turczynka moja kolezanka w okolicach 30stki miala cos na jajniku i marker ponad 300. W szpitalu mowili ze to moze byc rak. Okazalo sie ze to torbiel czekoladowa i ze ma endometrioze. Raczej jak lekarze cos podejrzewaja to przed operacja robia nie tylko marker ale inne badania i tomografie i wtedy szybko operacja. Tyle ze najczesciej podejrzewaja juz jak sa wyrazne objawy tj. Wodobrzusze, bole itd. No i wtedy to stadium zaawansowane. Podobno w niskim stadium rak jajnika wykrywany jest zwykle przez przypadek. Moral z tego taki ze to moze byc cos lagodnego ale jest prawdopodobienstwo ze rak, operacja to rozwiaze. Dla spokojnosci moglaby postarac sie o laparoskopie szybko, ale wiadomo jaki mamy czas, przedswiateczny.
Nie kojarzę nikogo z wysokim markerem i zmianą łagodną, już prędzej ze wznową przy niskim markerze. Co do objawów to w sumie nie miałam żadnych mimo figo 4 i markera 6983, ani boleści ani wodobrzusza. Mój nowotwór wykryto właściwie przypadkiem . Nie bardzo rozumiem czemu lekarz nie widzi niczego szczególnie niepokojącego w markerze 240, który przecież kilkakrotnie przekracza normę, ale nie jestem lekarzem. TK i USG jest tu w moim pojęciu niezbędne. Co do operacji to nie zawsze jest od razu. Nie tylko ja miałam najpierw chemię a potem operację, więc pewnie i bez chemii jak pacjent jest w dobrej formie tydzień w tę czy tamtą stronę o niczym nie decyduje. Tak czy owak marker 240 daje mocno do myślenia.
Wszystkim życzę dobrych,rodzinnych świąt!!!
Życzę Wam pełnych cudów Świąt Bożego Narodzenia.
Ja już po chemii. Wróciłam w środę. W szpitalu było niesamowicie miło. Łamałyśmy się opłatkiem. Zawsze dużo siły dają mi inne pacjentki. Zwłaszcza te modlące się na różańcach. Nie samowite kobiety :) . Od córek jednej z pacjentek dostałam małą figurkę Maryji i olej św. Charbera ale to były tylko rzeczy. Pokazała mi swoją wiarę :)
Czuje się lepiej niż po ostatnich 2 chemiach :) wstaję z łóżka :) zostawiam lęki i markery itp i cieszę się świętami :D
Przed szpitalem dostałam taką wiadomość w messengerze :)
" Hallo Justyna , przechodziłam to co ty . 11 Lat temu dostałam diagnozę rak jajnika lewego , prognoza przeżycia prawie żadna . Najpierw operacja , chemoterapię , przezuty po 8 miesiącach . Do dzis przeszłam 18 operacji . Przerzuty na pierś , jelito i po drodze jeszcze 2 nowe raki .Po jednej z operacji pękło mi po dwóch dniach jelito , przeżyłam smierć kliniczna . 12 tygodni leżałam juz nie wstając z łóżka to był czas przed Wielkanocą , syn będąc w wielka środę w polskim kościele zalatwil mi ( mieszkam w USA)Księdza żebym mogła sie wyspowiadać i przyjąć Komunie Św. Ksiądz przyszedł w wielki czwartek , wyspowiadalam sie i przyjęłam Komunie Św . W wielki Piątek wstałam sama i tak do dzis chodzę . Nie myśl o śmierci nie wyprzedzaj Boga , on wie co robi . Oddaj sie w jego Opiekę a będzie dobrze . Ufaj mu "