czipsowa wiem,że będziecie próbować bo pragniecie dziecka, życzę Wam tego szczerze. Ja straciłam dziecko w niespełna 6 miesiącu ciąży i do dzisiaj wspominam ten koszmar, po jakiś dwóch latach urodziłam zdrowego chłopczyka. Staraliśmy się nie rozmyślać co było przyczyną, opiekował się mną mądry lekarz który widząc męża z synkiem który miał wtedy jakieś 2 latka (chcieliśmy żeby pomiędzy braćmi była różnica nie większa jak jakieś 2 latka) to powiedział, że będziemy mieli z pewnością takiego drugiego cudnego szkraba bo jesteśmy oboje zdrowi i nie ma co gdybać, rozpamiętywać.
To wszystko wie jezyk z naszego wątku....Ona przeżyła ten koszmar całkiem niedawno. No takie życie, raz szczęście a zaraz tragedia. Czipsowa próbujcie dalej kiedy nadejdzie czas, wszystko przed Wami, trzymajcie się.
Agnieszko mój zapis na karcie DILO brzmi "Leczenie zakończono.Kontrola gin.po 3 miesiącach co 3 mies.". Fakt faktem lekarka która mnie operowała zebrała gratulacje od innych lekarzy kiedy było konsylium ale to zapewne dlatego, że przeprowadziła tę tak rozległą operację laparoskopowo czyli bez cięcia. To czy jesteśmy zdrowe to możemy być prawie prawie tego pewne po każdej kolejnej serii badań kontrolnych a na dziś myślę, że żaden lekarz nie będzie miał na tyle odwagi by przed 5,7 latami od diagnozy pokusić się o taką informację😊.
Agnieszka wiesz jak jest , życie jest zbyt krótkie żeby się zamartwiać na zapas , tym co będzie lub mogło by być . Leczyłam dysplazję pół roku, czekałam 3 razy na wynik histopatu i za 2 razem już odpuściłam , chociaż nie zawsze te wyniki były dla mnie optymistyczne, to łapałam się nadziei że następnym razem się uda . Teraz z perspektywy czasu uważam że lepiej nie czytać , nie wiedzieć za dużo , tak jest łatwiej. Martwimy się dopiero wtedy kiedy mamy przed sobą kartkę z wynikiem, który daję podstawę do tego zmartwienia ;)
Agnieszka to nie jest tak że to jest nieuzasadniony strach przed nieznanym . Kilka lat temu radioterapię przeszła mama tej znajomej więc ona doskonale wie jak to wygląda i jakie są powikłania , do dziś jej mama ma problemy z pęcherzem i jelitami , chociaż po 5 latach onkologicznie jest zdrowa , powikłania po leczeniu zostaną na długo jeśli nie na zawsze. Nie jestem na tyle blisko z tą znajomą żeby cokolwiek jej doradzać, poza tym brak mi wiedzy , ale jak się wcześniej widziałyśmy to tak się cieszyła że operacja pewnie zakończy leczenie . Radioterapia to jest metoda inwazyjna , dlatego kiedy się ją stosuje powinno się zrobić pewien bilans korzyści dla pacjenta i możliwych skutków ubocznych które mogą wystąpić , tak też należy zrobić pewnie w jej przypadku .