witaj kasqiss! Ja również wspieramy moją Mamę. Myślę sobie ze zdanie lekarza o remisji to świetna informacja. U mojej Mamy np.po operacji i chemii nadal zostały zmiany. Cały czas żyje w lęku co dalej, ale Mama cieszy się każdym dniem. Może warto żeby Twoja Mama skorzystała z pomocy psychoteraputy. Trzymajcie się dzielnie!
witaj Kasqiss! też bylam operowana niby na nowotwór trzonu macicy a okazał się rak endometrialny jajnika IIIc G3. Z tym ze po operacji zostało coś i dostałam do chemii avastin. Też leczę się w Warszawie w CO. Mnie też raz marker wzrósł 13 na 15 a potem spadł i jest 12.3. Ta więc wzrost o 2 jest uważany za nieistotny chyba ze stale wzrasta. Trzymajcie się i bądźcie dobrej myśli. To dobrze ze mama może z Wami i wnukami przebywac. ozdrowienia Ciebie i dla mamy
Hej dziewczyny. Dawno mnie tu nie było, ale czytam Was regularnie. Piszę, aby podzielic sie dobrymi wieściami - Mama z końcem maja skończyła pierwszy rzut chemii i dopiero niedawno odebrała wyniki TK - na dany moment jest czysto i niech tak już zostanie :) Jedyny problem to przepuklina pepkowa, ale lekarz mówił, że tak już jest... Mam jeszcze pytanie - czy włosy po chemii można koloryzowac przy pomocy henny czy lepiej sobie odpuścić wszelkiego rodzaju farbowania?
Witam Panie,
ja w czwartek miałam robione badania krwi i markerów .Ostatnio tj z przed 3 tygodni markery były 920 a teraz 270 - powoli spadają .Choć badania krwi nie są najlepsze i spadają normy po każdej chemii więc z powodu osłabienia organizmu wczoraj dano mi dalej pojedynczą chemie Karboplatynę 485 mg a mimo tego stanu zdrowia wczoraj przed podaniem chemii zaproponowali mi - moja lekarka prowadząca która jest onkologiem ( Miedzińska ) oraz lekarz który jest ginekologiem i chirurgiem onkologiem( Szewczyk) Instytut Matki i Dziecka w Warszawie na Kasprzaka 75 - operacje która miałaby się odbyć 10 września - najpierw zrobiono by mi rozpoznanie laparoskopie i jeżeli okazałoby się że dałoby chociaż część powycinać szczególnie jajniki to tą drogą laparoskopijną to zrobią lub jak się okaże że stan wnętrza zezwala na przeprowadzenie radykalnej operacji to wtedy otworzą brzuch i wytną co się tylko da , nie będą. jedynie ruszać wątroby.Dostałam skierowania na RTG klatki piersiowej oraz USG jamy brzusznej które te badania będę miała robione dopiero 3 września a do 29 sierpnia mam podjąć decyzję jeżeli chcę aby operacja odbyłaby się w terminie 10 września bo wtedy już 6 września muszę położyć się do szpitala aby mnie do tej operacji mogli przygotować a w szczególności odżywić poza jelitowo .Pani doktor przepisała mi 5 amp. Tevagrastimu na wzmocnienie Czuję się źle po tej chemii ale jeszcze większego mam 'cykora' i dylemat jaką podjąć decyzję bo w moim przypadku kiedy jestem sama i zdana na opiekę hospicjum domowego oraz dorywczo opiekunki która robi mi zakupy i pomaga przy porządkach kiedy jeszcze jestem na chodzie jest dobrze ale jeżeli operacja pogorszy mój stan a tak może być to bez całodobowej opieki nie dam rady. myślę żeby termin operacji odwołać i przełożyć na później po zrobieniu badań a w szczególności USG udać się na konsultacje do innego onkologa z innego szpitala w Warszawie .Może któraś z Pań która leczy się w Warszawie poleci mi kogoś sprawdzonego.Podzielcie się Panie ze swoimi przeżyciami jeżeli miałyście tego typu operacje i doradźcie mi co ewentualnie powinnam zrobić? Czekam z niecierpliwością na Wasze odpowiedzi i życzę wszystkim dużo zdrówka.
Helenko,pomimo tego że jesteś sama i zdana tylko na siebie nie odwlekałabym operacji.W leczeniu onkologiczny raka jajnika najważniejsza jest tak naprawde operacja.Rak rozwija sie u nas w blyskawicznym tempie i każda zwłoka to niestety zmniejszona szansa na życie.Oczywiscie to moja opinia ,niech jeszcze wypowiedzą sie inne dziewczyny ...
Witaj ,Helenko ,Czarownica ma rację ,nie ma sposobu na tego raka jak tylko operować jeśli chcą i jest możliwość nie zwlekaj im szybciej tym lepiej ,mama po operacji ,rak zaawansowany ,wyłoniona stomia ,już na trzeci dzień chodziła ,w domu również ,a bała się jak to będzie ,masz jeszcze możliwość jak należysz do HD polyc się tam na jakiś czas gdyby była taka potrzeba ,o chemii gdy u mamy była podniedroznosc ,położyli ja tam ,wzmocnili i wyszła dalej walcząc ,nie ma co się zastanawiać naprawdę ,my teraz liczymy ,że podejmą się trzeciej operacji pozdrawiam serdecznie
Witaj Helenko, markery spadają Ci bardzo ładnie. To nie jest tak, że po jednej chemii spadną od razu do poziomu 35 tj do normy. Wiadomo też, że po chemii zawsze są gorsze wyniki krwi. Co do operacji to nawet się nie zastanawiaj im szybciej tym lepiej. Mi nie chcieli wcześniej zrobić jak po 6 cyklach chemii i to od razu miałam radykalną. Musisz powiedzieć wcześniej lekarce o sytuacji w której się znalazłaś, że jesteś sama i nie masz nikogo do pomocy. Wtedy potrzymają Cię parę dni dłużej w szpitalu i mam nadzieję, że załatwią miejsce w Hospicjum na okres aż będziesz sama mogła w miarę funkcjonować. Na pewno w takiej sytuacji nie zostawią Cię samą z problemem. Radykalna to bardzo ciężka operacja. Ale tyle z nas ją przeszła i przeżyła więc się nie martw na zapas. Nie wiem czy warto chodzić po innych onkologach ja zaufałam swojej lekarce i stosowałam się do jej decyzji.
Dzień dobry ,
dziękuję - Czarownicy11 ,Madzi38, i Rukoli za odpowiedzi i podpowiedzi.
Ja nadal mam wiele dylematów z podjęciem decyzji co do operacji .Biorę pod uwagę to że mam już 69 lat i raczysko objawiło się w maju olbrzymim wodobrzuszem - ściągnięto mi ponad 9 litrów płynu więc mam świadomość że płyn poroznosił raka po całym wnętrzu brzucha .Mam też przeżuty do wątroby której przy operacji by nie ruszali. Przyjęłam 4 chemie ostatnią 24 sierpnia i chemia przystopowała troszkę raka ale świadomość że może dojść do stomii czy innych powikłań które pogorszą mój nie najlepszy komfort życia bardzo mnie przeraża i dlatego biorą górę myśli że skoro mam raka jajnika 4 stopnia to szanse na przeżycie roku mam znikome i czy jest sens się operować i cierpieć jeszcze bardziej ???.
W Warszawie z Hospicjum domowego mogą przyjechać zrobić zastrzyk czy też podać kroplówkę ale nie mogą zapewnić stałej opieki tak jak to robi Hospicjum stacjonarne do którego można się dostać po skończonej chemii i czas oczekiwania jest do 1 miesiąca na przyjęcie..
Czy udało się komuś w moim wieku przeżyć operację z takim zaawansowanym rakiem jajnika bez stomii czy też innych komplikacji i jaki okres jeszcze było im dane żyć?.
Pozdrawiam serdecznie.
Helena69, najlepiej o wszystkich niepewności ach porozmawiać z lekarzem. Moja Mama lat 68, stopień 3 i rozsianie po otrzewnej przeszła 2 operacje w przeciągu pół roku. Też bardzo się bała stomii, ale na szczęście nie było potrzeby. Była to trudna i długa operacja, ale myślę że ratując życie, ponieważ sama chemia nie dałaby rady. Decyzję musisz podjąć sama. Trzymaj się!