Ania_walczę_o_mamę słyszałam o przerzutach raka jajnika do mózgu (a raczej czytałam tutaj i na innym forum), ale nie są to chyba częste przypadki, a zwłaszcza nie na takim etapie jak jest Twoja mama. Wiadomo, że niepokój jest, ale bądź dobrej myśli... wiem... łatwo się mówi. Jak ja Cię dobrze rozumiem...doskonale Cię rozumiem. Ściskam mocno i pisz co z mamą.
Miałam do czynienia z przerzutami do mózgu u koleżanki.Pomimo b.wysokiego stopnia zzawansowania (na początku tylko otworzyli i zaszyli.. przeżyła 3 lata z czego kilka mies przed zdiagnozowano przerzut do mózgu.Miała problemy z chodzeniem ,oddawaniem moczu,guz jednak objawił się najbardziej tym że miała objawy padaczkowe co chyba jest najczęstszym objawem.Przerzuty do mózgu są jednak rzadkie i mam dużą doze optymizmu co do mamy.Byc może jest to jakas zaszłość.Jednak lekarz musi dmuchac na zimne.Glowa do gory.Będzie ok -zobaczysz :)
Nana, smutne wieści na początku nowego roku, ale nie poddawaj się i jak radzą dziewczęta może jeszcze inny lekarz coś poradzi. Będę się modlić o siły dla Ciebie.
Aniu_walcze_o_mamę, wydaje mi się, że gdyby to był przerzut do mózgu i w dodatku widoczny już na tomografii to mama miałaby jeszcze inne objawy np. zawroty głowy, problemy z mówieniem. Tak mi się wydaje. Trzeba być dobrej myśli.
Pozdrawiam wszystkie dziewczęta.
Witajcie 🙂 Aniu, też obawiałam się przerzutów do mózgu choć faktycznie chyba nie są częste. Obiło mi się o uszy, że Kora ma takie przerzuty i znów jest na chemioterapii. Miałam problemy z pamięcią, bóle głowy, zawroty i mdłości ale badania wykazały, że z moją głową wszystko okay. Problem tkwił w kręgosłupie a nie w głowie i nie miał związku z nowotworem. Trzymam kciuki za pozytywne wyniki badań Twojej mamy. Udar podobnie jak zawał można przejść bezobjawowo, więc uszy do góry. Nano, cóż tu rzec. Sama wiesz o chorobie więcej ode mnie, więc wiesz też, że póki żyjemy wszystko zdarzyć się może. Trzymaj się.
nana moze warto skonsultowac jeszcze gdzis indziej, wiem ze teraz moja propozycja moze byc troche zaskakujaca, ale gdybys chciala na przyklad leczenia za granica, to moja ciocia leczy sie od dwoch lat w Paryzu na raka macicy. Jesli miallabys gotowosc to na nocleg, tlumacznie z franc i wsparcie mozesz liczyc.
a co do kreatyniny mojej Mamy o ktora tak sie balam, to wyobrazcie sobie ze poszla na badania krwi przed podaniem avastinu i okazalo sie ze kreatynina byla w normie, a badanie kreatyniny z innego laboratorium kilka dni wczesniej wykazalo podwyzszony poziom.No ale tomografu nie moga Mamie zrobic bo tsh jwst za niskie, endokrynolog Mamy na urlopie wiec tk ktory byl zaplanowany na piatek wypadnie. Zglaszala do lekarza ze bolą ją nogi i puchna, to stwierdzil ze to moze przez tarczyce a chrypa ktora sie utrzymuje no to ze pewnie od chemii.
Kotka, wielkie dzięki, ale nie myślę o leczeniu za granicą. Moje możliwości finansowe na to nie pozwalają, a poza tym chyba już niewiele, albo wcale, da się zrobić ze względu na niewydolność nerek. Z jednej strony jest naciek na żyłę nerkową i do miąższu nerki, który jednak się powiększa, a z drugiej - sama chemia już dobrze dała tym moim nerkom popalić, a do tego ileś tam TK z kontrastem. Od operacji minęło w listopadzie 6 lat. Przerwę w leczeniu miałam tylko od kwietnia 2012r. do listopada 2013r. Od tego czasu chemia non stop, z czego 2 lata w badaniu klinicznym. I tak organizm mam silny jak na niedźwiedzia przystało. Kto by tyle tego wytrzymał? Nie mam już ani siły, ani ochoty nawet gdzieś jeszcze konsultować, co gorsza nie widzę też sensu. Na razie mam wyznaczoną TK na 17 stycznia. Przed badaniem mam przez 3 dni jeździć na kroplówki, by zbić kreatyninę na tyle, aby było możliwe badanie z kontrastem. Potem ze 2 tygodnie czekania na opis i zobaczymy. Mimo wszystko jeszcze liczę, że może coś moja lekarka mi zaproponuje, a jeśli nie, to trudno. Chyba już sobie odpuszczę.
Nana to ja jeszcze się wtrącę z radą - śledzę to forum i z dużym uznaniem obserwuję Twoją walkę z chorobą. Rozumiem ze ńie masz już sił na jakieś heroiczne kroki, ale poczytaj może jeszcze o leku o nazwie ONX 0801.Jest to lek dla kobiet z zaawansowanym rakiem jajnika w fazie badań klinicznych w Wielkiej Brytanii - z tego co czytałam to można zgłaszać chęć włączenia do badania. Zawsze to jakaś opcja do rozważenia.
Z kreatyniną jest trochę podobnie, jak z cholesterolem. Wystarczy, że w przeddzień zjemy sobie frytki,coś smażonego, tłustego i już panika, że cholesterol jest sporo powyżej normy, podczas gdy jest wszystko w porządku. Może były akurat takie dni, że mama mało piła różnych płynów, za to sporo kawy i już wynik masz podwyższony. Poza tym ja już przestałam wierzyć w solidność niektórych laboratoriów. Mam na myśli "Diagnostykę", którą przyłapałam na błędnych badaniach z posiewu moczu. Teraz mam kolejny przykład z kreatyniną. Od czasu, jak rozpoczęłam terapię Olaparibem, kreatyninę miałam zawsze w górnej granicy normy lub nawet ciut wyżej, a od czasu pojawienia się nacieku do nerki to sporo powyżej normy, mimo że dzień lub nawet dwa przed każdym badaniem piłam sporo wody. W ubiegłym tygodniu zrobiłam badanie kreatyniny "z marszu", bez żadnego picia, właśnie w Diagnostyce i kreatynina wyszła w normie. Tak że bywa z tym różnie, a przede wszystkim jeden pojedynczy skok o niczym jeszcze nie przesądza.