Kucja [*] śpij spokojnie. SMUTNO:-(
Najgorzej jak człowiek niedowidzi. W telefonie myślałam, że dodałam płaczącą buźkę, a na kompie patrzę a tu uśmiech i aureola. Najgorzej, że za późno zauważyłam i edytować nie mogę. Przykro mi z powodu Kucji, bardzo smutno. Każda tu śmierć odbiera mi też ciut nadziei. Spoczywaj w pokoju Kucjo [*]
Miłka, Slawka, Tatmag, Czarownico, super że jesteście tyle czasu bez wznowy. Życzę Wam, aby (cytując klasyka) było tak do końca świata i jeden dzień dłużej.
Nana, tak mi przykro, nie wiem co powiedzieć. Może uda Ci się szybko znaleźć pomoc w opanowaniu bólu. Myślę, że Agnieszka76 dobrze radzi. Mój brat (rak płuc z przerzutami do wątroby i nerek) był pod opieką takiego hospicjum. Pielęgniarka była u niego dwa razy w tygodniu, a jak była potrzeba to ona albo lekarz przyjeżdżli na telefon. Podziwiam Cię i myślę, że się jeszcze tak łatwo nie poddasz.
Dziewczęta, na początku swojej walki myślałam, że najgorszym bedzie moment, jak pojawi się wznowa i okaże się, że muszę dalej walczyć. Obecnie jestem cztery miesiące po trzeciej chemioterapii, czuje sie dosyć dobrze , ale...... czekam kiedy znów mnie dopadnie :( Ostatnio dotarło do mnie, że najgorszą jednak to chyba będzie chwila jak mi powiedzą, że nie ma już żadnych metod na walkę z chorobą i pozostaje juz tylko czekanie. I z tego względu podziwiam Nanę. Wydaje mi się, że jestem też dosyć silną osobą i staram się nie zadręczać ale nie wiem jak to będzie dalej.
Życzę wszystkim Wam i sobie dużo siły i cierpliwosci, i mimo wszystko dużo nadziei.
To wszystko takie niesprawiedliwe...Czasem zadaję sobie pytanie na które wiem ,że i tak nie uzyskam odpowiedzi...DLACZEGO JA?Kiedyś zastanawiałam się DLACZEGO JA zachorowałam,teraz dlaczego właśnie ja żyję?Czy Bóg ma jakieś swoje ukryte plany?????Chyba tu na ziemi nie uzyskam odpowiedzi.Kucja pewnie już wie....Spoczywaj w pokoju ,pewnie znasz już wszystkie odpowiedzi na pytania ...
Nana jesteś silna baba ale szukaj kogoś kto ustawi Ci leki nawet kosztem kimania w dzieńi życia w przydżumieniu.Nie warto się męczyć.Rodzina pewnie też cierpi patrząc jak cierpisz....
Kochane jesteście, dziewczyny! Wiem, że radzicie mi dobrze, ale pewnych rzeczy przeskoczyć się nie da. Ja się hospicjum nie boję, prędzej czy później i tak tam się znajdę. Ja się przed tym wcale nie bronię. Ale, żeby być pod opieką hospicjum, trzeba mieć skierowanie, a sama sobie go nie wypiszę. Rozmawiałam kilka razy z lekarką - wyda skierowanie dopiero wtedy, gdy dalsze leczenie onkologiczne uzna za niecelowe. Tak mówią przepisy i widocznie nasz oddział NFZ bardzo tego pilnuje. Tym razem na wizycie byłam razem z córką, też o tym była mowa. Stanęło na tym, że dostałam skierowanie do poradni paliatywnej. Dzisiaj córka jeździła tam mnie zarejestrować, termin na 28 lutego, o miesiąc mniej niż w poradni leczenia bólu. W poradni pracuje tylko jeden lekarz i teraz jest akurat na urlopie. Jak pech, to pech.
Kucja... tak bardzo mi przykro... wszystkie chyba wiedziałyśmy, co oznacza to milczenie :(
Nana bardzo Cię podziwiam, co już chyba mówiłam. Nie napiszę nic odkrywczego, prócz tego, że jesteś moją ulubioną wojowniczką na tym forum. Twój dystans, rozsądek i mądre wpisy utwierdzają mnie w przekonaniu, że jesteś świetną osobą :)
Nana no to do .... z tym wypisem do Hospicjum.Juz nawet nie piszę o tym 28 lutym bo to termin z kosmosu..,.😱