agnieszka to straszne...jak można jeszcze takie zabiegi robić na żywca...ja oprócz kanału szyjki miałam tez lyzeczkowana macice i na sama mysl ze mialabym byc przytomna robi mi sie słabo...
A nie pochwalilam sie:) wczoraj odebralam wynik cytologii wszystko ok, i będzie syn Antoni ;)
Oby to szczęście mnie nie opuściło;-)pytałam lekarza, czy mogę do pracy i jechać w podróż.Powiedzial, że to nawet dobrze bo odpocznę;-).jutro znów kawał drogi przede mną bo jadę na wesele.ale ja z tych siedzących, to może przezyje.Faktycznie lepiej dmuchać na zimne,niż potem mieć większy problem.
To ja mam chyba zajebista odporność na ból.Bo miałam wczoraj 2 wycinki i łyżeczkowanie, bez znieczulenia na żywca w niespelna pol godzinki, po czym od razu wróciłam do pracy. Dzis jest wszystko elegancko ,10 h w podrozy.Cieszę się że tak to wyszło, bo uniknęłam stresu ze znieczuleniami, ew. szpitalem itp. jak dla mnie to wizyta u dentysty jest gorsza.
Ilka uszczypniecia sa tylko gdy pobierany jest wycinek z tarczy. Ja mialam wycinki z tarczy i lyzeczkowanie kanalu szyjki i macicy wiec musialam miec znieczulenie ogolne na 20 min bo chyba zaden lekarz nie zrobi tego na zywca. Poza tym jak juz mialam pobierane wycinki warto zbadac czy dalej nie ma zmian. Samo pobieranie wycinkow z tarczy jest dla mnie bez sensu bo dziadostwo moze siedziec w kanale. I wyszlam w ten sam dzień po południu. Gdziw trzymaja kogos po wycinkach 3 dni w szpitalu? Chyba że jakies komplikacje sa
jezyk321 Z perspektywy czasu zauważyłam,że jeśli w wielu sytuacjach my same się nie upomnimy o należyte nas traktowanie czy o podanie nam znieczulenia czy wręcz o samą krótką możliwą w takich zabiegach narkozę to lekarze sami z siebie mogą o tym nawet nie wspomnieć. Jak ja oczekiwałam na biopsję to inne które czekały w kolejce na to samo wspominały, że dadzą radę i ani w głowie im narkoza, że wytrzymają. Ale ja po moich różnych doświadczeniach zdecydowanie wolałam nic nie czuć, nic nie słyszeć i obudzić się "po wszystkim". W warunkach szpitalnych po tej biopsji i tzw.wyskrobinach wyszłam ze szpitala tego samego dnia, po ok.2,3 godzinach.
Chcę przez to powiedzieć, że można a czasami nawet warto oszczędzić sobie niepotrzebnego stresu.
Ech, w lutym minie rok od parszywej kolposkopii i na przełomie grudnia i stycznia mam mieć wycinki, tak sobie wczoraj przypomniałam. Jeśli mam być szczera to jakoś nie napawa mnie to optymizmem. W znieczulenie miejscowe nie wierze, inteligentna p. doktor do szycia po porodzie tak mnie znieczuliła, że najpierw ukłucia igieł były bardzo nie przyjemne a później szycie normalnie czułam, więc na dobrą sprawę to całe pseudo znieczulenie mogła sobie darować, przynajmniej nie musiałaby mnie dziubać.