Cisza jak makiem.... TRZYMAM MOCNO KCIUKI ZA MAMĘ. Miejmy nadzieję że wszystko pójdzie zgodnie z założeniami. Ty też się trzymaj i bądź tylko dobrej myśli.
Jutro operacja, stres okropny. Wiele myśli, czy jak otworzą to nie będzie niespodzianek..czy wszystko się uda. Na odleglosc to wszystko jest jeszcze trudniejsze, ale po rozmowie z siostra wiem ze mama psychicznie dużo gorzej niż przy pierwszej operacji. Jeśli coś będzie nie tak to pakuje się i wsiadam w samolot.
A jak Wam życie mija dziewczyny? Cicho tu na tym forum.
Pozdrawiam.
Niestety pomimo książkowych i statystycznych lepszych rokowań ten nasz skorupiak jest kompletnie nieobliczalny. To wielka ruletka - zawsze to powtarzam.
Staram się nie martwic na zapas ale wiadomo jak jest, są gorsze momenty. Wszystko okaże się po operacji. Jedyne dobre w tym wszystkim ze szybko działają i mam nadzieje ze to odegra role. Wierzyłam ze przy stadium 1c(pomimo złośliwości g3) będzie spokoju na długo, ale niestety. Trzeba się uzbroić do kolejnej walki.
Lenka69 daj nam znać jak uda Ci się skonsultować z innym onkologiem, być może znajdzie inne rozwiązanie.
Buziaki.
Mar.s wiem że zrosty mocno komplikują sprawy ale nie martw się na zapas bo nie zawsze tak jest. Trzymam kciuki. Lena69 też bym szukała innego onkologa.Jeśli jesteś na siłach to konsultuj sprawę z innym lekarzem.
lenka69 jestem z innego forum ale też zmagajaca się z.chorobą. Bardzo Tobie kochana dopinguje i zaglądam na ten wątek ze względu na Ciebie. Otóż z doświadczenia i intuicyjnie mogę powiedzieć szukaj innego lekarza,lekarz który choruje jest zajęty swoją choroba i będzie ciągle na zwolnieniu.Miałam koleżankę chorą na raka płuc która leczyl prof.też chory,jej już nie ma a on w USA się leczy. Tu jest wyścig z czasem ratuj się kobieto. Życzę wytrwałości i powrotu do zdrowia
Tak czarownico da rade ciąć ale anestezjolog mówiła ze ponowne cięcie już zabliźnionych miejsc oraz zrostów może wywołać nawet większy ból niż za pierwsza operacja. Mama dostanie pooperacyjnie leki przeciwbólowe w kręgosłup z tego co mówiła.
Tak masz racje, pomaga to w co wierzymy. Zobaczymy co przyniosą kolejne tyg.
Buzki.
Tak przypuszczałam, że jak będzie się dało to będą ciąć. Co do grzybów i innych cudownych wspomagaczy się nie wypowiem bo z perspektywy czasu na forum mam mieszane uczucia.Pomaga chyba to w co wierzymy...Dla mnie odporność to zdrowe, zróżnicowane odżywianie i jak najmniej przetworzone.
Dziewczyny a jeszcze z innej beczki. Cofnęłam się prawie do początku wpisów na forum i znalazłam wypowiedz jednej z dziewczyn, która wspomagała się grzybami Reisha. Ponoć działają one na układ odpornościowy i nie tylko..pisze się o wielu zbawiennych właściwościach. Myśle żeby zakupić to mamie.
Czy któraś z was stosowała i może się podzielić opinia?
Lenka69 nie jestem specjalista ale wg mnie 4 miesiące to bardzo długi okres czasu w tej chorobie..uważam ze jeśli masz możliwość to skonsultowalabym to z innym onkologiem. Ale może inne dziewczyny, bardziej doświadczone i z większa wiedza zabiorą zdanie:-)
A u nas kochane sprawa następująca, za tydzień we wtorek mama ma się stawić na oddział. Będą ciąć ten węzeł chlonny i oby tylko tam. Później może chemia a może nie..tego jeszcze nie wiemy. Na operacje do mamy nie przylece bo to już zaraz, planuje zjechać w sierpniu i zostać na dłużej. Strasznie jestem rozdarta przez ten wyjazd tutaj:( głupie myśli przechodzą przez głowę ale chce się wierzyć ze będzie dobrze. Ściskam i życzę Wam dużo siły i spokoju.