Nana dzielna wojowniczko nie poddawaj się i walcz. Przytulam i pamiętam w modlitwie❤ jak narazie udaje mi się bez wznowy staram się myśleć że nigdy jej nie będzie a z tyłu głowy coś mówi że jak to przecież ona prędzej czy później nastąpi i wtedy chciałabym być tak dzielna cierpliwa i waleczna jak jest Nana i ... była Kucja.
Czarownico jedź odpoczywaj i się relaksuj
kochane! Długo się nie odzywałam. We wtorek mam być już na oddziale w klinice. Kładą mnie. W rozpoznaniu - cysta dermoidalna. Czyli zapewne potworniak. Lekarz onkolog twierdzi że na 200%. Pewny jest. A ja nie śpię po nocach i lykam garsciami prochy na uspokojenie... Bo ca125 wynosi 95. Dlaczego? :(
Aga84, marker ca 125 nie jest specyficznym markerem tylko w chorobach jajnika. Może byc podwyższony m.in. w wyniku przeziębienia czy np. od stanu zapalnego zęba. Podaje taki przykłąd bo wysokość markera o niczym jeszcze nie świadczy. Ja przy swoim zaawansowaniu III C miałam marker 7,5, a babeczki, których marker wynosił kilkaset miały niższy stopień zaawansowania. Jak lekarz mówi Ci, że to na 200 % potworniak to tego sie trzymaj, weź się w garść i nie zadręczaj się bo się nabawisz wrzodów żołądka :) Zobaczysz wszystko będzie dobrze.
Dziewczyny, co za głupoty wypisujecie?! Macie wyrzuty sumienia, że ktoś ma wznowę, ktoś odszedł, a wy żyjecie bez nawrotu choroby?! Dlaczego wyrzuty sumienia, czy tym chorym jest przez to lżej? Takie jest życie, jednym się udaje, innym nie i nie ma tu niczyjej winy, ani też zasługi. Ja zawsze się cieszę, jak ktoś z moich znajomych, realnych czy tylko wirtualnych, pisze o kolejnej rocznicy bez wznowy. Pewnie, że też bym tak chciała, ale to nie znaczy wcale, że komuś zazdroszczę zdrowia! Żyjcie pełnią życia, cieszcie się i módlcie, by trwało tak wiecznie! A ja z całego serca życzę, by każdej z Was się udało!
Nana pisze co odczuwam ,wiem że to głupie ale istnieje,co nie znaczy ze tym żyję.Przychodza poprostu takie myśli i tyle.To absolutnie nie znaczy ze nie doceniam tego co do tej pory dostałam❤
Brawo Nana!!!Lepiej tego ująć nie można!!!!!!!!!!!!
Witam ponownie. Siedzę właśnie na izbie przyjęć i czekam na swoją kolej. Jutro mam operację radykalną. (jasnokomórkowy rak jajnika lewego, wycięty podczas cesaki). Boję się jej skutków. Hormonalnej terapii zastępczej nie dostanę narazie, może po chemii. Boję się bardzo jak będę funkcjonowała bez hormonów. Po wygojeniu rany czeka mnie chemia, 6 cykli Carboplatyna i taxol. Boję się jej skutków. Najbardziej się boję tego, że moja trzyletnia córcia będzie patrzyła na to co ze mną będzie się działo. Mam też dwumiesięczną Basię. Boję się jak dam radę opiekować się nią. Dużo tego strachu. Wiem, że stawka jest wysoka. Stawka najwyższa, bo życie ale smutku pozbyć się nie potrafię. Smutku za tym "normalnym życiem" i za sobą jaką teraz jestem. Zawsze miałam dystans do swojej powierzchowności a teraz przekonuję się jak bardzo lubię swoje ciało, kobiecość a nawet zawsze znienawidzone przeze mnie słabe włosy okazują się dla mnie cenne i drogie. Mam dopiero 33 lata, fajnego męża. Kochanego. I taką cudowną rodzinę. Co ze mnie zostanie, jak mnie to wyniszczy i jak zajmę się swoimi Córeczkami i jak One to wszystko przyjmą. Potrzebowałam wyrzucić z siebie te wszystkie lęki. Zrobiłam to tu bo kto lepiej zrozumie mnie niż kobiety, które przeszły tę samą drogę i mają/miały ten sam strach i smutek a także nadzieję, że po tej trudnej drodze już wszystko będzie dobrze. Proszę trzymajcie kciuki. Będę wdzięczna za rady i Wasze doświadczenia po radykalnej (chodzi mi o skutki menopauzy) i chemii. Pozdrawiam!
EwkaS, to, że się boisz jest jak najbardziej oczywiste, dziwne by było inne samopoczucie, jednak zapewniam cię, że sobie poradzisz, najgorszy jest ten czas przed operacją a potem zaczynasz skupiać się na poszczególnych etapach leczenia, Po operacji która wcale nie jest straszna po kilku dniach wychodzisz do domu w całkiem dobrej formie, oczywiście przydałaby się pomoc przy dziewczynkach. Menopauza nie musisz przechodzić ciężko, to nie prawda, że raptem się zestarzejesz i zbrzydniesz.W czasie chemioterapii będziesz miała gorsze dni, ale też nie będzie tragedii, wiosnę i lato przechodzisz w peruczce, albo jak wiele z nas w szykownych chustkach, czapkach i kapeluszach, włosy odrosną to pewne. Starsza córka twój wygląd po krótkim wyjaśnieniu przyjmie naturalnie, twoi bliscy zauważą jakie masz ładne oczy. Wiadomo, trudny czas przed tobą, ale po kilku miesiącach będziesz miała to za sobą, miałam operację w tym samym czasie i w następną zimę z fryzurą na jeża wyjechałam w góry. My dałyśmy radę to i ty nie będziesz gorsza😁
pozdrawiam
Ja też dołącze swoje 5 groszy.Bałyśmy się wszystkie,ba -byłyśmy przerażone tym co przed nami.Inaczej raczej się nie da.Trzeba to przejść.Nie bój się jednak operacji ani chemii.Wszystko tak naprawdę jest do przetrwania a jeśli zniosłaś dobrze cesarkę i nie biadoliłaś jak niektóre kobiety to szybciutko się pozbierasz.Im szybciej wstaniesz tym szybciej zaczniesz w miarę normalnie działać.Nie powinnas tylko dzwigac dziecka i tego sobie pilnuj!!!na kolanka ,na rece w łóżku owszem byle nie z ziemi czy z łóżeczka .Ja mialam 36 lat i 2 letnią Majkę.Da sie to wszystko przejść.Co do chemii to też nie każdego "chwyta"jakoś mocno.Ja ją przeszłam wzorcowo więc i Ty masz dużą szansę :)A co do późniejszego wyglądu?No cóż...pomimo iż nie biore hormonów moje rówieśniczki wcale nie wyglądają lepiej więc nie martw sie na zapas.Najważniejsze to żyć i to jest Twój CEL.Reszta ,zobaczysz nie jest tak straszna choć czasem są momenty strachu i zwątpienia.Ale my tu jesteśmy właśnie po to żeby jedna drugiej pomogla a czasem ustawiła do pionu.Do boju i tyle.Jesteś mamą i żonką więc wyjscia nie ma jak tylko :żyć!Powodzenia :)