i tylko czytają, inne zrezygnowały i nie sledzą forum, innych już zabrakło. Próbowałyśmy razem do kupy chyba wszystkiego, rezultat jest taki że nie ma odpowiedzi co jeść, czego nie, co pomaga a co nie. Jeśli chodzi o samą chemię to nie warto wyrzucać mnóstwa pieniędzy na bibram bo mama może przejść przez chemię całkiem gładko jak niektóre z nas między innymi ja, inne kobiety prze hodziły ja gorzej ale nie jest to aż tak straszne żeby od razu wchodzić w specyfiki za naprawdę wielkie pieniądze a nie mające 100%pewnosci że pomogą. Teraz do każdego wlewu dostaje się w pakiecie sterydy jak również p/wymiotne więc nie jest tak bardzo tragicznie jak wiele lat wstecz. Najważniejsze to zdrowe odżywianie, na krew jeśli ktoś może to lampka czerwonego wina, może być sok z buraka lub wielowarzywny. Ważne żeby sok z buraka był odstany w lodowce bo wtedy jest przyswajalny. Poczytajcie o tym zanim zaczniecie go robić. Ja wspomagałam się tatarem i carpaccio z surowej wołowiny.... Ale najważniejsze jest podawanie choremu na co ma ochotę i czego organizm się domaga. Bo czasem domaga się np tylko lodów.. i tak bywa. Zielona herbata, i produkty lekkostrawne jak się da to z własnej "produkcji" czyli swojskie. Co do kurkuminy czyli kurkumy. No cóż, jeśli już to w połączeniu z odrobiną pieprzu oczywiście. Ja jestem smakoszem kuchni hinduskiej i zjadłam tego b.duzo ale czy to coś dało..???? Generalnie zdrowo i to najważniejsze. Każdy organizm jest inny i każda z nas inaczej też odczuwa ból, do tego dochodzi aspekt psychiczny. Trzeba wierzyć że się uda i że wszystko będzie dobrze. Z 3c też można żyć długie lata i tego trzeba się trzymać :)
Malik taka procedura jest stosowana dość powszechnie, kiedy nie da się zrobić operacji bo np otrzewna jest zbyt mocno zajęta i istnieje niebezpieczeństwo że operacja przyniesie więcej szkody niż korzyści. Większość kobiet dobrze reaguje na chemię i masy guza zmniejszają się na tyle, że można bezpieczniej zrobić cytoredukcję i wyciąć o wiele więcej. Potem po ok miesiącu znowu podają chemię żeby dobić to co zostało. Spotkałam w szpitalu kilka takich osób i też podobny schemat przeszła moja koleżanka... TRZYMAM ZA WAS KCIUKI. PILNUJ MAMY ŻEBY JADŁA I ODPOCZYWAŁA PRZED CHEMIĄ BO TEN CZAS JEST TRUDNY ALE DO PRZEJŚCIA... Uważajcie na infekcje i nie chodźcie w duże skupiska gdzie szaleją wirusy. Tu nawet katar może dyskwalifikowac do chemii....Każda infekcja to nic dobrego.