Moja mama dzisiaj także przyjęła chemie. Ostatnie leczenie było w kwietniu 2015 roku. Teraz wznowa. Lekarze zaproponowali ponownie FRC. W badaniach genetycznych mutacji brak. Jestem ciekawa jak organizm odpowie tym razem. Dzisiaj drugi dzień wlewow. Życzę zdrowia dla wszystkich.
Panie Ryszardzie, trzymam oba kciuki do góry, jestem pewien że wyniki płytek wrócą do normy i wróci Pan do leczenia tym cudownym lekiem, pozdrawiam i jeszcze raz zdrowia
Domikule, bardzo długo twoja mam nie potrzebowała leczenia, widać że chemia bardzo dobrze się spisała, mój bliski nie mógł być leczony ostra chemia z powodu WZW jest na leczeniu celowanym
To prawda remisja trwała bardzo długo. Po szczepieniu zaczęły się komplikacje i nie warto było czekać. Komórki limfoidalne urosły do 51%. Limfocyty tez wzrosły oraz powiększyła się śledziona. Liczę na to ze chemia pomimo agresywności pomoże. Brak mutacji wykluczył inne możliwości leczenia. Zdrowia dla wszystkich.
ale szczepienie przyczyniło się do wzrostu, czy już przed szczepieniem było coś widoczne?
Jednak mam lęki że zabraknie dla mojego taty leczenia i będzie ciężko, cały czas przychodzą czarne myśli jednak staram się ich nie pokazywać przy ojcu. Jednak cieszę się że tata jest na leczeniu celowanym od prądu miesięcy i mam nadzieję że będą wynajdować nowe terapię i kiedyś ta choroba będzie można wyleczyć.
Chyba każda osoba wspierająca chorego ma czarne myśli. My od 2009 roku zawsze wyczekujemy co powiedział lekarz. Obecnie do chwili szczepienia mama miała bardzo dobre wyniki. Wszystko w normie. Komórek nowotworowych cytometrii przepływowej 1 procent.( stan na luty) Po drugiej dawce szczepienia ( czerwiec) nastąpił szereg objawów. Cytometria wykazała ponad 30 procent komórek nowotworowych. Wzrost limfocytów, śledziony, poty nocne, osłabienie zdecydowały o leczeniu. Myśle ze należy być dobrej myśli przy tej chorobie. Trzeba liczyć ze jak nie ta to będzie inna terapia. Koronawirus nie ułatwia dodatkowo ochrony chorego. Obecnie chyba to ryzyko zachorowania sprawia ze martwię się najbardziej. Zdrowia i wytrwałości dla taty. Każda pozytywna wiadomosc na tym forum jest nadzieja na to ze da się z tym żyć.
Bardzo dziękuję za dobre słowa, życzę twojej mamie dużo zdrowia i żeby wszystko się dobrze potoczyło, jednak jak czytam artykuły w internecie i te bezduszne wpisy o długości życia , statystki komplikacje to płakać mi się chce, staram się zachować twarz jednak to trudne, pozdrawiam
A odnośnie terapii że będą inne, to siostry cały czas mi to powtarzają jednak ja i tak mam doła i nie umiem się pozbierać, jestem osobą młodą, nie chciano mi powiedzieć o diagnozie taty sam się przypadkiem dowiedziałem, szok i niedowierzanie. Jednak mam nadzieję że będzie dobrze, ona umiera ostatnia