Dzięki Tatmag. wzdęcia całkowicie nie są opanowane ale jest lepiej. Piję koper włoski za rada Agnieszki76 i miętę i trzymam ścisłą dietę. Już mi z brzucha nie wycieka. Idę jutro do kontroli. Pewnie parę szwów mi jeszcze zostawia. Dużo wietrzę brzuch ale nie do końca szew się wygoił. Jutro moja 2 tygodnie od operacji. Zapytam o wyniki. Niby są standardowo za 4 tygodnie ale powiedzieli że moje mają być wcześniej. Taka jestem wyjątkowa :(. Boję się tych wyników. Dobrze że Profesor powiedział, że jak będą to mam przyjść na oddział do niego to będzie zwoływał konsylium. Najgorzej odbierac wyniki i iść z nimi do domu. Chyba bym wolała aby wyniki nasze dostawali lekarze i dopiero oni je z nami omawiali dając już konkretne wskazania. Pozdrawiam wszystkie
Drogie Dziewczyny, powiedzcie proszę jak to zazwyczaj jest ze zmianami po cyklu 6 chemii?czy wtedy juz zmiany powinny zniknąć? Czy powinno byc czysto?Mama jest po 6 chemiach i dwoch operacjach. Zmiany przewaznie zmneijszyly sie o polowe. Co by to moglo oznaczac?Lekarze nic nie mowią, tylko podaja fakty, ile sie zmniejszyly te zmiany. Z gory bardzo dziekuje za info. Nutri juz tez Mamie odstawilam, maci racje, ze lepiej je zostawic na inny czas. Pozdrawam
Babeczka jak masz sie męczyć z wynikiem w domu to wrzuć tu do nas bez danych osobowych o na ile będziemy mogły to wytłumaczymy.Trochę już "zmieliłyśmy"opisów i wyników.Kotka,prawda jest taka,że idealnym rozwiązaniem jest ,kiedy to przy 6 chemii wszystkie zmiany znikną.Niestety nie zawsze tak się dzieje ,czasem ze względu na wielkość guzów,czasem na reakcję na chemię.Grunt,żeby się nie powiększały,a często zmniejszenie też jest sporym sukcesem.Być może zaproponują mamie coś jeszcze.Operować raczej nie będą bo mamcia już po 2 operacjach choc kto tam wie... ale być może dorzucą chemii... Czas pokaże.Lekarze zapewne nie wiedzą do końca w którym to pójdzie kierunku więc milczą.Trzeba mieć nadzieję i do przodu
Dziewczyny jestem w zawieszeniu do czwartku. Dzisiaj byłam u lekarza, wynik markera skoczył do 1662 w ciągu dwóch tygodni (powiększył się z 862), opisu TK brak i czekamy do czwartku. Zobaczą co to jest i będą proponować leczenie jakąś chemią, ale z wrażenia zapomniałam, coś mówiła że jestem platynooporna i chyba caleyex co 4 tygodnie wlewy? . Ogólnie czuję się dobrze, oprócz zgagi-odbijania się, zastanawiam się czy nie zrobić sobie przerwy. Wróciła kondycja i planuję powrót do pracy we wrześniu. Zanim coś podejmę myślę, czy nie skonsultować gdzieś leczenia. Nic nie boli i nie mam tego złego posmaku w ustach. Pozdrawiam, podpowiedzcie co mogą mi zaproponować.
Przejrzałam twoje posty, rozumiem, że ostatnią chemię miałaś w maju tego roku. Jeśli to wznowa, a tak prawdopodobnie jest, to rzeczywiście jesteś już platynooporna. W tej sytuacji mogą podać ci Caelyx (czerwona chemia) lub Topotecan. Skuteczność obu jest ponoć taka sama. W moim przypadku lekarka zadecydowała podać Caelyx, bo jest dobrze tolerowany (pomijając zespół ręka - stopa). Topotecan jest we wlewach pięciodniowych i strasznie zżera morfologię. Może coś więcej napisze Kucja, bo miała jedno i drugie. Przykro, że znowu musisz przez to przechodzić.
Kotka, myślę, że lekarze nie zdecydują się na kolejną operację w tak krótkim czasie . Wydaje się, że dołożenie 3 chemii jest rozsądnym i jedynym wyjściem w tej sytuacji. To częsta praktyka w takich przypadkach. Oczywiście, niedobrze, że twoja mama ma słabe wyniki krwi, ale przecież mogą podawać czynniki wzrostu lub przesuwać o tydzień chemię. To i tak lepsze niż pozostawienie widocznych zmian samym sobie. Rak nie będzie czekał w uśpieniu, tylko rozwijał się dalej. Trzeba mieć nadzieję, że mama szczęśliwie przebrnie przez chemie, a zmiany znikną całkowicie. Trzymajcie się!