Kochane, u nas już lepiej, ale było bardzo ciężko. Mama była w szpitalu 4
dni. Dawali Jej sterydy i antybiotyki i czynnik wzrostu żeby uchronić
przed zakażeniem i spowodować aby produkcja białych krwinek ruszyła.
Było bardzo ciężko, zagrożenie życia, zerowa odporność, a szpital co?
zamiast w izolatce położył Mamę w pokoju z przeziębioną panią...Przez
chwilę myślałam, ze ich tam wszystkich pozabijam...Jestem zajechana
psychicznie, ale cieszę się, ze wszystko się udało ogarnąć i Mama czuje
się o wiele lepiej. Chemia przesunięta o tydzień, ale to nic w
porównaniu z tym jak było bardzo źle. Nigdy nie miała takiego spadku w
morfologii i nigdy nie była taka słaba. Teraz już zawsze między 7-11
dniem po chemii będę pędzić z Mama na krew żeby uniknąć takiego ryzyka.
Mam też nadzieję, że dostanie Neulastę żeby uchronić Ją przed takimi
spadkami.
midi napisałam na priv
czarownica-jak jesteś w branży hotelarskiej i miałabyś jakis kłopot to wal do mnie-jestem hotelarzem z 10 letnią praktyką.
nana- super, że u Ciebie lepiej.
ściskam Was kochane i wielkie dzięki za wsparcie! Piszcie co u Was! Dużo zdrówka ślę. Uff...
Aniu dzięki ,narazie ogarniam temat :)U nas kolejny rak w rodzinie.Tym razem tata szwagra po kolonoskopii stwierdzino raka 15 cm od odbytnicy czyli prawdopodobnie rak odbytu.Czekamy na histpat na cito.Będzie ciężka walka a ja co moge to pomogę narazie nie wiedzą jeszcze co to znaczy chory w rodzinieci jak świat się zmieni....
Wczoraj robiłam marker. Rośnie skurczybyk i to dość szybko! Kolejna chemia nie przynosi poprawy. Od ostatniego Taxolu włosy zdążyły wyrosnąć gdzieś ze 3 cm, teraz znowu zaczynają wychodzić i muszę zgolić. Przerzut nad obojczykiem, w styczniu jeszcze niewidoczny, teraz jest prawie wielkości jajka. W brzuchu też pewnie wszystko urosło, bo od pasa w górę bardzo schudłam, ale waga nie spadła. Pocieszam się tylko, że nie boli tak jak poprzednio, dobre i to.
Witajcie dziewczyny. Nana a ile wlewów teraz miałaś? I co na to mówi lekarz prowadzący ? Trzymam kciuki za Ciebie aby się polepszyło. U mnie jak narazie Ok. Wczoraj byłam do kontroli. Dzisiaj dzwoniłam do doktorki - wyniki dobre, marker niski. W styczniu miałam Ca125 13. Za 2 miesiące następna kontrola.
Rukola, z VII rzutu miałam dopiero jeden wlew, podzielony na 3 dawki - po jednej przez 3 kolejne dni. Potem przerwa 3 tygodnie, teoretycznie, bo w praktyce pewnie będzie różnie, teraz wypada 28 marca, więc po czterech tygodniach. Marker robiłam prywatnie, więc jeszcze u lekarki nie byłam.
Nana, a jaką miałaś przerwę miedzy VI a VII rzutem ? Jestem dobrej myśli, że z każdym następnym wlewem bedzie tylko lepiej. Co do markera to powinno się go robić w jednym laboratorium. Podobnież różnie to robią. Co prawda miałam inny tryb podawania chemii bo w cyklu : 1 dzień przygotowanie na drugi dzień chemia a w trzecim oczyszczanie i do domu. No ale różnie lekarze zalecają. Nana, tez się cieszę, że nie masz już tych bóli. Każda z nas to przeszła i wiem jaka to ulga jak można przespać noc. Miesiąc temu byłam chora a do teraz męczy mnie kaszel. Kurcze z tego kaszlu boli mnie cała klatka piersiowa a w nocy jak mnie złapie to potrafię wymiotować. Trochę to dziwne jak piszesz, że schudłaś od pasa w górę. Jak schudłam to cała. Nana bedzie lepiej. Pozdrowienia
Rukola, ja przerwy między chemiami mam tylko tyle, ile trzeba czasu na zrobienie tomografii po zakończeniu poprzedniego leczenia i oczekiwanie na opis TK, no i od razu kolejna chemia.
Marker robię w dwóch laboratoriach - na onkologii ze skierowaniem i prywatnie w laboratorium, które mam przez ulicę. Porównuję markery tylko z jednego punktu, bo pomimo tego, że w obu norma jest do 35, to pomiary robione w tym samym czasie bardzo się różnią, nawet kilkanaście jednostek.
Poprzednie chemie też miałam w systemie 2-3- dniowym, ale to był jeden wlew. Vepesid podaje się przez 3 kolejne dni, a np. Topotecan przez 5 dni, potem 3-4 tygodnie przerwy. Jeszcze inaczej wygląda chemioterapia Gemzar + Cisplatyna - oba cytostatyki są jednego dnia, po 7 dniach tzw. dolewka - sam Gemzar i 2 tygodnie przerwy. To zależy od rodzaju chemioterapii.
Co do chudnięcia, to źle mnie zrozumiałaś. Schudłam pewnie cała, ale mocno widać to tylko w górnej części tułowia, ponieważ w brzuchu pewnie przybywa, zarówno masy guzów, jak i wodobrzusza, mimo tego, że jeszcze brzuch mi nie sterczy i dalej jestem płaska.
Witam! juz jakiś czas temu przeczytałam w necie o pierwszej przeprowadzonej w Polsce , w SZpitalu Specjalistycznym we Wrocławiu,operacji przy użyciu urządzenia zwanego echolaserem.,który daje możliwośc usuwania guzów złośliwych dotąd uznawanych za nieoperacyjne.Jest to zabieg praktycznie bezinwazyjny.Może to jest jakaś szansa? Takie operacje we Włoszech juz dawno są wykonywane a u nas to innowacja.