Midi, wzrost markera nie jest duży, a wahania mogą się zdarzyć, no i nadal jest w normie. Przed każdą chemią badano nam marker. Pamiętam jak przed czwartą chemią mój marker wynosił 7 z hakiem a przed piątą 15 z hakiem. Pomyślałam wtedy: no tak, już rośnie, koniec złudzeń, w dodatku się podwoił . Lekarz bez przekonania mówił żebym się nie martwiła. Jednak potem marker spadł i przez ostatnie 3 lata nie przekroczył 9. W listopadzie wynosił 7,7. Nie wiem, ale w tej chorobie nie można niczego przesądzać. Trzeba mieć nadzieję, że los odmieni się na lepsze. Gdyby każdy zły wynik oznaczał najgorsze, wielu z nas już by nie było a jednak żyjemy i nie dajemy się. Pozdrawiam Dziewczyny i każdej życzę dużo zdrowia i siły ducha :)
Midi ja też reaguję tak samo jak Ty, zawsze najgorsza i najczarniejsza wersja, jak jest ok to się bardzo cieszę ale zawsze jestem przygotowana na najgorsze taki mój pesymizm, który na szczęście nie zawsze się sprawdza. MW moja mama też ma depresję, która teraz przy chorobie się nasiliła i to bardzo, jest pod opieką psychiatry i bierze psychotropy które trochę pomagają ale szału nie ma.
kotka to nie tak. Moja mama miala wyciete wszystko w czasie operacji co bylo widac. Tylko u niej gadzina poszla troche inna droga bo w brzuchu strasznego spustoszenia nie bylo tzn jelita watroba wyrostek sledziona itd. czyste, a poszlo na wezly chlonne najdalej nadobojczykowy i w plucach guzki podejrzane o meta. Po chemii w plucach calkowita regresja a te wezly pozmniejszaly sie o 70% powiedziano nam ze tak ma byc i nie dano skierowania na pet. A teraz lekarz mowil ze marker w normie TK czyste wiec za 3 tyg. dalej avastin marker i obserwujemy.
Midi u mojej Mamy marker wzrastał podobnie, najpierw po kilka a potem wystrzelił o 100, a teraz jest ok 280 Tomografia najpierw czysta, a później ślad płynu w opłucnej, a przy kolejnej tk już woda w opłucnej. Byłam u kilku lekarzy i powiedzieli, że nie będzie błedem jeśli nie podamy teraz chemii choć podejrzewają że to robal sieje coś przy tych płucach bo skąd ta woda? Póki woda nie powoduje duszności można jej nie ruszać. Dzisiaj zrobiłyśmy badanie PET i czekamy na wyniki pewnie do Świat nie przyjdą:-( Nie chce Cię straszyć tym co napisałam, tylko trzymaj rękę na pulsie i rób nawet co mieisąc poziom markera- nawet prywatnie. Jeśli będzie rósł możesz się postarać o badanie PET-jeśli nie u siebie w mieście to w innym tak jak my to zrobiłyśmy. Ale dopóki marker nie przekracza normy, a w tk nie ma nowych zmian cieszcie się Świętami i sobą bo to najważniejsze aby być razem i czuć szczęście. Wierzę, ze nasze Mamy dadzą radę z tymi robalami i wiele lat przed nimi. Buziaki wielkie.🙂
Basik77. Moja mama tez ma depresje (albo dwubiegunówke, zalezy kto diagnozuje)..ale najgorsze poza tym ze zapada sie w sobie to fakt ze przestaje jeść cokolwiek i pic...kazdy kęs i łyk to proby a ona i tak jsk polknie to za 10 minut zwymotuje...a ja patrze jak niknie, przestraszona moja mamusia....zawiozlam ja do szpitala na psychiatire bo balam sie odwodnienia no i tego zeby sie nie zglodzila. Tam wiem ze podadza chociaz kroplówki...moze porozmawia z psychologiem. Mnie trudno bylo czymkolwiek ja zainteresować. Byla stale senna w takim stuporze...chwilami tyllo sie umiechala ....serce mi sie lamie. Ake rozumiem ze ta choroba to bunt chyba na raka...nie wiem zresztą. Ona sama w domu nie mogłaby zostać bo juz na pewno nic by nie zjadla ani pila. A jak tu zrobic zeby z nia byc 24 godziny. Tak przez ten tydzien dzialalam...ale tez to moze ja przytlaczac noa i nie ukrywa ze dla mnie to tez duza trudnosć bo w zasadzie patrzysz na najblizsza osobe ktora cierpi i nic nie mozesz zrobic.. nie znajduje slow pocieszenia....wciaganie do jakiejkolwiek rozmowy ja nie interesowało...